Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Uratuj mnie
#1
I Początek Końca

Czułem wiatr bezlitośnie chłostający mnie po policzkach. Tym razem nie dopuszczałem do siebie myśli o porażce. Nie mogłem się poddać mimo, że mięśnie po woli zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Jednak biegłem. Ostatkiem sił odrywałem stopy od chodnika. To była jedna z tych ciemnych uliczek na przedmieściu miasta… W szaleńczym pościgu nie miałem czasu zwracać uwagę na szczegóły. Cholera! Chciałem krzyczeć, błagać przepraszać…To na nic. Mój głos zamarł gdzieś w gardle, tlenu ledwo starczało mi na przyspieszone oddychanie. Bez sensu. Nie, to jednak miało sens. Zdałem sobie sprawę wtedy, gdy znów podniosłem wzrok i zobaczyłem ją. Nie mogłem stracić jej z oczu. Taki był plan, od którego zależało nasze życie. Nie wiem jak długo to trwało. W każdej sekundzie czułem piętno nieskończoności. Z każdą małą nieskończonością czułem jak tracę drobną jej część…Weź się w garść! Nie wiem czy to możliwe, ale chyba przyspieszyłem. W każdym bądź razie ona wydawała się być coraz bliżej. Nie zwalniając odwróciła głowę. Nasze oczy spotkały się na ułamek sekundy. Czułem jak mimowolnie zatapiam się w błękitnozielonym oceanie jej tęczówek… W końcu wszystko miało się udać. Moje chwilowe otępienie przerwał ostry dźwięk klaksonu i pisk opon….Pusty dźwięk ciała uderzającego o czerwoną karoserię i ostatni krzyk groteskowo urwany w połowie. Upadłem na jezdnie. Lodowate krople zaczęły bardzo szybko i z niesamowitą zawziętością upadać na moją twarz. Moja dłoń zanurzyła się w coś ciepłego i lepkiego…
Otworzyłem oczy i mimowolnie rozejrzałem się wkoło. Otaczały mnie błękitne ściany, na których było kilka plakatów gwiazd rocka. TO znów się stało. Koszmar powrócił. Znów czułem pulsujący ból głowy. Jakby trzymała mnie niewidzialna ręką, która rozluźniała uścisk tylko po to, żeby po chwili móc znowu go zacisnąć odbierając mi nadzieje. Zakląłem pod nosem. Wstałem ignorując ból głowy. Na zegarku było kilka minut po piątej rano. Boso zszedłem po schodach żeby nie obudzić rodziców. Westchnąłem czując na swoim ciele chłodne kropelki wody. Prysznic to był strzał w dziesiątkę. Gdyby tylko woda umiała dać zapomnienie i zmyć ze mnie strach. To był tylko sen. Przecież poprzednio też wierzyłem, że to sny. Czy to prawda? Czy ja po woli wariuje. Na pewno. Poczułem jak osuwam się po płaskiej ściance prysznica. Ukryłem twarz w dłoniach i poczułem drżenie swoich palców. Nie wiem jak długo tam siedziałem zwalczając bezsilność, ale w końcu wstałem i spojrzałem w lustro. Czy tak wyglądają wariaci? Przejechałem dłonią po jasnobrązowych włosach i spojrzałem w zielone oczy chłopaka, który stał naprzeciwko mnie. Ręką przejechałem po lustrze. Przez chwilę chciałem je zbić, ale odwróciłem się i wróciłem do swojego pokoju. Musiałem wszystko na nowo ułożyć w mojej głowie.
II Odsłona Pierwsza – Odwrotne urzeczywistnienie

Moja niechciana wyjątkowość zaczęła się dwa lata temu, gdy miałem szesnaście lat. Wtedy wierzyłem, że to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, jednak oceniając go z dystansu wiem, że to był początek koszmaru. Pamiętam to jak dziś. Grałem w reprezentacji szkoły w piłce nożnej. To miał być wyjątkowy mecz, który zdecydował, która szkoła zdobędzie złoty medal i stanie do ogólnokrajowych mistrzostw. Żar lał się z nieba. Przyszło wielu moich znajomych i zasiadło na trybunach by nam kibicować. Przed pierwszym gwizdkiem podeszła do mnie Julka, jedna z moich przyjaciółek. Była dość wysoką brunetką o zadziwiająco jasnych oczach i wąskich ustach. Za rękę prowadziła ze sobą dziewczynę, którą widziałem pierwszy raz w życiu. Była niższa od mojej przyjaciółki. Jej rudobrązowe włosy falowały na wietrze, Wtedy nie dostrzegłem koloru jej oczu, bo miała spuszczoną głowę:
-Przyszłyśmy życzyć Ci powodzenia- powiedziała Julia wyrywając mnie z chwilowego otępienia
-Dzięki mała- uśmiechnąłem się lekko, ukrywając poddenerwowanie
-Czy Ty jesteś normalny? – spytała ku mojemu zdziwieniu- Za takie rzeczy się nie dziękuje. To przynosi pecha!- zobaczyłem jak nieznajoma delikatnie szturchnęła moją przyjaciółkę- Ach tak…To jest moja sąsiadka, która przeniosła się właśnie do naszej szkoły
-Jestem Tomek. Miło poznać- podałem jej rękę i uśmiechnąłem się zachęcająco
-A ja Kamila- powiedziała unosząc piwne oczy i odwzajemniając uśmiech
Usłyszeliśmy gwizdek oznajmiający początek meczu. Już chciałem wybiec na murawę, gdy nagle zatrzymał mnie trener i kazał usiąść na ławkę rezerwową. Poczułem gniew przenikający każdą komórkę mojego ciała. Zakląłem pod nosem. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy jednym punktem, a ja nawet na minutę nie wbiegłem na boisko. Wszyscy byli lekko podłamani, bo wiedzieli jak wysoka jest stawka. Po piętnastu minutach drugiej połowy trener starał zachować spokój gdy straciliśmy kolejny punkt, jednak w końcu pozwolił mi wejść na boisko. Mecz się skończył a ja czułem kilkanaście rąk poklepujących mnie po plecach i kilkanaście głosów, w których czułem euforie:
-…Byłeś świetny!
-…Przez chwile traciliśmy nadzieję
-…Wygraliśmy dzięki Tobie!
Okrzyki i brawa były coraz głośniejsze. Byłem szczęśliwy. Odebraliśmy puchar i poczułem jak tłum unosi mnie w powietrzu i podrzuca do góry. Tylko jedne oczy pozostały smutne. Wracałem do domu pełen nadziei:
-Stawiam Ci piwo stary- powiedział Marcin
-Ciekawe kto Ci je sprzeda- zaśmiała się Julka-Wyglądasz i zachowujesz się jak dziesięciolatek
Poszedłem do domu i wziąłem prysznic. Rodziców jeszcze nie było, więc postanowiłem położyć się na kanapie przed telewizorem. Przełączałem kanały w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego programu. Nagle poczułem dźwięk smsa. Podszedłem do komórki i zobaczyłem, że to Julia wysłała mi wiadomość „Farciarz. Kamila się od razu w Tobie bujnęła”. Odrzuciłem komórkę i pomyślałem, że przyjaciółka musi przesadzać. Wtedy przypomniałem sobie te smutne oczy. To na ich posiadaczce zależało mi chyba od zawsze. Szkoda tylko, że ona nie chce wiedzieć o moim istnieniu. Poczułem jak moje powieki stają się coraz cięższe. Nie opierałem się i zapadłem w sen.
Wiedziałem, że śnie, dlaczego więc wszystko wydawało się tak niesamowicie realne i prawdziwe? Byłem w niedużym bladoróżowym pokoju. Na drewnianej podłodze leżała dziewczyna. Jej rudobrązowe włosy były rozsypane w nieładzie. Ciało Kamili leciutko, prawie niezauważalnie drżała . Chciałem do niej podejść, ale czułem, że to nic nie da. Moje przypuszczenie potwierdziło się, bo po chwili dziewczyna usiadła, ale rozglądając się wkoło nie zauważyła mnie… Jakbym nie istniał. Nie zdziwiłem się, bo tak się przecież zdarza w snach. Po policzkach Kamili zaczęły spływać strugi łez pomieszane z tuszem do rzęs. Z innego pokoju słyszałem krzyki jej rodziców, które dziewczyna starała się zagłuszyć dość głośną muzyką płynącą z głośników tuż obok mnie. Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści, narzuciła na siebie czarna bluzę i nacisnęła na klamkę drzwi, które natychmiast się otworzyły. Duży zegar w przedpokoju wybił właśnie siedemnastą. Poszedłem za nią. Kłócący się rodzice nawet nie zauważyli jej zniknięcia. Dziewczyna zaczęła zbiegać po schodach. Co chwilę oglądała się za siebie, jednak nadal pozostawałem dla niej niewidoczny. Rozejrzałem się i zobaczyłem, ze znajduję się niedaleko naszej szkoły. Kamila szła w sobie tylko znanym kierunku, a ja podążałem kilka kroków za nią. Dziewczyna westchnęła i zatrzymała się przed ostatnią klatką jednego z wieżowców. Stała tam chwile wyraźnie rozdarta pomiędzy tym co chciała, a co powinna zrobić. Zdecydowała się. Szybko weszła do klatki i wsiadła do windy. Stałem kilka centymetrów od niej. Czułem ciepło jej skóry i zapach jej włosów. W ciasnej windzie patrzyłem na złowieszczy spokój malujący się na jej bladej twarzy. Dojechaliśmy na samą górę. Dziewczyna z trudem otworzyła klapę w suficie i weszła na dach. Chłodne powietrze smagało nas po twarzy i rozwiewało jej rudobrązowe włosy. Dziewczyna zrzuciła bluzę. Miała na sobie czarny podkoszulek. Zaczęła chodzić po powierzchni dachu…najpierw wolno…później zaczęła przyspieszać, a jej kroki zamieniły się w niezrozumiały taniec. Nie mogłem oderwać wzroku od tego dziwnego widowiska. W końcu dziewczyna opadła na powierzchnie i zaczęła ciężko oddychać. Widziałem w jej oczach radość, spokój i wolność … Kamila zdjęła buty i skarpetki…boso przemierzała poziomy teren. W końcu stanęła na jego krawędzi. Zamknęła oczy. Ostatni krok dzielił ją od całkowitej wolności. Czułem jak zarówno moje jak i jej serce zaczynają bić w szaleńczym tempie. Jej ręce uniosły się do góry imitując skrzydła. To był ten moment. Ten, który miał zadecydować o jej uwolnieniu z więzów życia. Dziewczyna uśmiechnęła się i była gotowa do lotu, który miał przynieść jej wieczne ukojenie. Szybko podbiegłem do niej i złapałem ją za rękę. Poczułem gęsią skórkę, która zdobiła jej ciało. Cisze rozdarł krzyk zaskoczonej Kamili. Bałem się, że ją puszczę i pozwolę by jej plan został zrealizowany, ale szybko wciągnąłem ją na dach. Jej oddech po woli uspokajał się. Narzuciłem na jej zmarznięte ciało jej i swoją bluzę. Moja dłoń delikatnie dotykała jej pleców. Poczułem jak w moich ramionach jej ciało przestaje drżeć, a serce zaczyna bić wolnej. Uśmiechnąłem się lekko, a ona odwzajemniła uśmiech. Wyciągnąłem dłoń… Po chwili spadła na nią zimna kropla deszczu
Obudziłem się z pulsującym bólem głowy. Leżałem na podłodze w salonie…Musiałem najwidoczniej spaść z kanapy. Przeciągnąłem się i włączyłem telewizor. Było po szesnastej. Mama już gotowała obiad w kuchni. Czułem dziwny niepokój pomieszany z lękiem. Ciągle powtarzałem sobie w myślach, że to był tylko sen. Czas płynął. Za piętnaście siedemnasta. Zacząłem chodzić w kółko i bić się s myślami. Za dziesięć siedemnasta. Cholerny zegarek. Za pięć siedemnasta. W końcu chwyciłem bluzę i krzyknąłem:
-Mamo idę się przejść
Moje stopy niosły mnie same. Czułem jakby w mojej głowie był ogromny zegar, w którym wskazówki poruszały się z nadzwyczajną prędkością. To głupie. Sny są tylko snami. Moje serce zaczęło przyspieszać, więc za jego przykładem poszły też moje nogi. Sen, sen, sen! Zwykły sen…Ból głowy nie ustawał, wręcz przeciwnie – przybierał na sile. Zobaczyłem rysujący się nieopodal budynek szkoły. Byłem blisko. Spojrzałem na zegarek w komórce. Pięć po siedemnastej. Wbiegłem do ostatniej klatki wieżowca. Wsiadłem do windy. Czemu ona jechała tak cholernie wolno. Dziewiąte piętro. Wysiadka. Klapa w suficie prowadząca na dach była otwarta. Wziąłem głęboki oddech i wspiąłem się na sam szczyt wieżowca. Stanąłem na równych nogach i poczułem chłodny wiatr chłostający mnie po twarzy. Moim oczom ukazała się ona. Wszystko było dokładnie jak we śnie. Stała na krawędzi dzielącej ją od skoku z uniesionymi w górę rękami. Zobaczyłem jak odwraca głowę w moją stronę i lekko się uśmiecha. Moje serce biło z nadzwyczajną prędkością… Cisze rozdarł krzyk zaskoczonej dziewczyny. Widziałem wszystko niczym w zwolnionym filmie i czułem się jak sparaliżowany. Z gracją uniosła się na palcach i odepchnęła od ziemi. Wierzyłem, że sen spełni się do końca i uda mi się ją ocalić. Moja dłoń jednak nie zdołała nawet musnąć jej skóry. Ciało Kamili z niesamowitą prędkością zmierzało do ziemi. Lot miał się skończyć i uwolnić ją od cierpienia. Przez kilka sekund stałem na krawędzi dachu. Poczułem jak krople deszczu zderzają się z moim ciałem. Oddech uwiązł w moich ustach , a serce na chwilę przestało bić. Wierzyłem, że jeszcze uda mi się jej pomóc. Zacząłem zbiegać po schodach. W połowie jednak zatrzymałem się czując łzy na swoich policzkach. Zacisnąłem dłonie w pięści i zacząłem uderzać w ścianę. Upadłem na kolana i ukryłem twarz w dłoniach. Na chwilę odzyskałem zdrowy rozsądek i wyciągnąłem z kieszeni spodni komórkę i zadzwoniłem na pogotowie…
Uwalniając siebie od cierpienia możemy je ofiarować innym. Śmierć to zjawisko, o którym do tej pory nie myślałem… Starałem się uspokoić. To nie mogła być prawda. Kamila pewnie siedzi teraz w domu i ogląda jakiś durny babski program o modzie albo przystojniakach. To prawda, że tak jest najłatwiej. Okłamywałem samego siebie. Nie wiem jak długo tam siedziałem czując paraliżującą bezsilność i strach. Te uczucia rozchodziły się falami po moim ciele przenikając do każdej jego komórki… Dlaczego niedawno myślałem, że ważne w życiu jest to czy zdobędę punkt dla drużyny?
W życiu nie ma powrotów, bo czas nigdy nie zawraca. Tak, właśnie o tym pomyślałem, gdy podchodziłem do otwartej trumny. Jej kredowobiała twarz była taka spokojna. Trzy godziny bezskutecznej reanimacji. Czarna sukienka układała się miękko na jej ciele. Pogruchotane kości i narządy, krwotok wewnętrzny spowodowany upadkiem z wysokości. Różaniec opleciony wokół jej smukłych palców. Godzina zgonu 16.23.

Używanie kolorów w postach nie jest dozwolone. - Mirrond


Załączone pliki
.jpg   hang.jpg (Rozmiar: 29,71 KB / Pobrań: 39)
Odpowiedz
#2
Hm. Ciężko powiedzieć cokolwiek, zbyt krótki ten tekst. Jest bohater, któremu śni się, że kogoś goni (jakąś kobietę w domyśle), sen kończy się wypadkiem. Bohater budzi się i nie wie czy wariuje, czy to się dzieje naprawdę. Tyle. Na tej podstawie trudno stwierdzić cokolwiek. Warsztatowo jest ok, trochę interpunkcja siada, ale to jest do wyuczenia. Tu i tam pewne błędy stylistyczne - sugestie poniżej. Są to tylko sugestie, wcale nie musisz się z nimi zgadzać Smile

"Nie mogłem się poddać(,) mimo że mięśnie (powoli)"

"To była jedna z tych ciemnych uliczek na przedmieściu miasta…" - masło maślane, ostatni wyraz zbędny

"Chciałem krzyczeć, błagać(,) przepraszać…"

"tlenu ledwo starczało mi na przyspieszone oddychanie." - to dla mnie nieco topornie brzmi, zbyt "medycznie". Może coś jak "brakowało mi powietrza, ledwo mogłem oddychać" albo coś w ten deseń?

"gdy znów podniosłem wzrok i zobaczyłem . Nie mogłem stracić jej z oczu. " - powtórzenie

"Z każdą małą nieskończonością czułem jak tracę drobną jej część…" - nie jestem pewien czy chodzi i część nieskończoności czy tej, którą ściga bohater. Domyślam się, że to ostatnie, ale nie wynika to z tego zdania.

"przepraszać…To na nic." / "i pisk opon….Pusty" - spacje

"Pusty dźwięk ciała uderzającego o czerwoną karoserię " - Pusty dźwięk ciała - to jakoś topornie brzmi. Przeredagowałbym.

"Upadłem na jezdni(ę)"

"Lodowate krople zaczęły bardzo szybko i z niesamowitą zawziętością upadać na moją twarz. " - to też mi się nie widzi stylistycznie. Przeredagowałbym.

"Otaczały mnie błękitne ściany, na których było kilka plakatów gwiazd rocka." - może "na których wisiało"?

"która rozluźniała uścisk tylko po to, żeby po chwili móc znowu go zacisnąć odbierając mi nadziej(ę)."

"Czy to prawda? Czy (to) ja po woli wariuj(ę)(?)"

"Czy to prawda? Czy ja po woli wariuje. Na pewno." - z tekstu nie wynika, co "na pewno" czy prawda, czy waruje? Przeredagowałbym Smile

"Poczułem(,) jak osuwam się po płaskiej ściance prysznica." - myślę, że "że" pasuje tu lepiej

"Ukryłem twarz w dłoniach i poczułem drżenie swoich palców." - niepotrzebne

"Nie wiem(,) jak długo tam (,)siedziałem zwalczając bezsilność,"

"Przejechałem dłonią po jasnobrązowych włosach i spojrzałem w zielone oczy chłopaka, który stał naprzeciwko mnie. Ręką przejechałem po lustrze." - powtórzenie

::EDIT::
W momencie pisania tego posta była tylko dodana pierwsza część, stąd komentarz Smile
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Sporo literówek i błędów interpunkcyjnych. Na początek radzę Ci przeczytać to co napisałaś jeszcze raz, dokładnie i na spokojnie. Na pewno wyłapiesz błędy.

"po woli" powoli
"Za pięć siedemnasta."
"Godzina zgonu 16.23."
Pomyłka?

Pomysł niezły. Jestem ciekawa dalszego ciągu.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz
#4
Na pierwszy rzut oka wydaje się nieco banalne, ale jest w tym jakieś drugie dno Wink Zawarłeś w ty opowiadaniu mnóstwo emocji i swoich przemyśleń, a to się chwali.
Przyznam, że na początku byłam nieco znużona czytaniem, ale w końcu nawet mnie wciągnęło i byłam ciekawa, co też może się wydarzyć.
Masz ogromnego plusa za plastyczne opisy i psychologię głównej postaci. Zabrakło mi tylko głębszego ukazania osoby Kamili - jest wszak dość istotna dla fabuły, a właściwie niewiele wiadomo o niej i jej motywach.

Ale muszę się trochę poczepiać od strony technicznej Tongue
zwracać uwagę - zwracać uwagi

Nie wiem jak długo to trwało. - Nie wiem, jak długo to trwało.

Z każdą małą nieskończonością czułem jak tracę drobną jej część… - Z każdą małą nieskończonością czułem, jak tracę drobną jej część…

Nie wiem czy to możliwe, ale chyba przyspieszyłem. - Nie wiem, czy to możliwe, ale chyba przyspieszyłem.

Nie zwalniając odwróciła głowę. - Nie zwalniając, odwróciła głowę.

Czułem jak mimowolnie zatapiam się w błękitnozielonym oceanie jej tęczówek… - Czułem, jak mimowolnie zatapiam się w błękitno-zielonym oceanie jej tęczówek…

Upadłem na jezdnie. - Upadłem na jezdnię.

odbierając mi nadzieje - odbierając mi nadzieję

Westchnąłem czując na swoim ciele chłodne kropelki wody. - Westchnąłem, czując na swoim ciele chłodne kropelki wody.

Czy ja po woli wariuje. - Czy ja powoli wariuję?

Poczułem jak osuwam się po płaskiej ściance prysznica. - Poczułem, jak osuwam się po płaskiej ściance kabiny prysznicowej. (po ściance prysznica raczej niezbyt dobrze brzmi)

Przyszło wielu moich znajomych i zasiadło na trybunach by nam kibicować. - Przyszło wielu moich znajomych i zasiadło na trybunach, by nam kibicować.

Ten cały fragment jest do przerobienia:
Jej rudobrązowe włosy falowały na wietrze, Wtedy nie dostrzegłem koloru jej oczu, bo miała spuszczoną głowę:
-Przyszłyśmy życzyć Ci powodzenia- powiedziała Julia wyrywając mnie z chwilowego otępienia
-Dzięki mała- uśmiechnąłem się lekko, ukrywając poddenerwowanie
-Czy Ty jesteś normalny? – spytała ku mojemu zdziwieniu- Za takie rzeczy się nie dziękuje. To przynosi pecha!- zobaczyłem jak nieznajoma delikatnie szturchnęła moją przyjaciółkę- Ach tak…To jest moja sąsiadka, która przeniosła się właśnie do naszej szkoły
-Jestem Tomek. Miło poznać- podałem jej rękę i uśmiechnąłem się zachęcająco


Powinno wyglądać to tak:
Jej rudobrązowe włosy falowały na wietrze. Wtedy nie dostrzegłem koloru jej oczu, bo miała spuszczoną głowę.
-Przyszłyśmy życzyć Ci powodzenia - powiedziała Julia, wyrywając mnie z chwilowego otępienia.
-Dzięki, mała. - Uśmiechnąłem się lekko, ukrywając poddenerwowanie.
-Czy Ty jesteś normalny? – spytała ku mojemu zdziwieniu. - Za takie rzeczy się nie dziękuje. To przynosi pecha! - Zobaczyłem, jak nieznajoma delikatnie szturchnęła moją przyjaciółkę. - Ach tak… To jest moja sąsiadka, która przeniosła się właśnie do naszej szkoły.
-Jestem Tomek. Miło poznać. - Podałem jej rękę i uśmiechnąłem się zachęcająco.

Przede wszystkim musisz pamiętać o kończeniu zdań kropkami.

Ciało Kamili leciutko, prawie niezauważalnie drżała - Ciało Kamili leciutko, prawie niezauważalnie drżało

Pozdrawiam Smile
Si je ne pouvais écrire je serais muet,
condamné a la violence dans la dictature du secret.

Po śmierci nie ma przyjemności.

[Obrazek: gildiaBestseller%20proza.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości