Początkowo miałem niesmak do mirażu - zwłaszcza takiego, który to jest "jak sen". Trochę mi to nie pasowało, a sam miraż w ogóle wolałbym zamienić na sen, albo przeciwnie - zostac przy mirażu (no lepie nie, zważywszy chociazby na tytuł. notabene - prześwietny). Konsekwentie. Ostatecznie jednak, po powtórym przeczytaniu, jakos mi przeszło. Moze zobojętniałem? Nie wiem czy to dobrze, ale tak w kazdym razie sie stało.
Aha, no i potłuczony... Hmmm. Rozczytuję to bardziej jako kolokwializm, z którym często wychodzi sie do określenia pewnego zachowania, a moze raczej typu ludzi. Takie bardzo młodziezowe i umowne - "ty potłuczony gościu!" Wiesz;]
Nie widzę też powodu, by pisać o mnogiej wilgotności dłoni. Bo wyszła liczba mnoga, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawe;] Podobnie ze smakiem wysni - czemu cierpki? Musi to coś znaczyc, a ja, kurczę, nie umiem odgadnąć, co takiego
Dlatego przychodzi mi do głowy wręcz, że może nie ma NIC znaczyc?;> Z chęcią poznam odpowiedź.
Cytat: i nie ma nas wcale lub jesteśmy w pół
zdziwieniach marzeniach bezsensach
istnienia i karty niewiedzą odkryte na stół
Tutaj się pogubiłem i już nie odnalazłem. Własciwie nic (oprócz początku, ale o tym niżej) nie rozumiem.
kapitalne są za to:
Cytat:horyzonty nad łąką wśród słów korytarze
może za wyjątkiem pogrubionego.
Cytat:i nie ma nas wcale lub jesteśmy w pół
samodzielnie, bez późniejszych "-niach" "-niach"
jeśli wiesz, o czy mowie.
Cytat:zbudzimy się kiedyś o wiosnę za wcześnie
Cytat:i bardziej nas jeszcze nie będzie
bomba.
Cytat:zaśniemy ponownie z pozorem uśmiechu
żonglerka też była spoko, choć chyba troche naciągana, ale to przecież nie musi być ZAWSZE wada.
No i w ogóle (jak widać) końcówka. Także w jednym miejscu czarna dziura, nierozumienie. Reszta - cacy.