25-01-2017, 13:11
Długo się zastanawiałem nad publikacją tego utworu. Powstał on w lipcu 2004 roku, czyli prawie 13 lat temu. Pewne postacie i nawiązania mogą być zrozumiałe tylko dla osób nieco zorientowanych politycznie. Należ też uwzględnić ówczesne realia społeczne-ekonomiczne. Był to czas schyłku rządów SLD i powszechnego oczekiwania na POPIS. Kto pamięta, to zrozumie
Utwór ma charakter satyryczny i nie ma na celu obrażenie jakiejkolwiek wymienionej w nim postaci ;P
DZIADY V
Guślarz
Zamknijcie wrota naszej kaplicy
I stańcie na ciemną pokrywą trumny
Nie zapalajcie żadnej świcy
Wnieście prędko zmarłych urny
Starzec
Jako rzekłeś tak się stało
Guślarz
Już północ, czasu mamy mało
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Jedzenie dla was tu stoi
Starzec już chleb dla was kroi
Starzec
Spójrzcie! Coś mignęło tam
w kaplicy kącie. Nie ufa nam
Oto tam teraz gdzie stoi wózek
Tak to nasz były premier Jerzy Buzek
Buzek
Po cóż ta przewlekła mowa?
Mnie dalej męczy dziura budżetowa
Straszą ciągle jej czeluście
Natychmiast mnie stąd wypuśćcie
Chór
Premiera Buzka dziura męczy
Strasznie go jej rozmiar dręczy
Guślarz
Czego potrzebujesz worku kości
By uwolnić się od jej ciemności?
Buzek
Nie dla mnie jedzenie, napoje
Nic nie poradzą na udręki moje
Przeraża mnie otchłań tej dziury
Zatrzęsą się tej kaplicy mury
Bo trzeba mi miliardów stosy
By odmienić me nędzne losy
Zapamiętajcie nową prawdę żywą
Co mnie w wnętrzu strasznie gryzie:
„Nigdy nie jest tak źle
żeby nie mogło być gorzej”
oj czuje się coraz chorzej
Chór
Widmo z ziemi miliardy wyrywa
Niechaj dźwięczy nowa prawda żywa:
„Nigdy nie jest tak źle
żeby nie mogło być gorzej”
Oj czuje się on coraz chorzej
Buzek
To ministra finansów Bauca wina
Bo oto kampania wyborcza się zaczyna
A on mi nóż w plecy wbija
To przez niego ta cała chryja
Już gazety pochwyciły o tym wiadomości
Ach! Dręczy to moje stare kości
Nie dość potępienia za reformy cztery
Nędzne końce mojej kariery
Straszą dziś mnie te potworki
Chce złotych pieniędzy całe worki
Guślarz
Nie możemy tej prośby spełnić
Cały naród nie mógł by jej wypełnić
Nie ma miliardów w tym kraju
Wracaj zjawo do swego raju
Niech ci Bruksela lekką będzie
Stamtąd możesz odejść wszędzie
Chór
Niema miliardów w tym kraju
Wracaj zjawo do swego raju
Niech ci Bruksela lekką będzie
Stamtąd możesz odejść wszędzie
Guślarz
Teraz wlejcie wódki do dynarka
Niech jej będzie cała miarka
Starzec
Jako rzekłeś tak się stało
Guślarz
Wlejcie więcej bo to za mało
Starzec
Jest i więcej jako chciałeś
Guślarz
A gdy ty przy kotle stałeś
Oto nasza pomocnica
Co rumiane są jej lica
Uplotła wianek z kądzieli
Na spalenie go będziemy mieli
Dziewczyna
Tylko przy blasku pełni księżyca
Może go pleść jedna dziewica
Oto daję go na dziadów czary
By sprowadzić upiory i mary
Chór
Wianek daje na dziadów czary
By sprowadzić upiory i mary
Już w rękach Guślarza w płomieniach staje
A on go starcowi szybko oddaje
Starzec
Oto wrzuciłem go do dynarka
Gdzie wódki stoi dobra miarka
Chór
Wianek wrzucił do dynarka
Gdzie wódki stoi dobra miarka
Już mieszanka cała płonie
Gawiedź ogrzewa swe dłonie
Guślarz
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Jedzenie dla was tu leży
Chodźcie, chodźcie na łono macierzy
Starzec
Gaśnie już ognia czara
A kroczy do nas nowa mara
Guślarz
Kim jesteś blady upiorze?
Skąd wylazłeś straszny potworze?
Balcerowicz
Nie znacie mnie dziateczki moje?
Wytężcie no umysły swoje
Jam symbol polskiej demokracji
I sprawca gospodarczej stagnacji
Dziewczyna
Wiemy, wiemy ktoś ty taki
Wyraźne na twej twarzy znaki
Tyś na polską gospodarkę smycz
Tyś jest Leszek Balcerowicz
Balcerowicz
Tak to ja w osobie własnej
Ciemno coś w tej kaplicy ciasnej
Jak w umysłach twórców niejednej ustawy
Jednak przejdę już do sedna sprawy
Tkwię ja w okowach cienia
W związku z zagrabieniem mienia
I nie jestem tu bez racji
Dosyć mam już tej inflacji
Guślarz
Czego więc potrzebujesz zjawo
By wolna stąd ruszyć żwawo?
Balcerowicz
Nie dla mnie jedzenie, napoje
Nic nie poradzą na udręki moje
Tylko gdy inflacja istnieć przestanie
Duch mój wolny od cienia się stanie
Gdy zniknie ta nocna zmora
Ukoicie zmęczone zmysły amatora
Słuchajcie słowa mego
„Nigdy niema tego złego
co by na gorsze nie wyszło”
to słowo dziś do was przyszło
Chór
Tylko gdy zniknie inflacji zmora
Uspokoi się duch tego amatora
Słuchajcie słowa jego
„Nigdy niema tego złego
co by na gorsze nie wyszło”
to słowo dziś do was przyszło
Balcerowicz
Zniżyć trzeba inflacji krocie
Niech się podniesie bezrobocie
Niech inflacja spadnie do zera
Wtedy nastanie złota era
Tanie kredyty będą codziennością
I cały kraj napełni się nieustającą radością
Chwalić mnie będą zastępy całe
A ceny wszystkiego pozostaną małe
Chlubić się będę sukcesem tym
Może nawet uczynią mnie świętym
Guślarz
Próżność twa jest ponad miarę
Bez wątpienia zasłużyłeś na tą karę
Nigdy inflacja istnieć nie przestanie
Nikt nie sprawi że tak się stanie
Po co komu kredyty tanie
Jak zerowe będzie na nie zapotrzebowanie
W ubóstwo wpędziłeś miliony Polaków
Przez ciebie mnóstwo w tym kraju biedaków
A ty chciałbyś jeszcze by populacja cała
Była bezrobotna w 100% bez mała
Chór
Wpędził w ubóstwo miliony Polaków
Przez niego mnóstwo w tym kraju biedaków
A on chciałby jeszcze by populacja cała
Była bezrobotna w 100% bez mała
Balcerowicz
Proszę was! Przecież mnie znacie
Dziewczyna
Odejdź gospodarki kacie
Dobrze wiemy ktoś ty taki
Idź precz gdzie zimują raki
Guślarz
Nie możemy tej prośby spełnić
Nikt nie byłby jej w stanie wypełnić
Wracaj zjawo do swego cienia
Wracaj spod którego wypełzłeś kamienia
Chór
Nie możemy tej prośby spełnić
Nikt nie byłby jej w sta nie wypełnić
Wracaj zjawo do swej cienia
Wracaj spod którego wypełzłeś kamienia
Guślarz
Okropność ostatniej zjawy
Może rodzić pewne obawy
Ale nie lękajcie się dzieci moje
Nic was złego nie spotka póki ja tu stoję
Zawezwiemy następnego ducha
By okazała się jego prawdziwa skrucha
Zanim to jednak zrobimy
Garść ziela do ognia wrzucimy
Starzec
Oto garść ziela magicznego
W ostatnich promieniach słońca zachodzącego
Przez niewinne dzieci zbieranego
Guślarz
Wrzuć je do ognia z góry
Niech jego aromat wypełni te mury
Starzec
Pali się ziele leśne i polne
Zbierały je ręce od ciemności wolne
Już jego aromat kojący
Odurza lud tutaj stojący
Chór
Pali się magiczne ziele leśne i polne
Co zbierały je ręce od ciemności wolne
Już jego aromat kojący
Odurza lud tutaj stojący
Guślarz
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Co wam trzeba niech pokażą spojrzenia
Do błędów ziemskich przebaczenia
Starzec
Oto nadchodzi kolejna zjawa
Ale inaczej z nią wygląda spraw
Tam gdzie wisi u belki stryczek
Stoi Jasio Wędrowniczek
Dziewczyna
Znam! Znam to przebiegłe spojrzenie
Niejedne kobiety ciche marzenie
Te rogi, ogon i diabelskie kopyta
To bohater od Rywina Jan Maria Rokita
Rokita
Po cóż spokój mój zakłócacie?
Ciekawszych zajęć nie macie?
Guślarz
Wyjaw nam prosimy zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Co ci ciąży na tym świecie
Rokita
Co wy powiecie?
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Guślarz
Oto dla cię piętka chleba
Powiedz, powiedz co ci jeszcze trzeba
Rokita
Moje marzenia są nie do zniesienia
Dla moich wrogów z wysokich progów
Zwłaszcza w obliczu ich spełnienia
Każdy chce polityk władzy i pieniędzy
By nigdy nie zaznać nędzy
Ja jeszcze chce sławy
Po temu na komuchów obławy
To oni jeżą sierść
Nicea albo śmierć!
Guślarz
Znamy, znamy
Lecz teraz ponaglamy
Zanim wzejdzie ranek
Bądź potulny jak baranek
I swą prawdę powiedz
A to się dowiedz
Że z pianiem koguta
Gdy zabrzmi pierwsza jego nuta
A wszystko to część mitu
Rozpłyniesz się w świetle świtu
Rokita
Będę mówił ile zechce
A milczeć nie chce
Pewnie koalicja będzie z kaczorami
Oby tylko nie glosowali nogami
Ja stanę na rządu czele
Bo mam dobrych pomysłów wiele
Do piekła poślę każdego komunistę
Aż ławy poselskie będą czyste
Gdy spełnią się mej wizji założenia
Starzec
Spotkają cię słowa potępienia
Rokita
Nie nadużywaj mojej cierpliwości
Albo będziesz ofiarą mojej złości
Słuchajcie więc prawa nowego
Według pomysłu mego
„Kto się dorwie do koryta
co najlepsze niechaj chwyta
bo wyborców głupie sfory
znów pójdą na wybory
i mogą na kolejne lata cztery
mandatu nie dać za żadnej cholery”
Chór
Oto stare prawo polskiego polityka
Kto go nie zna niech umyka
Słuchajcie więc prawa nowego
Według pomysłu jego
„Kto się dorwie do koryta
co najlepsze niechaj chwyta
bo wyborców głupie sfory
znów pójdą na wybory
i mogą na kolejne lata cztery
mandatu nie dać za żadnej cholery”
Starzec
Cenne rady nie dla gawiedzi
Idź ty lepiej do spowiedzi
Guślarz
Racje widmo tedy miało
Gdy nam tak powiadało:
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Chór
Cenne rady nie dla gawiedzi
Idź ty lepiej do spowiedzi
Racje widmo tedy miało
Gdy nam tak powiadało:
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Guślarz
Wracaj na swe drogi zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Leć, leć swymi drogami
Byś czasem nie został między nami
Chór
Widmo większe ma pragnienia
Niż są przez lud do zaspokojenia
Wracaj na swe drogi zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Leć, leć swymi drogami
Byś czasem nie został między nami
Starzec
Oto słychać pianie koguta
Oto pierwsza jego nuta
Guślarz
Oto świt nastał
Na koniec obrzędów na zastał
Znikły widma, znikły zjawy
Nie żyw ludu żadnej obawy
Spełniliśmy swe obowiązki
Dorzućcie do ognia jeszcze ze dwie wiązki
Odczyniliśmy nocy dziadów czary
Wróciły do swego świata zjawy i mary
Otwórzcie naszej kaplicy wrota
Bo tu straszna duchota
Idźmy w procesji śmiało
To co tu miejsce miało
Świętym naszym obowiązkiem
Dorzućcie jeszcze wiązkę
Idźmy w procesji przed siebie
Byśmy się spotkali w niebie
Chór
Wychodzi tłum z kaplicy
Nie zapaliwszy ni świcy
To była noc długa
A na polu szaruga
Nim wpadły pierwsze promienie słońca
Dobiegły obrzędy końca
Utwór ma charakter satyryczny i nie ma na celu obrażenie jakiejkolwiek wymienionej w nim postaci ;P
DZIADY V
Guślarz
Zamknijcie wrota naszej kaplicy
I stańcie na ciemną pokrywą trumny
Nie zapalajcie żadnej świcy
Wnieście prędko zmarłych urny
Starzec
Jako rzekłeś tak się stało
Guślarz
Już północ, czasu mamy mało
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Jedzenie dla was tu stoi
Starzec już chleb dla was kroi
Starzec
Spójrzcie! Coś mignęło tam
w kaplicy kącie. Nie ufa nam
Oto tam teraz gdzie stoi wózek
Tak to nasz były premier Jerzy Buzek
Buzek
Po cóż ta przewlekła mowa?
Mnie dalej męczy dziura budżetowa
Straszą ciągle jej czeluście
Natychmiast mnie stąd wypuśćcie
Chór
Premiera Buzka dziura męczy
Strasznie go jej rozmiar dręczy
Guślarz
Czego potrzebujesz worku kości
By uwolnić się od jej ciemności?
Buzek
Nie dla mnie jedzenie, napoje
Nic nie poradzą na udręki moje
Przeraża mnie otchłań tej dziury
Zatrzęsą się tej kaplicy mury
Bo trzeba mi miliardów stosy
By odmienić me nędzne losy
Zapamiętajcie nową prawdę żywą
Co mnie w wnętrzu strasznie gryzie:
„Nigdy nie jest tak źle
żeby nie mogło być gorzej”
oj czuje się coraz chorzej
Chór
Widmo z ziemi miliardy wyrywa
Niechaj dźwięczy nowa prawda żywa:
„Nigdy nie jest tak źle
żeby nie mogło być gorzej”
Oj czuje się on coraz chorzej
Buzek
To ministra finansów Bauca wina
Bo oto kampania wyborcza się zaczyna
A on mi nóż w plecy wbija
To przez niego ta cała chryja
Już gazety pochwyciły o tym wiadomości
Ach! Dręczy to moje stare kości
Nie dość potępienia za reformy cztery
Nędzne końce mojej kariery
Straszą dziś mnie te potworki
Chce złotych pieniędzy całe worki
Guślarz
Nie możemy tej prośby spełnić
Cały naród nie mógł by jej wypełnić
Nie ma miliardów w tym kraju
Wracaj zjawo do swego raju
Niech ci Bruksela lekką będzie
Stamtąd możesz odejść wszędzie
Chór
Niema miliardów w tym kraju
Wracaj zjawo do swego raju
Niech ci Bruksela lekką będzie
Stamtąd możesz odejść wszędzie
Guślarz
Teraz wlejcie wódki do dynarka
Niech jej będzie cała miarka
Starzec
Jako rzekłeś tak się stało
Guślarz
Wlejcie więcej bo to za mało
Starzec
Jest i więcej jako chciałeś
Guślarz
A gdy ty przy kotle stałeś
Oto nasza pomocnica
Co rumiane są jej lica
Uplotła wianek z kądzieli
Na spalenie go będziemy mieli
Dziewczyna
Tylko przy blasku pełni księżyca
Może go pleść jedna dziewica
Oto daję go na dziadów czary
By sprowadzić upiory i mary
Chór
Wianek daje na dziadów czary
By sprowadzić upiory i mary
Już w rękach Guślarza w płomieniach staje
A on go starcowi szybko oddaje
Starzec
Oto wrzuciłem go do dynarka
Gdzie wódki stoi dobra miarka
Chór
Wianek wrzucił do dynarka
Gdzie wódki stoi dobra miarka
Już mieszanka cała płonie
Gawiedź ogrzewa swe dłonie
Guślarz
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Jedzenie dla was tu leży
Chodźcie, chodźcie na łono macierzy
Starzec
Gaśnie już ognia czara
A kroczy do nas nowa mara
Guślarz
Kim jesteś blady upiorze?
Skąd wylazłeś straszny potworze?
Balcerowicz
Nie znacie mnie dziateczki moje?
Wytężcie no umysły swoje
Jam symbol polskiej demokracji
I sprawca gospodarczej stagnacji
Dziewczyna
Wiemy, wiemy ktoś ty taki
Wyraźne na twej twarzy znaki
Tyś na polską gospodarkę smycz
Tyś jest Leszek Balcerowicz
Balcerowicz
Tak to ja w osobie własnej
Ciemno coś w tej kaplicy ciasnej
Jak w umysłach twórców niejednej ustawy
Jednak przejdę już do sedna sprawy
Tkwię ja w okowach cienia
W związku z zagrabieniem mienia
I nie jestem tu bez racji
Dosyć mam już tej inflacji
Guślarz
Czego więc potrzebujesz zjawo
By wolna stąd ruszyć żwawo?
Balcerowicz
Nie dla mnie jedzenie, napoje
Nic nie poradzą na udręki moje
Tylko gdy inflacja istnieć przestanie
Duch mój wolny od cienia się stanie
Gdy zniknie ta nocna zmora
Ukoicie zmęczone zmysły amatora
Słuchajcie słowa mego
„Nigdy niema tego złego
co by na gorsze nie wyszło”
to słowo dziś do was przyszło
Chór
Tylko gdy zniknie inflacji zmora
Uspokoi się duch tego amatora
Słuchajcie słowa jego
„Nigdy niema tego złego
co by na gorsze nie wyszło”
to słowo dziś do was przyszło
Balcerowicz
Zniżyć trzeba inflacji krocie
Niech się podniesie bezrobocie
Niech inflacja spadnie do zera
Wtedy nastanie złota era
Tanie kredyty będą codziennością
I cały kraj napełni się nieustającą radością
Chwalić mnie będą zastępy całe
A ceny wszystkiego pozostaną małe
Chlubić się będę sukcesem tym
Może nawet uczynią mnie świętym
Guślarz
Próżność twa jest ponad miarę
Bez wątpienia zasłużyłeś na tą karę
Nigdy inflacja istnieć nie przestanie
Nikt nie sprawi że tak się stanie
Po co komu kredyty tanie
Jak zerowe będzie na nie zapotrzebowanie
W ubóstwo wpędziłeś miliony Polaków
Przez ciebie mnóstwo w tym kraju biedaków
A ty chciałbyś jeszcze by populacja cała
Była bezrobotna w 100% bez mała
Chór
Wpędził w ubóstwo miliony Polaków
Przez niego mnóstwo w tym kraju biedaków
A on chciałby jeszcze by populacja cała
Była bezrobotna w 100% bez mała
Balcerowicz
Proszę was! Przecież mnie znacie
Dziewczyna
Odejdź gospodarki kacie
Dobrze wiemy ktoś ty taki
Idź precz gdzie zimują raki
Guślarz
Nie możemy tej prośby spełnić
Nikt nie byłby jej w stanie wypełnić
Wracaj zjawo do swego cienia
Wracaj spod którego wypełzłeś kamienia
Chór
Nie możemy tej prośby spełnić
Nikt nie byłby jej w sta nie wypełnić
Wracaj zjawo do swej cienia
Wracaj spod którego wypełzłeś kamienia
Guślarz
Okropność ostatniej zjawy
Może rodzić pewne obawy
Ale nie lękajcie się dzieci moje
Nic was złego nie spotka póki ja tu stoję
Zawezwiemy następnego ducha
By okazała się jego prawdziwa skrucha
Zanim to jednak zrobimy
Garść ziela do ognia wrzucimy
Starzec
Oto garść ziela magicznego
W ostatnich promieniach słońca zachodzącego
Przez niewinne dzieci zbieranego
Guślarz
Wrzuć je do ognia z góry
Niech jego aromat wypełni te mury
Starzec
Pali się ziele leśne i polne
Zbierały je ręce od ciemności wolne
Już jego aromat kojący
Odurza lud tutaj stojący
Chór
Pali się magiczne ziele leśne i polne
Co zbierały je ręce od ciemności wolne
Już jego aromat kojący
Odurza lud tutaj stojący
Guślarz
Wychodźcie z ukrycia zjawy i mary
Odczyńmy nocy Dziadów czary
Wy co się szwędacie płaszczyzną Ziemi
Zstąpcie dziś do kaplicy cieni
Co wam trzeba niech pokażą spojrzenia
Do błędów ziemskich przebaczenia
Starzec
Oto nadchodzi kolejna zjawa
Ale inaczej z nią wygląda spraw
Tam gdzie wisi u belki stryczek
Stoi Jasio Wędrowniczek
Dziewczyna
Znam! Znam to przebiegłe spojrzenie
Niejedne kobiety ciche marzenie
Te rogi, ogon i diabelskie kopyta
To bohater od Rywina Jan Maria Rokita
Rokita
Po cóż spokój mój zakłócacie?
Ciekawszych zajęć nie macie?
Guślarz
Wyjaw nam prosimy zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Co ci ciąży na tym świecie
Rokita
Co wy powiecie?
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Guślarz
Oto dla cię piętka chleba
Powiedz, powiedz co ci jeszcze trzeba
Rokita
Moje marzenia są nie do zniesienia
Dla moich wrogów z wysokich progów
Zwłaszcza w obliczu ich spełnienia
Każdy chce polityk władzy i pieniędzy
By nigdy nie zaznać nędzy
Ja jeszcze chce sławy
Po temu na komuchów obławy
To oni jeżą sierść
Nicea albo śmierć!
Guślarz
Znamy, znamy
Lecz teraz ponaglamy
Zanim wzejdzie ranek
Bądź potulny jak baranek
I swą prawdę powiedz
A to się dowiedz
Że z pianiem koguta
Gdy zabrzmi pierwsza jego nuta
A wszystko to część mitu
Rozpłyniesz się w świetle świtu
Rokita
Będę mówił ile zechce
A milczeć nie chce
Pewnie koalicja będzie z kaczorami
Oby tylko nie glosowali nogami
Ja stanę na rządu czele
Bo mam dobrych pomysłów wiele
Do piekła poślę każdego komunistę
Aż ławy poselskie będą czyste
Gdy spełnią się mej wizji założenia
Starzec
Spotkają cię słowa potępienia
Rokita
Nie nadużywaj mojej cierpliwości
Albo będziesz ofiarą mojej złości
Słuchajcie więc prawa nowego
Według pomysłu mego
„Kto się dorwie do koryta
co najlepsze niechaj chwyta
bo wyborców głupie sfory
znów pójdą na wybory
i mogą na kolejne lata cztery
mandatu nie dać za żadnej cholery”
Chór
Oto stare prawo polskiego polityka
Kto go nie zna niech umyka
Słuchajcie więc prawa nowego
Według pomysłu jego
„Kto się dorwie do koryta
co najlepsze niechaj chwyta
bo wyborców głupie sfory
znów pójdą na wybory
i mogą na kolejne lata cztery
mandatu nie dać za żadnej cholery”
Starzec
Cenne rady nie dla gawiedzi
Idź ty lepiej do spowiedzi
Guślarz
Racje widmo tedy miało
Gdy nam tak powiadało:
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Chór
Cenne rady nie dla gawiedzi
Idź ty lepiej do spowiedzi
Racje widmo tedy miało
Gdy nam tak powiadało:
Nic mi więcej nie potrzeba
Niż skromny kawałek chleba
Bo większe me pragnienia
Nie są przez was do zaspokojenia
Guślarz
Wracaj na swe drogi zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Leć, leć swymi drogami
Byś czasem nie został między nami
Chór
Widmo większe ma pragnienia
Niż są przez lud do zaspokojenia
Wracaj na swe drogi zjawo
Tylko szybko, tylko żwawo
Leć, leć swymi drogami
Byś czasem nie został między nami
Starzec
Oto słychać pianie koguta
Oto pierwsza jego nuta
Guślarz
Oto świt nastał
Na koniec obrzędów na zastał
Znikły widma, znikły zjawy
Nie żyw ludu żadnej obawy
Spełniliśmy swe obowiązki
Dorzućcie do ognia jeszcze ze dwie wiązki
Odczyniliśmy nocy dziadów czary
Wróciły do swego świata zjawy i mary
Otwórzcie naszej kaplicy wrota
Bo tu straszna duchota
Idźmy w procesji śmiało
To co tu miejsce miało
Świętym naszym obowiązkiem
Dorzućcie jeszcze wiązkę
Idźmy w procesji przed siebie
Byśmy się spotkali w niebie
Chór
Wychodzi tłum z kaplicy
Nie zapaliwszy ni świcy
To była noc długa
A na polu szaruga
Nim wpadły pierwsze promienie słońca
Dobiegły obrzędy końca