Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Najemnik
#1
Opowiadanko w świecie gothica Razz

Rozdział 1 : Gildia Najemników
Wojownik przeszedł przez zachodnią bramę Vengardu. Ruszył drogą wiodąca w kierunku
Zamku Królewskiego. Słońce dopiero wstało, przez co ulice wciąż były puste. Od czasu
do czasu ulicą przechodził pojedyńczy gwardzista, bądź mieszkaniec spieszący się do pracy.
Miasto dopiero się budziło. Po kilku minutach drogi nieznajomy dotarł do swojego celu.
Znajdującego się pod zamkowymi murami budynku, znanego jako Gildia Najemników.
Każdy kto miał wystarczająco dużo pieniędzy mógł wynająć tu wojownika, łucznika, a czasem
nawet maga. Wojownik minął dwóch strażników pilnujących drzwi. Wszedł po schodach na
piętro po czym otworzył drzwi do biura należącego do szefa Gildii Najemników.
- Witaj Keronusie- Odezwał się- Jak ci się żyje ?- Zapytany omal nie spadł z krzesła na którym
siedział.
- Tehim !? A ty co tu robisz ? Myślałem że zginąłeś podczas wykonywania tego zadania na pustynii.-
- Jak widzisz, nie zginąłem. Misja totalnie nie wyszła, ale ją przeżyłem. Później trochę podróżowałem i utrzymywałem
się z polowania i drobnych zleceń zbieranych po wioskach. Po tym gównie w jakie wpadłem
podczas tego zlecenia na pustyni, miałem dość. -
- Słyszałem plotki... Ale co się tam tak naprawdę stało ? -
- Na zlecenie od asasynów miałem razem z kilkoma innymi najemnikami zaatakować
grupę koczowniczych bandytów. Okazało się, że zamiast pięciu, było ich dwudziestu.
Gdy uciekliśmy, trafiliśmy na jakąś starą kryptę. Gdy tam weszliśmy... powiem, że wyszedłem
tylko ja. Wystarczy ? -
- Niedobrze... Ale takie ryzyko zawodowe. Po tym że do mnie przyszedłeś, wnioskuję
że chcesz wrócić do pracy ? Szukasz zlecenia ? -
- Tak. Głód spojrzał mi w oczy. Z polowania w dzisiejszych jakże kiepskich czasach
nie wyżyjesz. Zleceń od chłopów i od ludzi w małych miastach było dzięki wojnie z orkami i
braku żołnierzy w okolicy dużo, ale w zamian trudno kupić jedzenie bo go brakuje.-
- Taaak. Mam coś naprawdę ważnego, pilnego i bardzo dobrze płatnego.-
- Jakieś konkrety ?-
- To misja od króla. Trzeba dostarczyć ekstremalnie ważne rozkazy do kwatery głównej
generała Lareka w Nordmarze.-
- Więc wojna idzie tak źle jak mówią po wioskach ?-
- Nawet gorzej. Obrywamy w mordę na całym froncie. Chociaż to tajne, coś ci powiem.
Jeśli nie zdarzy się cud, za najwyżej dwa miesiące zajmą ostatecznie Nordmar. Może
uda nam się zatrzymać ich na przełęczach, ale ja w to wątpie. Nie z generałami kłócącymi
się o wszystko co tylko możliwę i z królem wysyłającym do kolonii karnej najlepszych
generałów takich jak Lee. Do tego słyszałem nieoficjalnie od kilku znajomych, że
nasi „sojusznicy” na pustynii wcale nie są sojusznikami. Podobno coś kręcą z orkami, ale
król jest zbyt głupi by to zauważyć. Zbieram pieniądze i wynoszę się z kontynentu.
Królewska marynarka prawie przestała istnieć, ale w Khorinis jest dość odludnych miejsc
by się ukryć. Za pieniądze kupię materiały budowlane, zbuduję gdzieś kryjówkę i przeczekam
tę wojnę. -
- Więc jest aż tak źle ? Eh, niedobrze. Więc co to za zadanie ? -
-Jak już mówiłem trzeba dostarczyć rozkazy do kwatery głównej generała Lareka. Król płaci
za to dziesięć tysięcy sztuk złota. -
- A gdzie jest ta jego kwatera główna ? -
- W Nordmarze. Kawałek na zachód od siedziby
Klanu Młota.
- Dobra, biorę tę robotę.- Tehim już chciał wyjść, gdy Keronus mu przerwał.
- Nie idziesz sam. Król zażyczył sobie, by rozkazów pilnowało co najmniej trzech ludzi.
Już ich znalazłem. Wojownika o imieniu Nixar i łucznika Gandora. Czekają na dole-
- Dobra, to ja idę. Do widzenia Keronusie.

Rozdział 2 : Podróż cz.1
- Raaaaany, ledwo opuściliśmy Vengard, a tu już coś takiego.... - Jęknął Nixar.
Przed nimi pięcioosobowa grupa bandytów plądrowała położoną przy drodze farmę.
Właściciele leżeli martwi przed domem. Bandytami okazała się grupa dezerterów z armii
królewskiej. Co znaczyło że potrafią walczyć.
-Nixar, przestań jęczeć.- Odparł Tehim - Mamy pilne zadanie do wykonania. Nie będziemy
z nimi walczyć, chyba że...-
- Mamy gości !!! Brać ich !!! - Usłyszeli nagle
- Dobra, ja nic nie mówiłem- Stwierdził Tehim wyjmując miecz, podczas gdy Nixar wyjął topór.
W tym samym czasie Gandor błyskawicznie wyjął łuk i strzelił, trafiając najbliższego dezertera
w głowę. Maruderzy zawahali się, ale uznali że wciąż mają przewagę liczebną, więc
znów ruszyli do ataku. Pierwszy zginął szybko, przebity mieczem Tehima na wylot. Runął na
ziemię, tworząc wokół siebie szybko zwiększającą się kałużę krwi. W międzyczasie Gandor
trafił kolejnego w brzuch, jednak strzał nie był śmiertelny. Maruder jednak został
unieszkodliwiony, gdyż był zajęty desperackimi próbami włożenia swoich wnętrzności
na dawne miejsce. Nixar walczył z pozostałymi dwoma dezerterami, zmuszając ich
do cofania się krok po kroku potężnymi ciosami dwuręcznego topora. W końcu jednak, jeden
z ciosu sięgnął celu. Bandyta został praktycznie przecięty na pół. Drugi próbował uciec
ale nie zdołał. Strzała Gandora trafiła go w plecy.
- Dobra, kończmy to- Stwierdził Tehim, po czym podszedł do leżącego na ziemi ciężko
rannego bandytę i dobił go mieczem.
- To co ? Ja zabiłem jednego, Tehim również, a Gandor aż trzech ? Szlag - Stwierdził Nixar.
- Nieee, Ty załatwiłeś jednego, a ja i Gandor po dwóch. Ten którego dobiłem liczy się jako
mój- Odpowiedział Tehim.
- Co ? To oszustwo, tego ostatniego zabił Gandor... -
- Możecie przestać się kłócić ? - Odezwał się Gandor- Mamy chyba misję do wykonania, no
nie ? - To może się w końcu ruszymy ?
Ta wypowiedź sprawiła, że obaj wojownicy przestali się kłócić i zaczęli przeszukiwać
ciała poległych w poszukiwaniu złota bądź jakichś innych wartościowych przedmiotów.
Znaleźli kilka mieszków ze złotem, które podzielili między sobą po równo. Wkrótce ruszyli
w dalszą drogę i po kilku minutach doszli do rozstaju dróg.
- To gdzie idziemy ? - Zapytał Gandor
-Zobaczmy...-Odpowiedział Tehim- Możemy iść przez Faring, albo przez
przełęcz w lasach w pobliżu Silden... Co wybieramy ? -
- Jestem za Faring ...- Powiedział Gandor
- Ja też - Stwierdził Nixar
- Nawet jakbym był przeciw, to i tak tamtędy pójdziemy... - Powiedział Tehim - więc
nie marnujmy czasu -

Daleko nie doszli.

-No po prostu wspaniale... - zaczął Nixar- to żart ?
Przed nimi znajdowała się wioska Tachar. Tehim znał jej zarządcę. Zamierzał zostać w niej
na noc i zjeść coś porządnego. Niestety.
Zarządca wraz z resztą mieszkańców wisiał przybity do palisady.







Rozdział 3 : Tajemnica wioski Tachar cz.1
-Dobra, to co robimy ? - Odezwał się Nixar
-Na początek, wyjmijmy broń - Odpowiedział Tehim- I sprawdźmy co się stało .-
- A zadanie ? -
- Zamknij się. Mam gdzieś zadanie. Idziemy sprawdzić co się stało, zrozumiałeś ? -
Powiedział Tehim - Zarządca wioski Haron był moim przyjacielem. Dowiem się co mu się
stało i lepiej nie przypominajcie mi o misji - Wyglądał na wściekłego, więc pozostali
woleli nie wdawać się z nim w kłótnie. Przeszli przez wyłamaną bramę i od razu rzuciło
im sie w oczy coś dziwnego.
- Eeee, czemu brama została wyłamana od środka ? - Powiedział Gandor - To wygląda
tak, jakby coś probowało uciec z wnętrza wioski -
- Raczej ktoś. Zobacz - Powiedział Tehim wskazując na ślady na drewnianej bramie -
ktoś ciął ją siekierą. Sądząc po ilości uszkodzeń, siekier było wiele. Ktoś zamknął ich we
wnętrzu wioski, a oni bardzo próbowali się z niego wydostać. Nie podoba mi się to.-
-Chodźmy do domu tego twojego zarządcy. Może prowadził dziennik albo coś w tym
rodzaju - Stwierdził Nixar - Jeśli tak, powinniśmy znaleźć tam parę odpowiedzi -
- Gdybyś go znał, nie powiedziałbyś, że “może prowadził dziennik”. Zapisywał wszystko -
- I bardzo dobrze -
Ruszyli do przodu cichymi i pustymi teraz ulicami. W kilku miejscach widać było ślady
walki - Porzuconą broń, plamy krwi na ścianach, prowizoryczne barykady (najczęściej
przewrócone wozy). Wkrótce dotarli do ratusza. Drzwi były wyłamane, a obok leżeli
dwaj rozerwani na kawałki żołnierze uzbrojeni w połamane halabardy.
- Hmmm, Ci dwaj zostali zaatakowani od tyłu. Coś wyszło z wnętrza budynku. Jakiś
pomysł co tam robiło ? - Zapytał Gandor
- Nie wiem. Sprawdźmy - Odpowiedział Tehim
Weszli do budynku. Wnętrze wyglądało na mocno zrujnowane. Przewrócone meble,
wyważone drzwi, plamy krwi na ścianach.
- Wiecie co mnie dziwi ?- Odezwał się Gandor
- Czy ja wyglądam na kogoś kto umie czytać w myślach ? - odpowiedział wyraźnie zirytowany
Tehim.
- Nie.- Stwierdził Gandor. - A tak na serio... Czemu na zewnątrz ciała były poprzybijane
do palisady, a tutaj normalnie sobie leżą ? -
- Dziwne.... Hej, co to było ?-
- Cała trójka usłyszała głośne trzask dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia.
-Hej, może ktoś przeżył- Powiedział Nixar wchodząc do pomieszczenia z którego
usłyszeli wcześniej dźwięk. - O jasna cholera !! - Wrzasnął Nixar cudem blokując
swoim toporem cios miecza. Atakujące go... coś... wrzasło raz jeszcze atakując po raz kolejny.
Nixar zamiast blokować uskoczył do tyłu wpadając na Gandora. Obaj wylądowali na ziemi.
Tehim przeskoczył nad nimi, jednocześnie parując kolejny cios istoty. Dwoma szybkimi
ciosami zmusił stwora do cofnięcia się. Trzeci uciął mu ręke w której trzymał broń.
Stworzenie cofnęło się w osłupieniu patrząc na kikut pozostały po jej lewej ręce.
Wojownik nie pozwolił mu na to, gdyż jego kolejny cios uciął stworowi głowę. Pozostałość
przewróciła się na ziemię.
- Co to do cholery było ? - Spytał Gandor gdy tylko wydostał się spod Nixara.
- Sądząc po ubiorze oficerem armii królewskiej. Ale chyba dość dawno temu, sądząc
po jego stanie. - Odpowiedział mu Tehim który przyglądał się właśnie stworowi z bliska.
- Co tu się do cholery dzieje ? - Spytał Nixar.
Nie potrafili odpowiedzieć na to pytanie.


Rozdział 4 : Tajemnica wioski Tachar cz.2

-Co teraz ?- Zaczął Nixar. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego- powinniśmy
się stąd wynieść-
- NIE !!!- wydarł się wyraźnie wściekły Tehim - dowiem się co tu się stało i wcześniej się stąd
nie wyniosę -
Pozostali uznali że i tak go nie przekonają i razem z nim zaczekali przeszukiwać wioskę.
Wyglądało na to, że ktoś był tu przed nimi. Wieś była splądrowana. Wyglądało na to, że
niedługo przed najemnikami wioskę odwiedzili bandyci, bądź orkowie, ale przybicie
mieszkańców do palisady wskazywało na to drugie. W międzyczasie Gandor, będący
osobą znającą się na ludzkiej anatomii (trzeba wiedzieć gdzie wpakować przeciwnikowi
strzałę) zajął się dziwnym stworem. Wyglądał jak normalny człowiek, ale normalny
człowiek po dlugim pobycie w grobie. Miejscami spod skóry wystawały kości, a większość
i to zarówne te wystające jak i te w środku były połamane. Dziwne było że w ogóle mógł się
ruszać.
W międzyczasie pozostali przeszukiwali dom po domie. Znajdowali porzuconą broń, ale
zero biżuterii bądź złoto i ani trochę jedzenia. Wskazywało by to na orków, gdyż ludzie
nie pozostawili by broni. Wyglądało na to, że grupa orków zaatakowała miasto, ale
problemem pozostawała dziwna istota znaleziona w ratuszu. Co tu robiła ? Tego nie wiedzieli.
Pytaniem pozostawało też, co orkowie robią w samym środku Myrthany, a dokładnie tuż
obok jej stolicy, skoro walki toczą się w Nordmarze ?
- Co o tym myślisz ?- Zapytał Tehim wskazując na ślady stóp w pobliżu bramy
- Hmmm.... Orkowie. Dość wielu, by zaatakować tak dużą i dobrze bronioną miejscowość,
a jednocześnie wystarczająco niewielu, by mogli się ukryć i nie wpaść w ręce jakiegoś
oddzialu wojsk królewskich. Dwudziestu, może trzydziestu. Na pewno nie więcej. Ale
jeśli stworków takich jak ten którego zabiliśmy było tam w środku wioski więcej, to
mogły służyć jak dywersja. Żołnierze pilnujący bram i palisady biegną opanować sytuację,
a tu nagle o tyłu atakują ich orkowie. Żołnierzy tu było jakichś dziesięciu, góra piętnastu.
Wtedy nawet dziesięciu orków by wystarczyło. - Stwierdził Nixar. Był on całkiem dobrym
tropicielem.
Tehim westchnął, po czym powiedział :
- Wracajmy do ratusza. Wpadłem na pewien pomysł.- Obaj pośpiesznie powrócili.
W budynku czekał na nich Gandor. Tehim bez słowa wszedł na piętro, po czym dotknął
ściany. Mały jej fragment się odsunął, ukazując niewielką skrytkę w ścianie. W środku
znajdowała się mała książka. Tehim wyjął ją. Była niewielka, nie była niczym zdobiona.
Była to najzwyklejsza książka, taką jaką można kupić w każdym mieście. Tehim otworzył
ją i zaczął czytać.
- Tak jak pamiętałem. Tu zawsze ukrywał swój dziennik - powiedział do reszty - A teraz
dowiedzmy się co tu się stało.


Rozdział 5 - Historia z dziennika Harona

Zaczęli czytać wpis sprzed tygodnia - Nie podoba mi się to -przeczytali - Cały ten ładunek jest
dziwny. Od czasu gdy ten oddział dostarczył tę skrzynię, są same problemy. Najpierw ta akcja
z jednym z żołnierzy pilnującym skrzyni. Coś zabiło go w zamkniętym pomieszczeniu w którym
oprócz żołnierza była tylka ta skrzynia. Eh, jakby tego było mało, grabarz Vardor przybiegł
do mnie mówiąc że w nocy ciało zniknęło . Ktoś je zabrał ? Mało prawdopodobne. Z tego
co mówił Vardor, ślady wskazywały że żołnierz wstał i poszedł.... ale gdzie do cholery !?
Całe Tachar okrąża mur, a bramy pilnują żołnierze...
Kolejny wpis powstał dzień później - Jest jeszcze gorzej... Karczmarz Bardak nie żyje.
Zginął we wnętrzu własnego pokoju. Zamkniętego na klucz. Na wszelki wypadek spaliliśmy
ciało. Rozmawiałem z oficerem dowodzącym żołnierzami. Domagałem się usunięcia tej
skrzyni wraz z jej zawartością z Tachar. Powiedział mi, że ma dostarczyć ją do klasztoru
magów ognia na północ stąd. Udało mi się od niego wyciągnąć, że zawartość skrzyni
znaleziono w kryjówcę jakiegoś kultu Beliara. BELIARA !!! Jeszcze tego nam tu do cholery
brakowało... Zamierzają ją dostarczyć do magów ognia ? Na poświęconą Innosowi ziemię ?
Żeby zniszczyć zawartość ? O co tu do cholery chodzi !!!
Kolejny wpis powstał 5 dni temu - Cholera, coraz gorzej. Jeden z wieśniaków zwariował
zabił i zeżarł drugiego... WSZYSTKO PRZEZ TĄ CHOLERNĄ SKRZYNIE !!! Rozmawiałem
z Tiehoffem, szefem naszej milicji. Jeśli będą zwlekać z wyruszeniem jeszcze dzień,
milicja ich rozbroi i dostarczy ładunek sama. Nie chcemy ryzykować. Z każdym dniem jest
coraz gorzej. Nie będziemy czekać.
Kolejna strona jest cała zakrwawiona. Samo pismo jest mniej staranne i wygląda na pisane
szybko. - Tiehoff nie żyje. Razem z większością milicji.(plama krwi)zwariowali. Wszyscy
cholerni żołnierze całkiem zwariowali. (kolejna plama krwi) zabijać mieszkanców. Tiehoff
i jego ludzie stanęli do (znów plama. Tu chyba powinno być “walki”). Udało im się
powstrzymać szale(znów plama krwi). Większość mieszkańców (w tym ja)jest rannych. Paru
zginęło. Ci chol (nieczytelne) żołnierze krzyczeli coś w rodzaju “W imię Beliara”.
Niech ich jasna cholera. Mam nadzieję że trafili wprost do swojego Pana. (plama) odbudować
spalone budynki i wysłać posłańca do pobliskiego miasta. Poranieni i pozbawieni dowódcy
milicjanci nie postrzymają paru goblinów uzbrojonych w pałki, a co dopiero bandytów. Albo
orków.
Kolejna strona.- Wszyscy nie żyją. Zaatakowała nas banda orków. Straż ruszyła do walki i
walczyła do końca. Ktoś otworzył bramę. Zginęli tam wszyscy milicjanci. Bronili się do (krew).
Orkowie są tutaj. Biegają ulicami i wyrzynają wszystkich których dogonią. Nie zdążyliśmy
wysłać posłańca. Nikt się nie dowie o ataku. Niech t(krew). Do miasta wpadli orkowie, ale
zamknęli i zablokowali bramę. Nawet tu słyszę ludzi desperacko walącymi w nią siekierami.
Ale wioska jest stracona. Ja o tym wiem, oni o tym wiedzą, nawet cholerni orkowie to wiedzą.
Za (nieczytelne). Cholera. Jedna z zielonych paskud zahaczyła mnie swoim tasakiem. Za parę
chwil stracę przytomność. Nie mogę zata(nieczytelne) ernego krwotoku. Jeśli ktoś to czyta.
(nieczytelne)alcie tą cholerną skrzynię. Rozwalcie ją bo to samo spotka inne wioski i mia(plama
krwi). Na tym dziennik się kończy.
-Wiecie co teraz zrobimy ? - powiedział Tehim.
-Nietrudno się domyślić - odpowiedział Nixar - szukamy skrzyni która doprowadziła do tego
co stało się z wioską.
- Dokładnie - powiedział Tehim wyjmując miecz i wychodząc z budynku.


Rozdział 6 : Tajemnica wioski Tachar cz.3 (ostatnia)

Zebrali się przed drzwiami ratusza. Pierwszy odezwał się Tehim.
-Dobra, trzeba znaleźć tę skrzynię. I to lepiej cholera szybko.-
-Słyszałem, że parę razy miałeś do czynienia ze sługami Beliara. Jak myślisz, co to może
być ? - Powiedział Nixar, do Tehima.
-Jeśli miałbym zgadywać, to powiedziałbym, że jakiś czarnomagiczny artefakt. Nawet
nasi genialni oficerowie nie są tak bezdennie głupi, żeby zamknąć do skrzyni nekromantę,
demona albo inną tego rodzaju istotę i targać ją po wioskach. Czarna magia ma tą cholerną
właściwość, że oddziałowuje na wszystko.
- Nie do końca rozumiem.- powiedział Gandor.
- Wyjaśnię powoli. Jeśli w punkcie A użyjesz jakiegoś potężnego czarnomagicznego zaklęcia,
to nie zdziw się, jak w znajdującym się w pobliżu punkcie B, jakaś istota zwariuje, zmieni
się w nieumarłego, albo coś w tym stylu. Do tego, jak to mi znajomy mag ognia niegdyś
opowiadał, “wczepia” się w ziemię.
- “Wczepia się” ?
- Jeśli użyje się czarnej magii wielokrotnie w jednym miejscu, to w późniejszym czasie
magia ognia, działa o wiele gorzej, a czarna magia wręcz przeciwnie - zaklęcia rzuca się
łatwiej, wymagają mniej koncentracji i tak dalej. Do tego do takiego miejsca wręcz ciągną
wszystkie złe istoty.
- Eh, po tym co się tu stało.... lepiej się pośpieszmy.
- Tak. To miejsce na chwilę obecną jest jak jakaś cholerna latarnia dla wszystkich sług
Beliara. Na chwilę obecną pewnie każda istota służąca Beliarowi biegnie, pełza albo lata
w tym kierunku. Jeśli owej “latarni” nie wyłączymy... no wystarczy powiedzieć, że to
miejsce będzie mniej więcej równie dla nas, ludzi, będących co by nie było istotami służącymi
Innosowi... przynajmniej oficjalnie, ja bym tam w wiarę nawet co niektórych paladynów
bym do końca nie wierzył.., co sam środek armii orków.
- A mogę wiedzieć czemu my to robimy ? - powiedział Nixar - to chyba nie jest nasze
zadanie ... -
- Bo w końcu jesteśmy nie tylko najemnikami, ale i ludźmi. Tego najprawdopodobniej nie
zrozumiesz, to wyjaśnię ci to łopatologicznie - jeśli tą miejscowość zajmą orkowie,
a sądząc po tym, że oni pierwsi się tu zjawili, to prawdopodobne, chociaż ja sam stawiałbym
na nieumarłych, to Beliar będzie miał przyczółek prawie w zasięgu wzroku od stolicy.
Wiesz co to znaczy, prawda ? - Powiedział Tehim. Wyglądał na wyjątkowo zdenerwowanego.
-Hmph, no tak.
-To się zamknij i zacznij do cholery współpracować.
Nixar nie był dość odważny, by denerwować go bardziej. Zdecydował się na przyjęcie
bardziej ugodowej postawy.
- No to co robimy ?
- Zgodnie z tym co wyczytałem z uwag na marginesach w dzienniku, żołnierze
przechowywali ten swój “artefakt” w zarekwirowanym budynku. Wiem gdzie to jest.
Chodźmy tam. -
-Dobra - zgodzili się pozostali -
-No to idziemy. Aha, Nixar - nie próbuj mnie następnym razem powstrzymywać gdy coś
postanowię. Mogłoby się to źle skończyć.
-Oczywiście już tak nie zrobię - powiedział Nixar. Gdy tylko Tehim się odwrócił, dodał pod
nosem - Następnym razem nie spróbuję cię powstrzymać. Po prostu cię zabiję. Mam
nadzieję, że przynajmniej znajdziemy coś wartościowego...
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#2
Opowiadanie jest bardzo ciekawe i klimatyczne. Nie wykryłem żadnych błędów ortograficznych. Praca ma fajny klimacik, mroczny... Daję 10/10, znakomite opowiadanie! Czekam na dalszą część/części.
Odpowiedz
#3
Postanowiłem przeczytać ten tekst, bo mam zamiar zaliczyć wszystko w dziale fantasy (choć moja brożka to postnuklear).
Chciałbym Cię pochwalić za tajemniczość, jaką wprowadziłeś do opowiadania. Bardzo lubię tego typu fabuły oparte na czymś co nie jest do końca poznane i zrozumiałe. Do tego może dochodzić też moja nieznajomość Gothica, która to potęguje. Ale wracając...
Ciekawie rozegrana akcja, przykuło mnie to opowiadanie do kartki, co rzadko się ostatnio zdarzało. Piszesz lekkim językiem, który mi odpowiada na całej szerokości, ale...

Co mi się nie podobało to Twoja skłonność do rozpoczynania rozdziału od stwierdzenia "No to co robimy?". Tak mnie to wpieniało, że sobie sprawy nie zdajesz. Wygląda to trochę tak jakby to było opowiadanie powstałe z przerobienia sesji RPG.
Druga sprawa to język. Popełniłeś paręnaście błędów, czasem zdania były kompletnie niezrozumiałe lub kaleczyły polski język. Doszedłem po części do wniosku, że nie znasz za bardzo budowy dialogu. Przyjrzyj się jego strukturze i porównaj sobie ze swoimi w opowiadaniu.
Opowiadanie ma duży potencjał, ale język hamuje moje krzyki radości i gratulacji. Czasami miałem wrażenie, że pisałeś na kolanie, a czasem, że robiłeś sobie jaja z czytelnika zakładając, że jest on idiotą.
Niemniej dodając to wszystko do siebie stwierdzam, że nie jest najgorzej i plasujesz się kilka punktów ponad 0, pomimo tych błędów, które znalazłem.

Tutaj je znajdziesz:
http://www.sendspace.pl/file/0c6e1cee7155215fb07c148
Odpowiedz
#4
"Podany plik nie istnieje, lub został usunięty"

A no cóż - to było moje drugie opko, to za wiele się nie spodziewajcie Wink
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#5
Nie wiem co się stało. Tutaj masz link: http://rapidshare.de/files/48615843/Nowy...r.rar.html
Odpowiedz
#6
Fajny klimacik, w miarę dobrze mi się czytało, tylko czasami nie dokońca mi coś pasowało Wink. 8/10
Pożyjemy i pomrzemy nie usłyszy o nas świat!
A po śmierci wypijemy za przeżytych, w dobrej wierze parę lat!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości