19-02-2012, 21:56
To chyba był wtorek. Padało.
Choć nie pamiętam dokładnie
Wiem za to gdzie to się stało
I że to bardzo nieładnie
I jak tą pościel z bawełny
Puszczoną przez maglownicę
Tak płaską ją zobaczyłem
Na tym chodniku - dżdżownicę
Przeląkłem się i załkałem
Na straszną tę sytuację
Choć rozważałem przez chwilę
Doustną resuscytację
Niestety było za późno
Na czyn heroiczny taki
Bo wokół naszej dżdżownicy
Walały się własne jej flaki
Natenczas wróciło wspomnienie
Jak byłem małym chłopczykiem
W swym malczym akcie sadyzmu
Krajałem je w poprzek patykiem
Lecz wtedy to co innego
Bo w szkole nam powiedzieli
Że dwie dżdżownice powstaną
Jak jedną na pół się podzieli
A teraz jestem dorosły
Inaczej patrzę na życie
Więc dzisiaj zabójcy dżdżownicy
Umieściłbym widły w odbycie
Na dworze słońce już zaszło
Kałuże powysychały
Westchnąłem nad losem dżdżownicy
Zginęła na polu chwały
Przeniosłem ją w trawę zieloną
Tuż nieopodal chodnika
Chociaż się strasznie brzydziłem
Tak więc użyłem patyka
Wybudowałem jej kopczyk
I dla świętego porządku
Pogrzeb zorganizowałem
Z katolickiego obrządku
Później dzień cały myślałem
Czy organizując pochówek
Nie zadeptałem przypadku
Stu pięćdziesięciu dwóch mrówek
Morał jest prosty, człowieku
Nie unoś głowy wysoko
Bo możesz zadeptać robaczka
I ptak może nasrać ci w oko
Choć nie pamiętam dokładnie
Wiem za to gdzie to się stało
I że to bardzo nieładnie
I jak tą pościel z bawełny
Puszczoną przez maglownicę
Tak płaską ją zobaczyłem
Na tym chodniku - dżdżownicę
Przeląkłem się i załkałem
Na straszną tę sytuację
Choć rozważałem przez chwilę
Doustną resuscytację
Niestety było za późno
Na czyn heroiczny taki
Bo wokół naszej dżdżownicy
Walały się własne jej flaki
Natenczas wróciło wspomnienie
Jak byłem małym chłopczykiem
W swym malczym akcie sadyzmu
Krajałem je w poprzek patykiem
Lecz wtedy to co innego
Bo w szkole nam powiedzieli
Że dwie dżdżownice powstaną
Jak jedną na pół się podzieli
A teraz jestem dorosły
Inaczej patrzę na życie
Więc dzisiaj zabójcy dżdżownicy
Umieściłbym widły w odbycie
Na dworze słońce już zaszło
Kałuże powysychały
Westchnąłem nad losem dżdżownicy
Zginęła na polu chwały
Przeniosłem ją w trawę zieloną
Tuż nieopodal chodnika
Chociaż się strasznie brzydziłem
Tak więc użyłem patyka
Wybudowałem jej kopczyk
I dla świętego porządku
Pogrzeb zorganizowałem
Z katolickiego obrządku
Później dzień cały myślałem
Czy organizując pochówek
Nie zadeptałem przypadku
Stu pięćdziesięciu dwóch mrówek
Morał jest prosty, człowieku
Nie unoś głowy wysoko
Bo możesz zadeptać robaczka
I ptak może nasrać ci w oko
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon