Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pożegnanie z Kajasówką
#1
POŻEGNANIE Z KAJASÓWKĄ

Trasa Kraków – Babice na pozór nie wyróżnia się niczym wśród tysięcy podobnych szlaków komunikacyjnych w Polsce. Ja jednak darzę ją szczególnym sentymentem. To właśnie tędy najczęściej przejeżdżałem i tu dowiedziałem się szczególnie dużo o polskiej przyrodzie. A wszystko za sprawą jednego i to wcale nie największego rezerwatu – Kajasówki.
Tuż za miejscowością Liszki rozciąga się równy jak blat stołu płaskowyż. Jak każde tego typu miejsce tak i on zajęty jest przez uprawy. Ale nie brak na nim także trawiastych łąk typu pastwiskowego. Na obrzeżach tych łąk spotkać można krwawnicę pospolitą, która z daleka wygląda jak storczyk. Ale i wnętrza pastwisk nie chcą być gorsze. Naszpikowane są one pospolitym goździkiem – firletką poszarpaną, której płatki są uosobieniem chaosu i braku symetrii. Być może w ten sposób roślina ta chce na siebie zwrócić uwagę. Oczywiście mnie wprawia w zachwyt, ale ogół owadów jest najwyraźniej innego zdania, bo nie oblega jej. Lecz firletka nie przejmuje się zbytnio czyimkolwiek gustem - wystarczą jej nieliczni fachowcy, którzy wiedzą , jak dostać się do wnętrza jej kwiatów. Ogromna dominacja firletki nad resztą pastwiskowych roślin to naoczny dowód słuszności obranej przez nią drogi.
Jedziemy dalej i po piętnastominutowej jeździe przez równiny na południowym widnokręgu zaczynają majaczyć kopulaste szczyty. Dojeżdżamy do Kajasówki. Ale jeśli chcemy dostać się do wzgórz od bliższej od Krakowa strony, musimy raczej przygotować się na wrażenia podobne do tych doświadczanych przez kierowców rajdowych na kamienistych bezdrożach. Lepiej więc pojechać parę kilometrów dalej i przez las dostać się prosto na skały.
Skały te poznałem – o paradoksie! – jako jedne z ostatnich w czasie zwiedzania całej Jury Krakowskiej. Trzeba jednak przyznać, że nie spodziewałem się , że są one tak nietypowe. Po latach ułożyłem o nich wiersz, w którym zawarłem wszystkie najważniejsze informacje:
Między wyniosłymi sosnami
a płaskim brzegiem Wisły
piętrzą się gąbki zaklęte
w jurajskie zgrabne stromizny.

Kiedyś czas je ogolił
dziś znów brodą zarosły
Brodą ziół, traw i tarnin
i śpiewem ptaków wiosną

Nawet szypszyniec różany
patrzy na nie z podziwem
gdy różom tutejszym dorabia
rozwianą końską grzywę

A ja dołączam do chóru
piewców skalnych ostępów
maleńką perłówkę zwisłą
którą biorę do ręki.

Pomimo niedostępności terenu przejście szlaku oddzielającego sosnowy las od skał wcale nie jest takie trudne. O wiele trudniejsze okazało się obejście Kajasówki dołem po wielkiej powodzi, jaka miała miejsce w maju 2010r. Mimo to zdecydowałem się na ten wyczyn i przeszedłem cały las otaczający Kajasówkę od północnej strony.
Na początku tego szlaku nic nie wskazywało na to, że już wkrótce wejdę w nieprzeniknioną leśną gęstwinę. Tu widać było niezdecydowanie lasu, co zrobić -drzewa stały rzadko i nierówno, a owady tylko na tym korzystały. Piękny, miedzianozielony biegacz Ulricha żyje tu chyba po to, aby obalić zakorzenione wśród wielu ludzi stereotyp, że wśród owadów tylko motyle mogą być estetycznym wzorcem.
Natomiast mały motylek zwany wątlakiem ozdobnym udowodnił, że motyle stać nie tylko na tworzenie kanonów estetyki. Usiadłszy na przetaczniku zwinął się w trąbkę tak, że na moment stał się elementem kwiatu .Dostrzegłem go tylko dlatego, że byłem przygotowany na taką ewentualność. Było oczywiste, że drapieżcy nawet nie podejrzewają jego obecności.
W pewnym momencie cały błękit nieba zakryły wierzchołki wyniosłych sosen. W półmroku znikły roje motyli, a w zamian za to dało się słyszeć piskliwe konwersacje. Rozmawiały ze sobą pisklęta dzięciołów, które mogły sobie na taką ekstrawagancję pozwolić, gdyż były bezpiecznie ukryte w okrągłej dziupli tuż nad ziemią. Wtedy właśnie przejście przez las nabrało cech sportu ekstremalnego, przechodziłem bowiem tą trasę pierwszy raz w życiu i to w dodatku otoczony wewnątrzleśnymi strumykami, bardzo wezbranymi po niedawnej powodzi.
Tak zakończyło się moje poznawanie rezerwatu.

wrzesień 2011 r. Jarosław Roman.

Odpowiedz
#2
I wiersz ocenię jako ja, nic tu nie znaczący, tylko pisarzyna - wierszoklepa Smile to powyżej przenieś do miniatur literackich pod dany adres http://www.via-appia.pl/forum/dzial-mini...literackie, tylko popraw trochę.
Ten wiersz jest bez tytułu, myślę Ostańce mogły by być.

Ostańce


Kiedyś czas je ogolił
dziś znów brodą zarosły
Brodą ziół, traw i tarnin
i śpiewem ptaków wiosną...
jak ja kocham takie czytanie płynne

Trochę w całości patetycznie to wygląda, ale mam to gdzieś, ja brorę go jak leci.
Pozdrawiam. Smile

[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#3
Dla mnie bajeczne Smile
Odpowiedz
#4
Szanowny Mistrzu!
Serdecznie dziękuję za tak pozytywną ocenę mojego utworu.Mam jednak pytanie natury zasadniczej:dlaczego ludzie nie palą się do czytania i komentowania utworów przyrodniczych,które w obecnej dobie postępującej degradacji środowiska gwałtownie nabierają na znaczeniu? Boli mnie to szczególnie jako przyrodnika,który doskonale wie,ile wysiłku wymaga samo przygotowanie do napisania takiego utworu,nie mówiąc już o samym procesie jego pisania.Posłałem Wam 67% mojej trylogii przyrodniczej[bez "Dzikiej Jury Krakowskiej"],ale na razie to chyba wystarczy.Gdzie można byłoby,drogi Mistrzu,wydać takie utwory?
Odpowiedz
#5
Uważaj z tym wydaniem, ale życzę Smile Dzisiaj wydawnictw co nie miara, poszukaj w goolach - wydawnictwa literackie, tematyczne, przyroda.
Tu jest wydawca, nie drogo, napisz. zrób ilustrowany album na około 50 stron. <jaroslaw.wernik@wfw.com.pl > napisz, zapytaj. Confused No co ja mogę.
A teraz co do natury, podziwiam, jednak jest to dzieło do działu miniatury literackie.
Ja odniosłem się tylko do wiersza, rozumiesz.
A podziwiam bo jestem wędkarzem, z naturą jestem na pan brat, boli mnie zachowanie nas, ludzi, jak i Ciebie. Masz rację, nie zdajemy sobie sprawę z podstawowej wartości, a mianowicie ztego, że my jesteśmy tylko gośćmi na tej planecie. Tak bym mógł ciągnąć bez końca. Koniec jednak przyjdzie bo nie szanujemy życia, życia które pozwala nam, żyć, czyli wszystko to, tego, co nas otacza. Smutne to.
Co do dzieła, no nie wiem, może wyślij do jakiegoś czasopisma przyrodniczego. Sam nie wiem. Szukaj, wysyłaj, a może.
http://www.pedagogiczna.edu.pl/ekoczaz.htm

Powodzenia Smile

Jurę znam, mam ją pod nosem.
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#6
Jestem zrozpaczony. Szukałem wszędzie,ale na próżno.Nie pozostaje mi chyba nic innego,jak tylko zgłosić się na jeden z konkursów organizowanych przez Wasze Forum.
Dla mnie Jura -choć nigdy nie poznałem wszystkich jej ścieżek -jest częścią mojego życia. Dlaczego więc -pomimo swego zaawansowanego wieku -nadal nie mogę dostać szansy na to,by moją o niej pieśń usłyszała cała Polska?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości