Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pamietnik niepoczytalnej
#1
"Cisza umysłu, burza serca, wojna istnienia - pamiętnik niepoczytalnej"

Przeszła przez ulice i klatkę schodową. Weszła do mieszkania, usiadła i po chwili wstała. Nie słyszała, nie wdziała i nie żyła. Światło wpadające przez okna oślepiły jej nieuchwytny wzrok. To na co patrzyła z pewnością nie było ścianą... Przeszywając ją błądziła gdzieś w nieistniejącej pustce. Coś co powinna pozornie słyszeć - ta melodia z radia - sprawiała, że kretyński wyraz twarzy omotał ją całą. Stała i tylko tyle można było o niej powiedzieć. Trwała w tej agonii zmysłów długie minuty.
Zamrugała co wcale nie oznaczało że jest lepiej. To dusza chciał uciec, powieki jej nie pozwoliły. Lampa się nie paliła i mimo to było ciemno.* Jej ręka uniosła się w górę na ścianie. Ciało uniosło się i stopy pokierowały je do przełącznika. Opadającą ręka zapaliła światło...

~

- Amy! - ktoś krzyknął
Uśmiechnięta dziewczyna odwróciła się w stronę swoich przyjaciółek. To nic, że jest plucha i całe dnie zimno, to nic, że jej nowe buty zaraz się rozpadną.
Przebiegła przez ulice i wycałowała koleżanki. Ich uśmiechnięte twarze wyglądały jak kwiaty na żużlowym wysypisku: piękne młode i takie beztroskie. Miały siebie swoich cudownych facetów, ładne domy, dobrą prace. Miały dosłownie wszystko o czym marzą dziewczyny w ich wieku. Wile zazdrosnych oczu błądziło za nimi wściekle. Nie zważały na to, cieszyły się chwilą, imprezowały... po prostu żyły tym co miały.
Kino. Jakaś komedia - będzie co opowiadać Katy. Minuta za minutą filmu upływały ni to powoli ni szybko - nieważne! Liczyło się, że z ludźmi, których się kocha, że ze swoimi ludźmi, że uśmiech nie minie. W końcu dwie godziny minęły jakoś dziwnie powoli szybko, tak jak mijał zwykły dzień szkoły. Zresztą one już dawno miały ją za sobą. Kilka lat, a czują jakby to były całe wieki. Uśmiech rzeczywiście nie mijał; ani kiedy wstały, ani kiedy zapalono światło, ani na schodach, ani kiedy wyszły na ulice, na tą okropną pogodę... I nie zniknie tak myślały...

~

...światło mrugnęło niby szybko, niby powoli- nieważne, że się zapaliło... Lustro ukazało okropny - niewidoczny dla jej myśli - widok. To co się w niej działo to nie było myślenie, ani bicie serca, ani oddychanie nic z tych rzeczy. Błądziła każdą częścią egzystencji.
Stała... opuszczone ręce... żałosny wyraz twarzy... przeszklone oczy. Opadła na... nieważne, bo czy coś się jeszcze liczyło ...? Opuszczona głowa, ręce pogubione w nieładzie gdzieś na kolanach. I woda... która może być córką szczęścia lub żalu - łezka . Piękne imię jak na takiego potwora, bo ludzie boją się łez, wstydzą. Miała wszystko gdzieś... Łzy jak krew spływały powoli w tak szybkim czasie. Kapały na jej kolana jak jad węża do czarki z trucizną... Zdawało się że nawet koniec świata by jej nie obudził... jednak cichy dzwonek do drzwi sprawił, że jej dusza zaczęła histerycznie łkać i miotać się. Dzwonek rozbrzmiał znowu...

~

- No odbierz Amy!
Dzwonił najprawdopodobniej najfajniejszy koleś w mieście. Dziewczyny były bardzo podekscytowane. Amy odebrał i zaczęła rozmowę. Była mistrzynią flirtu, uwodziła go słowami. Uśmiech nie zniknął. Po chwili rozłączyła się... Słyszały całą rozmowę, trzeba opowiedzieć Katy zanotowały sobie w myślach...

~

Nie wiedziała czy to co zrobiła można było nazwać wstaniem... po prostu sprawiła, że jej ciało dziwnym trafem już nie siedziało. Zewnętrzna strona dłoni otarła żałosną wodę. Oczy nie były przekrwawione ani tym bardziej zaczerwienione. Łzy płynęły samoistnie jak rzeka, nic nie niszczyły. Po prostu stały się wypłukiwały jej dusze na zewnątrz. Coś sprawiło, że jej stopy znalazły się przy drzwiach. Dusza już prawie je opuściła. Została gdzieś daleko od nich, zgubiona w ciemnej próżni łazienki. Jej dłoń kierowana odruchem otworzyła drzwi; nacisnęła chłodną klamkę i pchnęła je przed siebie. Ta sama twarz jak co miesiąc, ten sam uśmiech, który w żadnym wypadku nie pasował do celu odwiedzin...
Deska, którą ktoś nazwał drzwiami i wmontował w nią klamkę, cicho pyknęła i wróciła na swoje poprzednie stanowisko - zamknęły się.

~

"To nie była zdrada...."
- Sam się zamknij! - nie kochała go?
Jednak minął uśmiech
Kilka wystrzałów pistoletu
Serce już prawie stoi
Woła swego Pana Niebieskiego


Rachunki spadły na ziemię jak liście, tak cicho we własnej melodii istnienia. Co mogłyby kogoś obchodzić niespłacone rachunki czy kartka od cioci zza morza. Czy kogokolwiek kiedykolwiek mogło to obchodzić??

~

Ciała słały się na ziemi, ciała osób, które znała i kochała, jej przyjaciółki. Bezsilnie upadła przy nich na kolana i łkała... Łzy nie dawały pocieszenia...

~

...woda nigdy nie usunie zbędnych trosk, chociaż takich nie ma. Ani zimne, ani gorące, ani nawet po prostu ciepłe strumienie nie uleczą strzaskanej duszy. Sekunda za kroplą, kropla za sekundą. Nie słychać było żeby woda lądowała na podłogę prysznica, która nie miała ciepła i nie wionęła chłodem. Szum, który zagłuszał niesłyszalną cisze sprawiał wrażenie jakby na coś czekał.

~

Czekała przy swoich "siostrach", często je tak nazywała. Bezsensu byłoby próbować odciągnąć ją od nich. Jej zmysły nie istniały, jej myśli nietrwały, a łzy zdawały się być stałą częścią jej twarzy. Jej bladość odstraszała nawet śmierć, która i tak zapuściła już swe długie zimne palce głęboko w życie tej beztroskiej dziewczyny.
Wkrótce przyjechała karetka, zabrano poszkodowanych... rannych było niewielu. I czy akurat te kilka pocisków musiało tak prze nieszczęśliwie trafić w jej siostry? ...agonia zmysłów. Niewidzialna siła sprawiła, że za kilka cudzych uśmiechów jej ciało oczekiwało na coś co pozornie miało się już dawno wydarzyć. Sucha cisza tego chłodu przechodziła ludzkie zamysły o zmysłach. Ale to ją nie obchodziło, bo przecież jej zmysły zakochały się nietrwaniu. Dookoła jej nieistniejącej egzystencji, cicho szalała mroczna biel ścian. Obłąkane ręce zaginały i odginały brzeg kurtki. Kroki na korytarzy przywróciły ja z niebytu. Teraz stała na własnych nogach. Wpatrywała się w twarz człowieka, którego nie znała jak w twarz ojca który miał powiedzieć: "Tak kocham Cię córeczko nie wyrzeknę się Ciebie". W tej chwili zdawało się że słyszy:

Nie nie znam Cię
Nie znam Twych słów
Nie chcę Cię już oglądać
Nie obchodzisz mnie
Odejdź nim Cię zabije
Nie chce Cię pamiętać

Dusza łka, ojciec dziecka nie poznał
Pan osieraca dzieci z sióstr
Żal daje chęć śmierci
Bóg będzie łkał
Serce się zamknie
Dusza w pył odmieni
Egzystencja się skończy

~

Czarne drzwi jeśli prowadzą do nieba... to nie chce ich przekraczać sama, chcę zawrócić do sióstr. Jeśli tam jest koniec to... niech nastąpi. Drzwi z cichym śpiewem otwierają swe wrota, oślepiają mnie. Nie mam odwrotu, teraz żałuje wiem, że nie powinnam pisać wiersza mego prozą. Wiem,że nic już nie zrobię.

Witaj żarze czyśćca
Witaj Sądzie Ostateczny
Witaj końcu ery człowieczej
Witaj szatanie
Witaj Ojcze, Synu i Duchu.




*"Lampa się nie paliła i mimo to było ciemno." (zabieg celowy)
Odpowiedz
#2
Cóż, mimo iż przyznam sie, że to raczej nie na moje progi... Ja jednak proste narzędzie jestemSmile To bardzo przyjemnie się to czyta. Zaprawdę niezwykle poetyckie, zachęca do tego by się w to wczytać, starać się znaleść znacznie każdego słowa. Podobało mi się. Nawet czepiania sie, ze względu na eteryczność materii nie będzie zbyt wiele... bo raczej nie ma czego się czepićSmile
Tylko trzy sprawy:

"tak prze nieszczęśliwie trafić w jej siostry" - tu chyba coś po korekcie zostało, to "prze" jest raczej nadmiarowe.
"Jej oczy zamieniały się w szklane szyby deszczowym dniem" - a tu moje odczucie, ale ten fragment mi zgrzytnął.. rozumiem że chodzilo o łzy, ale nie podoba mi się.
"Tak kocham Cię córeczko nie zrzeknę się Ciebie" - a tu chyba bardziej "wyrzeknę" by pasowało - ale to tylko imho.
Just Janko.
Odpowiedz
#3
Na początek: ilość literówek i błędów interpunkcyjnych sprawia, że strasznie ciężko się to czyta. Co chwila coś burzy płynność. Dam Ci radę: jeśli chcesz, żeby czytelnik skupiał się na treści (a w przypadku prozy poetyckiej to bardzo ważne), a nie na błędach - przejrzyj całe opowiadanie asap i popraw literówki i interpunkcję , bo pod koniec już nie chciało mi się wszystkich wyłapywać. Tak samo z myślnikami, brak spacji - niby mała rzecz, a wali po oczach. Wygląda jakbyś pospiesznie, tuż po napisaniu wrzuciła tą miniaturkę tutaj, bez korekty.

Merytorycznie jest ok, poetycko, aczkolwiek końcówka jakoś specjalnie nie powala. Moim zdaniem można to trochę przedłużyć i ulepszyć. Masz talent i ciekawy styl, ale wymaga on doszlifowania.

I - po pierwsze - poczytaj o interpunkcji!

Teraz to co w gały me wpadło i ukłuło Smile

"Przeszła przez ulice i klatkę schodową." - nie wiem czy to literówka, ciężko powiedzieć. Ulice czy ulicę?

"To na co patrzyła(,) z pewnością nie było ścianą..."

"Przeszywając ją(,) błądziła gdzieś w nieistniejącej pustce."

"Coś(,) co powinna pozornie słyszeć "

"Stała i tylko tyle można było o niej powiedzieć." - wydaje mi się, że tu mamy przykład zdania, gdzie przed "i" wstawiamy przecinek. Albo chociaż myślnik.

"Zamrugała(,) co wcale nie oznaczało że jest lepiej. "

"To dusza chciał(a) uciec" - chyba, że to celowe

"Zamrugała co wcale nie oznaczało że jest lepiej. To dusza chciał uciec, powieki jej nie pozwoliły. " - niezłe!

"-( )Amy! -( )ktoś krzyknął" spacje

"Uśmiechnięta dziewczyna odwróciła się w stronę swoich przyjaciółek." - wiadomo, że swoich.

"Przebiegła przez ulic(ę)"

"Uśmiechnięta dziewczyna odwróciła się w stronę swoich przyjaciółek. To nic, że jest plucha i całe dnie zimno, to nic, że jej nowe buty zaraz się rozpadną.
Przebiegła przez ulice i wycałowała koleżanki. Ich uśmiechnięte twarze" - powtórzenie

"Miały siebie(,) swoich cudownych kolesi, ładne domy, dobrą prace." - przecinek. "kolesi" zdecydowanie nie pasuje. facetów, partnerów, chłopaków, ale nie "kolesi" Smile

"Miały dosłownie wszystko(,) o czym marzą dziewczyny w ich wieku. "

"Wi(e)le"

"po prostu żyły tym(,) co miały." - interpunkcji już nie poprawiam, to zadanie domowe. Nie wiem, o czym jest ten tekst, bo ciągle wyłapuję brak przecinków i nie mogę się skupić na czytaniu. Na zadanie domowe masz znaleźć resztę Smile

"że uśmiech nie minie. W końcu dwie godziny minęły jakoś" - powtórzenie

"Uśmiech rzeczywiście nie mijał" - i znowu

"niby powoli( )- nieważne,"

"najfajniejszy koleś w mieście." - a tu koleś już pasuje Smile

"Amy odebrał(a) "

"Nie wiedziała czy to co zrobiła można było nazwać wstaniem... po prostu sprawiła, że jej ciało dziwnym trafem już nie siedziało." - cudne!

"Tak kocham Cię córeczko nie zrzeknę się Ciebie". - wyrzeknę. Zrzec można się majątku Smile Osoby się można wyrzec.

"Jej oczy zamieniały się w szklane szyby deszczowym dniem." - to jakoś tak dziwnie brzmi. Przeredagowałbym

"Ci(ę)"
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#4
To wszystko bardziej brzmi niczym bardzo zaawansowane stadium depresji, nie schizofrenii - czyli niepoczytalnosci. To mnie tak ugryzlo i nie chcialo puscic.
Ale ladnie, miekko, poetycko. Jedynie taki funky format tekstu troche psul czytanie. No i niezwykle smutna historia.
Moment z lampka mnie sie zacnil, bardzo fajne to bylo.
Odpowiedz
#5
dwa razy czytałam i poprawiałam literówki, a jeszcze tyle ich jest... hmmm.... może rzeczywiście trzeba to dopracować.... zajme się tym w wolnej chwili
chodziło mi o to żeby napisać coś o bohaterce przecież nie napisałbym "zeschizowana" ;)

dzięki za czytanie ;)
Odpowiedz
#6
choć to opowiadanie w stylu, który lubię i preferuję, to jednakże zbyt wiele w nim ekspresji, a zbyt mało poezji; tej czystej, pięknej, wymuskanej... ale potencjał masz, muszę Ci oddać! zrób korektę tekstu, przynajmniej pod kątem literówek... czekam na kolejne tekstu Twego autorstwa. pozdrawiam Bart
Odpowiedz
#7
Błędów wytykać nie będę. Zrobili to już inni. Ciekawy tekst. Poetycki, tak 'łagodnie' napisany. Należało by jednak rozwinąć nieco zakończenie. Bo jest trochę 'pokręcone.
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości