Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szept Gromu - Rozdziały 1-15
#31
Osobiście, jestem przeciwniczką zwielokrotniania znaków zapytania czy wykrzykników. Razi mnie taki zapis, a też nie wydaje mi się, żeby to było poprawne pod względem językowym, choć mogę się mylić. Stosuję co najwyżej jeden obok drugiego, czyli "?!" Myślę, że czytelnik sam sobie może dopowiedzieć, jak głośno krzyknął bohater, bo to wynika (przynajmniej, jeśli jest dobrze napisane, powinno wynikać) z kontekstu sytuacji, opisu emocji, itd.
No i czy pytanie może być bardziej "pytające" przez dodanie drugiego pytajnika? Można to wyrazić np. przypisem do dialogu:
"...- zdziwił się X", "...- X nie mógł w to uwierzyć"
A historie obrazkowe, to co innego, niż zwykły tekst.

Pozdrawiam Angel
#32
Cytat:I bardzo byłbym ciekaw Twojej opinii o scenie z wilkami. Tam starałem oddać się napięcie i rosnące przerażenie bohatera, a nie wiem czy mi się to udało.
Proszę bardzo. Zauważyłeś że wcześniej używałem też myślników? Przypuszczam bowiem, choć sam nie wiem że interpunkcja może być też obok odp. słów pomocna w wiarygodnym oddawaniu nastroju scen. Choćby taki myślnik. Może zapewne oddać nastrój refleksji, zadumy, spotkania bliskich osób. I grozy. Pomijam już tę samą sprawę z powtórzeniami i słowami, które wg. odczucia są zbędne w opisie miejsca i wywołaniu grozy.

Zbudziło go pohukiwanie sowy. Po niebie sunęły chmury to pogrążając polanę w całkowitej ciemności, to pozwalając księżycowi rzucić na nią trochę słabego światła. Naprzeciwko, w ciemnościach połyskiwały dwa punkty odbijające poświatę księżyca – oczy sowy. Arkus miał wrażenie, że wpatruje się prosto w niego - jakby chciała przekazać jakieś ostrzeżenie. Po chwili odleciała. Christian spał. Arkus słyszał jego spokojny, miarowy oddech, pod ręką zaś bicie jego serca. Sen znów ogarniał Arkusa gdy usłyszał jakieś zbliżające się szelesty. Skupił słuch, jednak szelesty ucichły. Wkrótce dały się słyszeć głośniej. Coś skradało się - było coraz bliżej. Nie był to pojedynczy odgłos - dobiegał z rozmaitych stron. To co się zbliżało, zdawało się otaczać szałas. Konie niespokojnie rżały. Arkus odniósł wrażenie, że cała polana zaroiła się od jakichś istot - nie był jednak ich w stanie dojrzeć, bo chmury znowu przykryły księżyc. Tak! Zdawały się ich otaczać - zacieśniać krąg polowania! [To zdanie przeniosłem - dla bardziej umiejętnego dawkowania, stopniowania grozy. Może lepiej by Arkus nieco później miał już pewność że coś może się stać. I że, konkretniej przyszły wilki. - przyp.] Głuche warknięcie, odgłosy kroków wśród traw, coraz bardziej niespokojne rżenie koni. Chmury chwilowo się rozstąpiły. Po polanie krążyło kilka par oczu odbijających jego blask. Arkus wstrzymał oddech. Obłoki [lub in. rodzaj chmur - przyp.] znów skryły niebo. Polana napełniła się odgłosami uczty, wbijania zębów, odrywania strzępów mięsa, trzaskiem kości łamanych w uścisku potężnych szczęk, warknięciami porządkującymi kolejność pożywiania się wśród watahy. Padlina! Ona zwabiła wilki! Przeniosłem i "rozparcelowałem" tę padlinę i smród - bliżej początku całego wątku. Też z powodu "stopniowania". - przyp.Wink]. Słuchając tych odgłosów Arkus nie mógł odpędzić wrażenia, że wilki odrywają mu ciało - niemal czuł kły przebijające się przez skórę i mięśnie, ocierające się o kości. Modlił się aby woń strachu nie przebiła tamtego smrodu. Zrobiło mu się niedobrze.
Jakieś dwa święcące ślepia zjawiły się przy szałasie - przy jego stopach! Odgłos węszenia był tak wyraźny, że wydawało mu się, czuje na łydce ciepło powietrza wydychanego przez nozdrza. Arkus wstrzymał oddech - najciszej jak mógł usiłował namacać rękojeść. Węszenie wzmogło się. Wilk podniósł łeb - Arkusowi zdawało się jakby patrzył prosto na niego (Patrzył na niego! Nieeeee, skąd). Wreszcie jego lewa ręka znalazła miecz - zacisnął na nim dłoń. Dodało mu to trochę odwagi. Wilk tkwił jeszcze chwilę w bezruchu - nagle zawrócił do współtowarzyszy. Arkus wypuścił powoli powietrze z płuc. Jego wargi drżały w rytm niewypowiedzianych słów. Błagał Pana Światła (los) by to się wreszcie skończyło. Im bardziej skupiał się na tym tym odgłosy z polanych cichły - oddalały się. Bliżej, coraz bliżej, tak blisko. Czuł ciszę - i spokój. Pan był w pobliżu.
[Może imię Pana Światła umieść nawet na końcu tego wątku? Może też z uwagi na zobrazowanie sceny? Daj mu w pełni wytchnąć dopiero na końcu - przyp.]

Porównaj w/w zmiany z tym, co napisałeś i sam zadecyduj, która wersja jest lepsza. Tak samo możesz też pobawić się, poeksperymentować z konfiguracją myślników, bo chyba jest tu pewna możliwość. Nadto urozmaicaj treść o synonimy wyrazów, lub o wyrazy bliskoznaczne. Choćby po jednym dla każdego. Innym razem może po dwa, trzy, więcej - zależy to zapewne od długości wątku, akapitów zawierających te wyrazy. Na przykład bandyta to także łotr, zbój, złoczyńca. Łysego z pewnością określają nie tylko jako przywódcę, ale i jako herszta. Wilk może być też basiorem, szerzej drapieżnikiem, lub najogólniej zwierzęciem. Jak będziesz stale powtarzał te same słowa to chyba może to wpłynąć źle na odbiór formy a przez to treści. Może nie powtarzaj nawet, przynajmniej w jednym zdaniu "że". Przed "że" i "iż" chyba nie stawia się też przecinków, chociaż być może są tu wyjątkiConfused; "zjadłeś je" w " podrozdziale 2" bodaj dwa razy.

Jakim cudem też, znając możliwości wilków ludziom a zwłaszcza zwierzętom nie stało się kuku? Drapieżniki nie zauważyły ich? Nie wyczuły? Nie dobrały się do nich, mimo że miały zwłoki? Zwłaszcza że przy okazji napotkały świeże mięso. Konie nie uciekły, nawet gdy wilki jakoś ich nie wyczuły??
Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po przeczytaniu "podrozdziału", może dlatego że ten szczególnie wciągnął mnie. Było groźnie, nawet jeśli w dużej mierze podziałała pora lektury.
No, ale na twoje świętości: wytłumacz takie okoliczności, zwłaszcza dla bardziej rozgarniętych ode mnie.Wink Domyślam się jakim cudem - Pan miał w tym udział, toteż np. możesz to opisać to w 1, 2 zdaniach jako nurtującą Arkusa rzecz. Przypomni sobie o niej rychło nad ranem. I zaraz zapomni. A potem przypomni znów gdy zobaczą tęczę. Wtedy włożysz to usta przyjaciół w poważno - filozoficzno - żartobliwej rozmowie.
#33
czarownica
Dzięki za drugą opinię Smile
Właśnie miałem podobne odczucia co do wielokrotnych pytajników i wykrzykników więc chyba zostanę przy konserwatywnej interpunkcji Wink

Kotkovsky
Jesteś wymagającym czytelnikiem, ale to dobrze Wink
Trochę mnie zaskoczyłeś bo ostatni akapit z Arkusem kończył się utratą przez niego świadomości, więc oczywistym wydawało mi się gdy pojawia się znowu to odzyskuje świadomość i nie wymaga to wyraźnej artykulacji.
Co do wcięć to na razie ogarniam tylko pogrubienie i pismo pochyłe Tongue

(01-08-2016, 14:20)Kotkovsky napisał(a): Zauważyłeś że wcześniej używałem też myślników? Przypuszczam bowiem, choć sam nie wiem że interpunkcja może być też obok odp. słów pomocna w wiarygodnym oddawaniu nastroju scen. Choćby taki myślnik. Może zapewne oddać nastrój refleksji, zadumy, spotkania bliskich osób. I grozy. Pomijam już tę samą sprawę z powtórzeniami i słowami, które wg. odczucia są zbędne w opisie miejsca i wywołaniu grozy.
Widzisz, interpunkcje stosuje w dość konserwatywny sposób. Po myślniki sięgam w ostateczności - gdy jest to absolutnie konieczne. Odnoszę wrażenie, że niepotrzebnie "rozrywają" tekst.

(01-08-2016, 14:20)Kotkovsky napisał(a): Jakim cudem też, znając możliwości wilków ludziom a zwłaszcza zwierzętom nie stało się kuku? Drapieżniki nie zauważyły ich? Nie wyczuły? Nie dobrały się do nich, mimo że miały zwłoki? Zwłaszcza że przy okazji napotkały świeże mięso. Konie nie uciekły, nawet gdy wilki jakoś ich nie wyczuły??
Wbrew obiegowym opiniom wilki nie są takie krwiożercze, jak się je przedstawia. Lubią padlinę, psy, polują na większego dzikiego zwierza, ale nigdy nie atakują ludzi (polecam książkę Adama Wajraka "Wilki"). Na zwierzęta gospodarskie napadają tylko gdy w lesie brak zwierzyny (działalność myśliwych) albo stado wilków jest nieliczne i nie jest w stanie zapolować na grubego zwierza (działalność myśliwych). Więc interwencja sił nadprzyrodzonych nie była tu konieczna Wink

Szczegółowemu przejrzeniu proponowanych zmian w podrozdziale o wilkach, zajmę się pewnie jutro, jak umysł będzie jaśniejszySmile parę zbędnych słów na pewno zniknie.

Pozdrawiam


PS: Przed "że" zawsze stawia się przecinki. Jest tylko kilka rzadkich wyjątków:
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Przecin...16504.html
#34
Kotkowsky,
wprowadziłem sporo Twoich sugestii. Co prawda nie wszystkie pasowały mi do koncepcji, ale dzięki Twoim uwagom zauważyłem, że muszę popracować nad przeładowaniem zdań zbędnymi wyrazami. Będę miał to na uwadze Smile
Miałem dziś zamieścić nowy rozdział, ale widzę, że przede mną jeszcze sporo poprawek Smile
Pozdrawiam
#35
3. Ranek był chłodny. Arkusa obudziły zmarznięte stopy. Nagle zdał sobie sprawę, że w szałasie jest sam. Zerwał się z miejsca, aż w pierwszej chwili zakręciło mu się w głowie. Gdy złapał już równowagę zaczął przeszukiwać polanę. Gorączkowo zaglądał wszędzie, gdzie tylko mógł.

Może nawet wykreśliłbym "gorączkowo" i "gdzie tylko mógł". Chodzi o to, mówiąc ogółem by używać jak najmniej słów budząc odp. ilość skojarzeń. Można napisać też zaczynając od bezokolicznika: Zaglądać we wszelki zakątek. Albo: Zaglądać za każdy krzak, drzewo czy wykrot . Bez skutku. Nawoływał na wszystkie strony, ale odpowiadało jedynie echo. W końcu, w przypływie poczucia rozpaczy usiadł w trawie kryjąc twarz w dłoni i zaczął płakać. Christian...co się stało? Gdzie on jest? Co teraz robić?

Jakoś niezbyt pasuje mi osobiście wyrażenie "Arkusa obudziły zmarznięte stopy", choć wiadomo że to możliwe. Można lepiej tak:
Zbudził go chłód poranka i przemarznięte stopy. Nagle Arkus spostrzegł...

Podobnie nie pasują "zakamarki" odnośnie lasu, prędzej w odniesieniu do budynku. Już lepiej "zakątek" mimo że to też kojarzy się z budownictwem. Podobnie nieco gorzej brzmi "chowając" niż "kryjąc twarz w dłoni", choć w tym wypadku to już brzmi lepiej a nawet nie razi. Wydaje się też że rozpoczęcie zdania od bezokolicznika (gdy mowa o rozpoczęciu poszukiwań) podniesie dramat kogoś, kto ma złe przeczucia i zdaje mu się w danej chwili że one ziszczają się. Przypływ bezsilności zamieniłem na "przypływ rozpaczy", bo ten stan zawiera w sobie zapewne odczucie bezsilności. A jeśli nawet nie zawsze to można się go domyśleć obserwując zachowanie Christiana. Zmieniłem "kryjąc twarz w dłoniach" na "twarz w dłoni" - ponoć taki zabieg też wzmacnia siłę wyrazu.

Z plątaniny chaotycznych myśli wyrwał go dotyk czyjejś dłoni na ramieniu.

Plątanina myśli sama w sobie może nieść wiadome skojarzenia. Można napisać i tak:
W pewnej chwili uczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Otrząsnął się z szarych (niewesołych) myśli.
Ale tu nie skreśliłem "na ramieniu", bo bez tego zdanie brzmiałoby gorzej. Chyba że:
Nagle uczuł na sobie dłoń. Słowo "nagle", w sytuacji Arkusa może dodatkowo wprowadzać do tej sceny element niemiłego zaskoczenia.

- Wszystko w porządku? - posłyszał znajomy głos.
Christian? Arkus odwrócił się, wstał szybko i rzucił się przyjacielowi na szyję.

To też "nie przystoi". Wink Prędzej obejmując ramieniem. Niech też czytelnik sam sobie dopowie co w tej chwili konkretniej Arkus zrobił nim przypadł do szyi.

- Myślałem że przepadłeś!
- Już dobrze – Christian poklepał go uspokajająco po plecach. – poszedłem do lasu po drewno. Noc była chłodna i strasznie zgłodniałem.

Co tu robi kropka przed myślnikiem? Nie stawia się też chyba w dialogach wyrazów z dużej litery po nim, o ile nie są to nazwy własne?

Arkus opanował się. Taki wybuch emocji nie przystoi wszak rycerzowi. Wiadomo że opanował się "zdając sobie sprawę".
- Dobrze, ja przetrząsnę tobołki i poszukam czegoś do jedzenia.
Arkus już szedł do wozu gdy nagle przystanął. Naraz Arkus zauważył że czegoś tu brakowało na polanie.
- Zwłoki. Gdzie one są?
- A, to… przykryłem gałęziami, chyba go wilki rozszarpały, straszny widok – wyjaśnił Christian po czym wrócił do przygotowywania ogniska.
Arkusowi zdawało się, że jego pogodny nastrój jest nienaturalny.
- Wszystko w porządku?
- Tak – zapewnił z uśmiechem Christian, zdziwiony słowami Arkusa.

Powyższa scena ma w sobie coś wzruszającego. Tu też, jeśli spostrzegłeś mamy zbędne (w pewnych wypadkach) wyrazy dotyczące tego, gdzie, lub kto konkretnie coś w danej chwili robił etc. Jest ich już mniej, ale tym razem pomyśl sam, gdzie są.
Wstrzymuję się też z wielokrotnymi znakami, choć mam tu odmienne przeczucia.

Cytat:Widzisz, interpunkcje stosuje w dość konserwatywny sposób. Po myślniki sięgam w ostateczności - gdy jest to absolutnie konieczne. Odnoszę wrażenie, że niepotrzebnie "rozrywają" tekst.

Takie odczucia mogą po prostu wynikać z tego że najwyżej rzadko kto stosuje te znaki często i jako środek wyrazów do określonych celów.
Możliwe też że w scenie z wilkami można użyć myślników, choć w mniejszej ilości. Pozdrawiam również.Smile
#36
Jak się spało Arkusie? Wink
Cytat: Wbrew obiegowym opiniom wilki nie są takie krwiożercze, jak się je przedstawia.
Możliwe, ale Arkus a zwł. ich nieszczęsne zwierzaczki mogły tego nie wiedzieć. I dlatego zwł. im miały prawo popuścić nerwy. A co do wątku zapachów: Mickiewicz, w jednym ze swoich utworów wspomina o "zapachu, który mógł być skutkiem strachu". Tyle że w spotkaniu z niedźwiedziem, będącym z kolei przyczynkiem do uratowania życia bohatera. To trochę inna sytuacja, jednakże nawiasem mówiąc może warto by czasem uczyć się od najlepszych? Wink
#37
Co do zmarzniętych stóp masz rację. Trochę brzmi jakby żyły własnym życiem i zbudziły bohatera Smile
Przy "zakamarkach" zostanę (są adekwatne gdy las nie rośnie na terenie płaskim jak stół), "zakątek" kojarzy mi się od razu z przymiotnikiem "uroczy" i jakoś nie pasuje do sytuacji.
Zaczęcie zdania od bezokolicznika przy poszukiwaniach jakoś zgrzyta, rozrywając płynność narracji. Takie zabiegi stosuję niezmiernie rzadko.
"Rozpacz" to za silne słowo w tej sytuacji, zostanę przy "bezsilności".
"Chaotycznych" pójdzie do likwidacji. Zauważyłem, że za często używam wyrazów typu "czyjaś, jakaś, jakiś etc." choć w tym konkretnym miejscu nie jestem przekonany do końca by się z nim rozstać Smile

"rzucił się przyjacielowi na szyję"
A no nie przystoi, nie przystoi Wink Silne emocje powodują reakcję nieadekwatną do sytuacji. "Objęcie ramieniem" byłoby za mało ekspresyjne Wink

Cytat:- Już dobrze – Christian poklepał go uspokajająco po plecach. – poszedłem do lasu po drewno. Noc była chłodna i strasznie zgłodniałem.

Co tu robi kropka przed myślnikiem? Nie stawia się też chyba w dialogach wyrazów z dużej litery po nim, o ile nie są to nazwy własne?

W zamyślę po "dobrze" był przecinek. A wtedy rozrywając zdanie nie zapisujemy go, a że komentarz nie jest "odpaszczowy" to winien zakończyć się kropką.
Jest poprawnie, choć w zapisie może wyglądać dziwnie. Ale masz rację, że zwróciłeś na to uwagę. Lepiej drugą cześć wypowiedzi potraktować jako osobne zdanie.

Z opanowywaniem emocji 100% racji . I w wielu innych miejscach również Wink

Pozdrawiam Smile

PS: Kolejny rozdział w przygotowaniu Smile
#38
ROZDZIAŁ VIII – RÓŻOWA CHUSTKA I KRYSZTAŁOWA GROTA

Nową wersję powieści znajdziecie pod tym linkiem:
"Szept Gromu" 

Edit 28.11.2016 - poprawki i skróty
#39
Hmmm... może masz i rację co do nieadekwatności słowa "zakątek", ale "zakamarek" także jakoś tu nie pasuje. Może należałoby więc znaleźć inny jeszcze synonim? Podobnie może należałoby znaleźć jeszcze jakieś inne słowo wyrażające negatywny stan prócz "bezsilności", lub "rozpaczy" a będący stanem pośrednim pomiędzy nimi? Może "skraj rozpaczy", "poczucie zagubienia"?

Podano do stołu! Wink
Cytat:Arkus przygotował posiłek – ciemny chleb, kawałki suszonego mięsa i wielki słój marynowanych ogórków, który cudem ocalał z wypadku.
Taki detal, w jednym, dwóch zdaniach mógłby ciekawie urozmaicić fabułę. Dopełnić opisu realiów tego świata.

Jedna z beczek na wino podczas upadku pękła i większość czerwonego trunku z niej wyciekło.
Tu w tych podrozdziałach znów są te itp. zbędne słowa, szczegóły opisów, które można by pozostawić wyobraźni czytelnika.

Cytat:Zdecydowali też zabrać z sobą wierzchowca bandyty.
No, Lamberth byłby zapewne rad. Koń chyba pasowałby jak ulał do jego zbroi? Miałby też godniejszego dla siebie pana. A chłopaki zyskać by mogli przyjaźń i zgłębić tajniki fechtunku. Wink
Szczerze.

- Jemu już nie będzie potrzebny, a szkoda by tak piękny koń wałęsał się sam po lesie. Wczoraj już myślałem, że jego pan mnie zabije, ale sobie z nim poradziłeś. – Arkus popatrzył z uznaniem na Christiana.
- Ja?
- To jest twój miecz. – Arkus podał mu krótki miecz owinięty kawałkiem materiału.
- Mój miecz? – Christian przyglądał się orężowi.
- A czyj? - Arkus załamał ręce - oprzytomnij. Zdaje się że miałeś dziś bardziej spokojny sen aniżeli ja. Jeszcze żeś się całkiem nie zbudził?
– Gdzie był?
- Christiaaan! Na świętość wszelaką! Tam! w jego ciele. – Arkus wskazał ręką rozszarpane zwłoki bandyty przykryte gałęziami.

Dodanie takiego szczegółu (Arkus niecierpliwi się powolnością rozumowania) mogłoby jeszcze bardziej polepszyć dialog. Nawet gdy dalej dajesz do zrozumienia że Christian nie dowierza swym możliwościom i jest nie całkiem przytomny.
Oczywiście może jeszcze lepiej można by tu wyrazić reakcję Arkusa. Chodzi, no nie wiem o to aby uczynić wszystkie twoje postacie jeszcze bardziej pełnokrwistymi z całą gamą ich odczuć, wewn. światów. Z dobrem i złem w ich duszach; zaletami i wadami ich charakterów. Nawet w wypadku osób pozytywnych. Bo, mówiąc ogółem czy jest jakaś osoba dobra choćby bez domieszki zła i na odwrót? Chodzi i o to aby dialogi uczynić bardziej realnymi. Wszystkim powyższym rzeczom może służyć choćby ta powyższa wymiana zdań.

Cytat:- Choć rycerzu. – Arkus uśmiechnął się klepiąc go po ramieniu. – Czas na nas.
Dobrze zakończyłeś ten wątek.

W drogę!Wink

4.
Cytat: Obok leżał prosty, drewniany łuk.
I co z nim zrobili?
Cytat:- Upadek był śmiertelny. – Arkus głośno wyraził sprawę, w tych okolicznościach oczywistą.
Wstawiłem przecinek. Ponoć to dla Ciebie ważne wskazówki gdzie je wstawiać.
Cytat:- Przynajmniej miał szczęście, że go w nocy wilki nie zżarły. – Christian przykucnął przy ciele patrząc w zastygłą twarz bandyty naznaczoną jego cięciem na lewym policzku. Nieobecne, otwarte oczy spoglądały w zieloną koronę drzew, przez którą przebijało w południe słońce.

Czasem chyba warto jest dzielić zdania, nie tylko gdy są za długie, ale dlatego że wtedy brzmią lepiej. A innym razem połączyć. Teraz chyba lepiej nie usuwać słowa "jego" odnośnie śladu cięcia od Christiana. Choćby z uwagi na niedowiarstwo bohatera co do siebie samego.

- Ma szczęście że nie stał się wczoraj wieczerzą - westchnął Christian.
Przykucnął patrząc w...
Cytat:- O ile można mówić o szczęściu w odniesieniu do zwłok – zauważył Arkus.
Ma chłopak poczucie humoru.
- Być może jemu w tej mierze jest już wszystko jedno - zażartował ponuro Arkus. Tak może jest lepiej? Także dla większej "pełnokrwistości", "wielowymiarowości postaw".

- To tylko draśnięcie. Wczoraj, jak byłeś nieprzytomny, przemyłem je wodą ale szybko się goi.

Cytat: Nie odczuwał żadnych wyrzutów w związku ze śmiercią bandytów.
Dobry przykład "krwistości". Można więc dodać też, lub zamiast tego np. to:

Przez dłuższą chwilę kontemplowali śmierć przypatrując się nieżyjącemu.
Dobrze ci... Dobrze tobie tak, łotrze... w...wam wszystkim - chłopak zacisnął zęby walcząc ze wzbierającym gniewem. Wnet opamiętał się przerażony - niechaj was... śpij przyjacielu szanowny, oby twój wieczny sen był pogodnym... pomimo wszystko . Przyjacielu? - zaśmiał się nerwowo, zaskoczony tą myślą, jakże odmienną.
- Christian? - głos Arkusa wyrwał go z zamyślenia - wszystko w porządku?
[b]Przyjaciel pokręcił głową jakby zdezorientowany.
- Może pewnych rzeczy nie rozumiem tak jak należy... ale chyba jeszcze nie oszalałem - uśmiechnął się kwaśno Christian
- Skąd! Wcale o tym nie pomyślałem - zdziwił się Arkus - wsiadaj, nie traćmy ni chwili.

Kiedy już byli w drodze sam dziwił się sobie. Skąd tyle w nim samym złości?
- Chyba byłbym cię w stanie zrozumieć - popatrzył życzliwie na towarzysza - zresztą, czyżbyś i ty nie spał dzisiaj za dobrze?
Christian spojrzał na niego z wdzięcznością.[/b]

Napisałem powyższe sugerując byś we wspomnianych ramach przydał każdej z osób, nawet trzecioplanowej choćby ciut więcej tego, co każda z nich nosi w sobie. Co myślą, czują itp. wobec siebie samych, przyjaciół, innych osób, zjawisk... Jak to wyrażają słowem, mimiką, spojrzeniem, gestem. Spojrzał ze złością, uśmiechnęła się zalotnie, odparł znużony...
A ten przykład może też ilustrować łączących ich więzów przyjaźni. Może nawet tzw. empatii, chociażby z jednej strony. Wielokropkiem też można wyrazić stany emocji, choć podobno najlepiej ograniczać raczej ich użycie raczej do przypadku wypowiedzi bohaterów.

Chwilę jeszcze kontemplowali śmierć w ciszy, po czym wsiedli na wóz ruszając dalej. Na bocznym trakcie trochę przyśpieszyli docierając wkrótce tam, gdzie roztrzaskała się beczka z winem. I tu przystanęli. Na drodze leżały kawałki drewnianych klepek. W powietrzu unosił się wciąż delikatny aromat esseńskiego wina, lecz po bandycie i jego koniu nie było śladu.

Opisując powyższą scenę tej konkretnej kontemplacji chyba dostatecznie sugerujesz że odbyła się ona w ciszy. Może tez lepiej byłoby gdyby przenieść ją na początek gdy obaj obserwują zmarłego. Po to, by niejako "skomasować" nieco tę scenę zamiast niepotrzebnie rozwlekać. Podobnie może skreśl to że jechali ze zmienną prędkością, choć tu jestem mniej pewien co zrobić.

Cytat:Nad wilgotnymi dotąd plamami wina krążyło kilka małych motylków o cytrynowych skrzydełkach zwabionych tutaj zapachem.
Może napisz po prostu o gatunku cytrynków, zwł. że kilka linijek niżej piszesz wprost o motylach - będzie chyba zgrabniej. Względnie też, dla niezorientowanych możesz to wyjaśnić w przypisie. Swoją drogą zastanawiam się kiedy konkretniej starczy napisać ogólnie o jakimś rodzaju zjawisk, ludzi, zwierząt itd. a kiedy zasugerować więcej szczegółów. Tu cytrynki wyglądałyby lepiej, może więc w wypadku sowy winieneś napisać "puszczyk", "puchacz" itp. a może zostawić już tę biedną sowę. Wink

- Sądząc po krzyku i trzasku łamanych kości był porządnie pogruchotany. Może niedaleko mają kryjówkę i miał na tyle siły by się poczołgać w jej kierunku. – Christian przysiadł na drodze obserwując taniec motyli. – Albo zwierzęta go rozszarpały poczym zawlokły do lasu.
- Byłyby jakieś ślady. – Arkus stanął koło przyjaciela. – Myślę że przeżył, ale z takimi obrażeniami byłby raczej bez większych szans. Pewnie było tak jak mówisz, poczołgał się gdzieś i skonał w lesie.
Christian dostrzegł słabiutkie lśnienie wśród kępki trawy na środku traktu. Wyciągnął rękę i wydobył spośród źdźbeł (Był to) złoty łańcuszek z jakimś symbolem. Był to Boski Znak. Pokazał go na otwartej dłoni Arkusowi.

Może skreśliłbym też "słabiutkie", bo żeby coś "dostrzedz" trzeba raczej ku temu szczęścia, albo wysiłku nie mówiąc o zwykłym przypadku. Wtedy można się domyśleć że przedmiot obserwacji z jakichś względów wydaje się niepozorny.

- To symbol amirianitów, podobny miał na szyi tamten kupiec! Ci bandyci byli amirianitami?
- Być może. – Christian nie był skory do wydawania osądów. – Równie dobrze mogli też obrabować jego.

5.
Cytat:Pierwsze krople z niebiańską lekkością opadały na drzewa i samotne liście unoszące się na wietrze.
Rozumiem że chciałeś precyzyjniej opisać sytuację, ale może wyraź ją inaczej. I jakie znaczenie ma tu "niebiańskość" lekkości? Jeśli chodziło o jakąś poetyckość uzasadnij ją np. żyłką romantyka któregoś z bohaterów. Albo osobą Pana Światła itp.

Gdy dojechali do najbliższej gospody wszystko zdominował już szum rzęsistego deszczu smagający gałęzie drzew. Przemokli do cna. Na szczęście gospoda była nieomalże pusta. Znajdowała się ledwotrzy godziny drogi od stolicy, toteż niewielu zatrzymywało się tutaj gości.

Cytat:Właściciel przyjął ich bardzo życzliwie.
A czym ta życzliwość była powodowana? Autentyczną życzliwością? Czy też wyrachowaniem aby uzyskać jak najwięcej? Rozumiem że właściciel miałby "się wyłamywać" ze schematu chciwego karczmarza. Ale może lepiej byłoby aby kierowały nim jednocześnie szczera życzliwość i miłość do zysku? Może mógłbyś tu dać temu jakoś krótki wyraz, jeszcze poprawić?

Jakże przyjemnie przyszło im spędzić tę noc w ciepłej i czystej pościeli. Prawie że zapomnieli minione niedogodności. Bębniące całą noc o drewniany dach gospody krople ukołysały ich w błogi sen.

Może pościel wydaje się bardziej "plastyczna" i przekonująca niż łóżko? A "deszczowa kołysanka" zwyczajnie" lepsza niż nieskuteczna "pobudzanka" za sprawą kropel? Wink

Cytat:Słońce nisko unosząc się nad horyzontem roztoczyło przed nimi wyrazisty łuk tęczy. Na tle zwolna oddalających się burzowych chmur wyglądała ona nadzwyczaj pięknie. Szeroki łuk mienił się niezwykle żywym kolorem.
Od zewnątrz czerwień przez pomarańcz i żółty niepostrzeżenie przechodziła w centralny pas zieleni, który dalej przez odcienie błękitu przechodził w fioletowe pasmo domykające tęczę od wewnątrz.
- Pamiętasz piosenkę o tęczy? – zagadnął Christian.
- Tak, zaśpiewajmy ją. – Arkus podjął temat entuzjastycznie.
Już dawno nie umilali sobie podróży śpiewem. Teraz ich głosy połączyły się niosąc królewskim traktem wesołą melodię.

Tęcza? I to "nie wypada", tak jak z tą "szyją". Proszę, nie wprowadzaj tu pewnej ideologii. No, ale z drugiej str. w znaku tejże nie ma ponoć błękitu a tu jest, więc pewnie się mylę. Wink
Każdy wie, jak wygląda tęcza. Swoją drogą podobno opisując rzeczy, osoby, ich zachowania it. należy raczej unikać sformułowań ogólnych typu dobry, zły, piękny, brzydki itp. A zwł. gdy robisz to przez narratora nie będącego bohaterem. Jeśli więc chcesz kogoś przekonać co do którejś z w/w cech powyższych pojęć użyj więc innych określeń.
Na przykład: niechaj poszczególny kolor wzbudzi w bohaterach konkretne skojarzenie z różnych dziedzin życia. Jeden z jedzeniem, inny z oczyma Halishii itd. To z kolei może być pretekst do innych wątków a przez to do różnych nastrojów postaci - wesołości, chwili nieporozumienia, przekomarzania się...
Inna sugestia: ułóż stosowny tekst tej piosenki.
Pogłówkuj.

6. Wkrótce zastąpiły go rozległe pola uprawne i wioski ciągnące się z obu stron traktu.

Mury samego miasta lśniły bielą, zbudowane z białego kamienia wydobywanego w pobliskich kamieniołomach.
Bielą z białego...? Masz tu w sumie chyba cztery takie "masła maślane".
Cała kamienna fortyfikacja wznosiła się na planie sześciokąta. Sześć bram, a jakże! I dwadzieścia cztery wieże obronne.
W drugim zdaniu może nawet usunąłbym "I".
Między murami i nurtem obu rzek znajdowały się wszelkie zakłady rzemieślnicze z dostępem do wody oraz port i magazyny portowe.

Cytat:Wewnątrz murów przeważała zwarta zabudowa domów z kamienia, kamienno-drewnianych i drewnianych.
Może lepiej domów z kamienia i drewna w różnych proporcjach?

Były tu też place i parki, w których mieszkańcy pośród zieleni drzew i krzewów spędzali czas wolny. Może równoważnik zdania byłby czasami lepszy niż zdanie. A mieszkańcy miasta to nie tylko klasa mieszczan.

Nad całością, w zachodniej części miasta
górował (wznosił się) zamek królewski.
Może taka konstrukcja sama w sobie niesie wyobrażenie o potędze zamku i zaoszczędza słów nast. zdania?

Może skreśliłbym też "drzewa i krzewy",bo odnośnie zieleni miejskiej łatwo o domysł szczegółu. Lub "zieleń" zostawiając te szczegóły. Albo to wszystko gdy mowa o parkach.
Nie wiem czemu, ale poczułem się trochę tak jakbym oglądał reklamę nowoczesnego osiedla. Wink Zwłaszcza za sprawą "zieleni miejskiej", mimo że określenie samo w sobie na pierwszy rzut oka jest w porządku. Wolałbym zaś poczuć się jak w dawnym mieście.

Do jednej z takich kamienic, stojącej niedaleko Uniwersytetu zmierzali przyjaciele (wędrowcy). Na dole był sklep handlarza przyprawami. Piętro wykupił Likarius Galilei na mieszkanie dla syna w czas studiów. A że zamierzał posłać tam całe rodzeństwo Arkusa (całą dziatwę, potomstwo), miała to być rodzinna stancja Galileich.
Stronę bierną (został wykupiony) można zamienić na czynną tj. wykupił. A "dziatwa, potomstwo" pozwolą chyba spojrzeć od czasu do czasu na poważną, jak najbardziej fabułę z przymrużeniem oka.

- Muszę odpocząć. – Arkus westchnął ciężko rozkładając się wreszcie na zdobnej ławie obitej skórą, gdy już dotarli na miejsce.
Christian nie miał nawet sił aby słownie wyrazić zmęczenie. Położył się na wielkiej skórze niedźwiedzia rozpostartej na podłodze obok kominka. Musiał przyznać, że lord Galilei urządził ten lokal z rozmachem godnym tak znamienitego rodu.
Werbalnie manifestować zmęczenie? Brzmi chyba sztucznie? Manifestować można raczej niezadowolenie?

- A gdy już odpoczniemy – ciągnął Arkus – musimy poszukać jakiejś dobrej gospody.
Christian tylko uśmiechnął się. Od czasu wyścigów kurczaków we wsi pod Essen nie był na żadnej dobrej zabawie.

Cytat:PS: Zastanawiałem się nad usunięciem „deszczowego dnia” i opisów suszących się ubrań zdając sobie sprawę, że mogą być trudne do przebrnięcia. Ostatecznie jednak postanowiłem zostawić te fragmenty
Tak samo można zastanawiać się nad opisem miasta. Masz już więc tutaj (pośrednio) jakąś podpowiedź. Tak jak i od Gorzkiego. Pozdrawiam serdecznie.Smile
#40
(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): No, Lamberth byłby zapewne rad. Koń chyba pasowałby jak ulał do jego zbroi? Miałby też godniejszego dla siebie pana. A chłopaki zyskać by mogli przyjaźń i zgłębić tajniki fechtunku.
Szczerze.
Lamberth już czarnego ogiera ma, ale dobrze kombinujesz Smile UWAGA SPOILER - Drogi rycerza i chłopaków jeszcze się skrzyżują.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Chodzi, no nie wiem o to aby uczynić wszystkie twoje postacie jeszcze bardziej pełnokrwistymi z całą gamą ich odczuć, wewn. światów. Z dobrem i złem w ich duszach; zaletami i wadami ich charakterów. Nawet w wypadku osób pozytywnych. Bo, mówiąc ogółem czy jest jakaś osoba dobra choćby bez domieszki zła i na odwrót? Chodzi i o to aby dialogi uczynić bardziej realnymi.
O to jest sztuka!
Mam sprecyzowane główne cechy charakteru i cele życiowe moich bohaterów. Trudniej z wymyślaniem wad Smile Choć czy to konieczne? Każda cecha w zależności od okoliczności może być wadą lub zaletą. Wtedy wrzucając bohaterów w kolejne sytuacje reagują oni zgodnie ze swoja osobowością - raz wychodzi im to na dobre, innym razem wręcz przeciwnie, pomaga albo prowadzi do konfliktu.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): 4.
Cytat: Obok leżał prosty, drewniany łuk.
I co z nim zrobili?
Zignorowali. Nie przyszło im na myśl by grabić zwłoki. Koń to co innego - zwierzę którym trzeba się zaopiekować.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Wstawiłem przecinek. Ponoć to dla Ciebie ważne wskazówki gdzie je wstawiać.
Przecinków nigdy za wiele.


(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Nieobecne, otwarte oczy spoglądały w zieloną koronę drzew, przez którą przebijało w południe słońce.

Bardzo zgrabnie poprawiłeś to zdanie. Podoba mi się.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:- O ile można mówić o szczęściu w odniesieniu do zwłok – zauważył Arkus.
Ma chłopak poczucie humoru.
- Być może jemu w tej mierze jest już wszystko jedno - zażartował ponuro Arkus. Tak może jest lepiej? Także dla większej "pełnokrwistości", "wielowymiarowości postaw".

Zostanę chyba przy starej wersji "żartu". Brzmi bardziej dosadnie i mam słabość do czarnego humoru Smile

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a):
Cytat: Nie odczuwał żadnych wyrzutów w związku ze śmiercią bandytów.
Dobry przykład "krwistości". Można więc dodać też, lub zamiast tego np. to:


Już śpieszę z wyjaśnieniem. Nieco bez emocjonalny stosunek Christiana do tego zdarzenia wynika z uwarunkowań kulturowo-religijnych. W przypisie czytamy:
*Zgodnie z likaryjską etyką jeśli napadnięty w obronie własnej zabił napastnika, to wina za tę śmierć obciążała samego agresora. W przeciwieństwie do amirianizmu, gdzie cnotą było dać się skrzywdzić niż skrzywdzić napastnika. Z czasem etyka amiriańska ewoluowała i choć ta podstawowa zasada nadal była głoszona, to nie przeszkadzało to niektórym amirianitom szerzyć wiarę mieczem, a niekiedy i zabijać pogan gdy odmówili nawrócenia się. Myśl amiriańska doszła więc do wykształcenia pojęcia „świętej wojny”. To było obce etyce likaryjskiej, w ramach której mieściły się wojny o ziemię, o tron czy wyprawy łupieżcze, ale prześladowanie kogoś z powodu wierzeń religijnych było czymś szokującym.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Napisałem powyższe sugerując byś we wspomnianych ramach przydał każdej z osób, nawet trzecioplanowej choćby ciut więcej tego, co każda z nich nosi w sobie. Co myślą, czują itp. wobec siebie samych, przyjaciół, innych osób, zjawisk... Jak to wyrażają słowem, mimiką, spojrzeniem, gestem. Spojrzał ze złością, uśmiechnęła się zalotnie, odparł znużony...


Mam to w pamięci nanosząc poprawki, choć nie wiem na ile mi się to udaję. Przede wszystkim mam w głowię historię, którą chcę opowiedzieć, a bohaterowie są jakby "narzędziami" do celu, a nie celem samym w sobie. Dlatego dzięki za przypomnienie, że należny ich "uczłowieczać"

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Chwilę jeszcze kontemplowali śmierć w ciszy, po czym wsiedli na wóz ruszając dalej. Na bocznym trakcie trochę przyśpieszyli docierając wkrótce tam, gdzie roztrzaskała się beczka z winem. I tu przystanęli. Na drodze leżały kawałki drewnianych klepek. W powietrzu unosił się wciąż delikatny aromat esseńskiego wina, lecz po bandycie i jego koniu nie było śladu.

Opisując powyższą scenę tej konkretnej kontemplacji chyba dostatecznie sugerujesz że odbyła się ona w ciszy. Może tez lepiej byłoby gdyby przenieść ją na początek gdy obaj obserwują zmarłego. Po to, by niejako "skomasować" nieco tę scenę zamiast niepotrzebnie rozwlekać. Podobnie może skreśl to że jechali ze zmienną prędkością, choć tu jestem mniej pewien co zrobić.


Tak masz rację. Można tu sporo przyciąć.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): 5.
Cytat:Pierwsze krople z niebiańską lekkością opadały na drzewa i samotne liście unoszące się na wietrze.
Rozumiem że chciałeś precyzyjniej opisać sytuację, ale może wyraź ją inaczej. I jakie znaczenie ma tu "niebiańskość" lekkości? Jeśli chodziło o jakąś poetyckość uzasadnij ją np. żyłką romantyka któregoś z bohaterów. Albo osobą Pana Światła itp.
To zabieg literacki. Zauważyłem u Tada Williamsa, że czasami, nie za często, raz na kilka rozdziałów, pozwala sobie jako narrator na bardziej poetycki opis lub sformułowanie. Dlatego nie uważam tego za grzech Wink

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:Właściciel przyjął ich bardzo życzliwie.
A czym ta życzliwość była powodowana? Autentyczną życzliwością? Czy też wyrachowaniem aby uzyskać jak najwięcej? Rozumiem że właściciel miałby "się wyłamywać" ze schematu chciwego karczmarza. Ale może lepiej byłoby aby kierowały nim jednocześnie szczera życzliwość i miłość do zysku? Może mógłbyś tu dać temu jakoś krótki wyraz, jeszcze poprawić?
Myślę, że można to wywnioskować z poprzedniego zdania. Do stolicy niedaleko, gości niewielu, więc trzeba nadrabiać szczególną gościnnością - jedyny sposób na wyrobienie dobrej marki w branży Wink
Do pościeli mnie przekonałeś. Deszczowa kołysanka to byłoby już za dużo poezji jak an jeden rozdział Smile

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Tęcza? I to "nie wypada", tak jak z tą "szyją". Proszę, nie wprowadzaj tu pewnej ideologii. No, ale z drugiej str. w znaku tejże nie ma ponoć błękitu a tu jest, więc pewnie się mylę.
Proszę mi tu nie kojarzyć, żadnych ideologii bo palcem pogrożę. Smile
Przed opisem tej sceny sporo się naczytałem w jakich warunkach (pora dnia, kąt padania promieni słonecznych etc.) powstaje tęcza i jak wygląda. To miała być najbardziej wypasiona tęcza jaką sam widziałem w Beskidzie.

(13-08-2016, 09:56)Kotkovsky napisał(a): Inna sugestia: ułóż stosowny tekst tej piosenki.
A ułożyłem i był w pierwotnej wersji (7 strof, po jednej na każdy kolor), ale go usunąłem bo kiepski ze mnie poeta.
Jeszcze Gorzki utłukłby mnie zgniłą marchewką Tongue

Opis miasta trochę przemodelowałem wykorzystując sporo Twoich wskazówek, podobnie ostatnią rozmowę. Z tym, że jestem przywiązany to "manifestowania zmęczenia" Smile
A opis miasta i tak jest o połowę skrócony względem oryginału.

Pozdrawiam Serdecznie


PS: Ilość "buziek" ustawiona na poziomie 10 trochę ogranicza moje możliwości wyrażania ekspresji wobec rozmówców. Chyba poszukam tematu w którym można by było poprosić administrację o zwiększenia limitu przynajmniej do 20 Smile
#41
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a):
Chodzi, no nie wiem o to aby uczynić wszystkie twoje postacie jeszcze bardziej pełnokrwistymi z całą gamą ich odczuć, wewn. światów. Z dobrem i złem w ich duszach; zaletami i wadami ich charakterów. Nawet w wypadku osób pozytywnych. Bo, mówiąc ogółem czy jest jakaś osoba dobra choćby bez domieszki zła i na odwrót? Chodzi i o to aby dialogi uczynić bardziej realnymi.
O to jest sztuka!
Mam sprecyzowane główne cechy charakteru i cele życiowe moich bohaterów. Trudniej z wymyślaniem wad Smile Choć czy to konieczne? Każda cecha w zależności od okoliczności może być wadą lub zaletą. Wtedy wrzucając bohaterów w kolejne sytuacje reagują oni zgodnie ze swoja osobowością - raz wychodzi im to na dobre, innym razem wręcz przeciwnie, pomaga albo prowadzi do konfliktu.
Wydaje się że zróżnicowanie cech charakteru podniosłoby atrakcyjność utworu. Bo uczyniłoby postacie, jak sugerowałem bardziej realnymi. Wpłynęłoby to zatem na większy realizm wydarzeń, które są kształtowane przez nasze czyny a te przez to, co siedzi w nas. Dlatego to też mogłoby być jakąś inspiracją dla fabuły. Mogłoby być zatem ciekawiej gdyby Arkus czasem wykazywałby porywczość. Przeciwnie niż Christian, czasem ulegający niepewności. Taka niezgodność charakterów(?), choć żyjących w przyjaźni już może być pretekstem do kłótni i równie niespodzianej ugody a więc do jakichś nieoczekiwanych zwrotów akcji. A Lamberth miałby chwilami skłonności do samochwalstwa, schlebiania sobie, pychy. I w głębi duszy byłby autentycznie życzliwy chłopakom, ale i trochę też wywyższałby się ponad nimi. Wszystko to zaś niezależnie od tego że charaktery ich trzech są dobre, szlachetne, bądź postacie te są na dobrej drodze ku temu.
Nie wspomnę już o zwykłym ludzkim strachu i lęku, z którymi pewnie każdy czasem musi się mierzyć, albo im uledz. Dobrym pretekstem była scena z wilkami. Albo podobnie byłaby to domniemana powtórka z pojedynku z gargulcami, smokami. Tym razem wspólna, we trzech. I tym razem któryś z chłopców mógłby spostrzedz że rycerz, choć rzeczywiście odważny przechwalał się też trochę przed nimi w karczmie po tym, gdy spotkali go pierwszy raz. Może Christian, jako ktoś bardziej skłonny do refleksji, introwertyczny niż Arkus? Albo otworzyłaby im oczy na to bystra Sonia na podst. własnych obserwacji i ich opowieści o nim. I Lamberth, choćby sam przed sobą, nie bez bólu musiałby przyznać że jego wyobrażenie o sobie samym wprawdzie odpowiada temu kim jest naprawdę, choć nie do końca. Samopoznanie to, o ile słyszałem też jeden z wątków w literaturze fantastyki.

Cytat:
Cytat: Kotkovsky napisał(a):
Napisałem powyższe sugerując byś we wspomnianych ramach przydał każdej z osób, nawet trzecioplanowej choćby ciut więcej tego, co każda z nich nosi w sobie. Co myślą, czują itp. wobec siebie samych, przyjaciół, innych osób, zjawisk... Jak to wyrażają słowem, mimiką, spojrzeniem, gestem. Spojrzał ze złością, uśmiechnęła się zalotnie, odparł znużony...
Mam to w pamięci nanosząc poprawki, choć nie wiem na ile mi się to udaję. Przede wszystkim mam w głowię historię, którą chcę opowiedzieć, a bohaterowie są jakby "narzędziami" do celu, a nie celem samym w sobie. Dlatego dzięki za przypomnienie, że należny ich "uczłowieczać"
Cel, jak łatwo domyśleć się to opowiedzenie jej w miarę atrakcyjny sposób. Bohaterowie to elementy tej historii, winny być więc równie atrakcyjne. A jako "narzędzia" winny być odpowiednio dobre dla "fachowego wykonania roboty".Smile

Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a):

Cytat:
Właściciel przyjął ich bardzo życzliwie.

A czym ta życzliwość była powodowana? Autentyczną życzliwością? Czy też wyrachowaniem aby uzyskać jak najwięcej? Rozumiem że właściciel miałby "się wyłamywać" ze schematu chciwego karczmarza. Ale może lepiej byłoby aby kierowały nim jednocześnie szczera życzliwość i miłość do zysku? Może mógłbyś tu dać temu jakoś krótki wyraz, jeszcze poprawić.

Myślę, że można to wywnioskować z poprzedniego zdania. Do stolicy niedaleko, gości niewielu, więc trzeba nadrabiać szczególną gościnnością - jedyny sposób na wyrobienie dobrej marki w branży Wink

No tak, racja choć może nie każdy się tego od razu domyśli.

Cytat:Proszę mi tu nie kojarzyć, żadnych ideologii bo palcem pogrożę. Smile
Ciekawostka: słyszałeś że tęcza to ponoć symbol jedności Boga z człowiekiem?

Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a):
Inna sugestia: ułóż stosowny tekst tej piosenki.
A ułożyłem i był w pierwotnej wersji (7 strof, po jednej na każdy kolor), ale go usunąłem bo kiepski ze mnie poeta.
Jeszcze Gorzki utłukłby mnie zgniłą marchewką Tongue
A to nieładnie, chyba przesadza. To już lepiej by kwaśną cytrynką.
No ale ćwicz mimo to, nigdy nie wiadomo jaka to dusza siedzi w człowieku.Big Grin
Może cię kiedyś nagrodzi - jabłuszkiem soczystym. Wink

Pozdrawiam
#42
(21-08-2016, 16:47)Kotkovsky napisał(a): Samopoznanie to, o ile słyszałem też jeden z wątków w literaturze fantastyki.
Tak, choć łatwiejszy do przeprowadzenia w utworze typu "od zera do bohatera". Przy mnogości postaci z których żadna nie pretenduje do miana głównej to trudniejsze zadanie.

(21-08-2016, 16:47)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:Proszę mi tu nie kojarzyć, żadnych ideologii bo palcem pogrożę. Smile
Ciekawostka: słyszałeś że tęcza to ponoć symbol jedności Boga z człowiekiem?
Ściślej to przymierza Boga z ludźmi, że po raz drugi nie zniszczy ludzkości potopem.
Ale szczerze to opisując tęczę miałem na myśli tylko i wyłącznie zjawisko atmosferyczne Wink

Pozdrawiam

ROZDZIAŁ IX – TALIA KART

Nową wersję powieści znajdziecie pod tym linkiem:
"Szept Gromu" 

Edit 28.11.2016 - poprawki i skróty
#43
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a):

Cytat:
Proszę mi tu nie kojarzyć, żadnych ideologii bo palcem pogrożę. Smile

Ciekawostka: słyszałeś że tęcza to ponoć symbol jedności Boga z człowiekiem?
Ściślej to przymierza Boga z ludźmi, że po raz drugi nie zniszczy ludzkości potopem.
Ale szczerze to opisując tęczę miałem na myśli tylko i wyłącznie zjawisko atmosferyczne Wink
Pomyślałem że jeśli z czasem osoby ze świata nadprzyrodzonego miałyby brać udział w akcji to tęcza byłaby czymś w rodzaju bramy do królestwa Pana Światła. Albo "komunikatorem" do porozumienia się z nim ze str. ludzi.

Jak uprzednio tak i w kolejnych rozdziałach mamy i chyba mieć będziemy tę samą sprawę odnośnie formy o której była już mowa. Czyli niekiedy: zbędne przymiotniki, względnie inne wyrazy; wyrazy, które warto by zmienić, zdania do podzielenia, zbędne opisy, brak przecinków, "zjedzone" litery w słowach.

2. Poranek pierwszego dnia turnieju był pogodny i ciepły. Tłumy podążały na plac turniejowy... Była to spora połać układającego się w kwadrat, płaskiego terenu porośniętego trawą, którego jedna krawędź dotykała muru, a trzy pozostałe były ograniczone kamiennymi uliczkami.

Może opis samego placu pozostaw wyobraźni czytelnika, a przynajmniej co do jego kształtu?

Do uliczek przylegały wysokie drewniane trybuny, umożliwiające obserwowanie tego co działo się na placu. Na uboczu stały barwne namioty, nad którymi powiewały sztandary wielu państw i znamienitych rodów. Ich przedstawiciele mieli wziąść udział w turniejowych potyczkach.

W samo południe przed placem pojawiła się królewska kareta, którą przybyli monarcha z księciem i księżniczką oraz Palatyn. Herold przywitał wszystkich i w krótkich słowach zapowiedział mowę inauguracyjną króla. Król Conorius był już całkiem siwy, biały jak śnieg, lecz jego włosy na głowie ani brodzie nie były przerzedzone.
Coś mi się zdaje że chyba, czasem nadużywasz ciut słowa "które, którego" itp. To odnośnie podziału zdań, lub ogólniej uczynienia ich zgrabniejszymi. Co do "zgrabności" wydaje mi się iż chyba lepiej unikać raczej używania tuz po sobie słów zaczynających się ta samą literą. Tak jak w wypadku "jednak jego włosy...".
Co to jest illit? Dobrze że stosujesz przypisy.

Ramiona okrywał purpura płaszcza oblamowana pasem białego futra z wilka śnieżnego.
Takim drobnym zabiegiem chyba jeszcze bardziej przydasz "mu" majestatu i dostojeństwa.
Po prawicy króla siedział książę Roland odziany w zieleń. Miał minę dziecka, któremu kazano za karę stać w kącie.
Dobre, bo dorośli niekiedy przypominają dzieci. Podobnie jak charakterystyka zachowań in. uczestników. Może też istnieje specjalna nazwa na w/w barwę, tak jak na purpurowy materiał mówi się purpura?

Spoglądał gdzieś w niebo ponad trybunami ściskając prawicą rękojeść przypasanego miecza.
A dlaczego nie mógłby byc lewo, lub oburęcznym jeśli czytelnik zechce? Ale jeżeli już to napisz prawą dłonią, skoro tuz wcześniej pisałeś o prawicy. Prawica, lewica, ach znowu te skojarzeniaWink

Po jego lewicy siedziała księżniczka Lorelei w bogato zdobionej, złotej sukni (wyornamentowanej złotem sukni).
Towarzyszył mu hrabia Gunnar, który posyłał promienne uśmiechy siedzącym w pobliżu damom.
Twoje alter - ego? A okolica pasuje raczej do odległości względem domów, miejscowości, niż wobec osób.

Te zaś udając zawstydzenie skrywały usta wachlarzami mieniącymi się jak pawie pióra.

Wszyscy podziwiali lśniące zbroje, wielkie bogato zdobione paradne tarcze i barwne proporce łopoczące na jesiennym wietrze, który jakby specjalnie przybrał na sile, niosąc ze sobą jesienne liście.
Widzisz że tu akurat zasugerowałem coś przeciwnego niż podział zdania? Podobnie chyba zasugerowałbym w paru innych zdaniach w opisie widowiska. A przynajmniej to aby nie skracać zdań. Jest to chyba dobre rozwiązanie jeśli chcesz przekonująco oddać scenę o wolnym tempie akcji. I do tego zaprezentować też barwnie jakiś opis - wydarzenia, przyrody, fragm. życia codziennych czynności bohaterki, jej zadumy itp. Oczywiście nie należy przesadzać z ilością. A gdy chcesz akcję przyspieszyć to chyba skracasz zdania, starasz się używać nawet i tych złożonych z dwóch, trzech zdań - w bitwie, pojedynku, pościgu.

Księżniczka Lorelei nie lubiła chłodnego wiatru, gdyż zawsze sprawiał, że oczy jej łzawiły. Wyciągnęła z zanadrza ulubioną różową chustkę z delikatnego lnu. Była różowa w wyhaftowane czerwone i białe różyczki. Chwila nieuwagi i porwał ją nagły podmuch. Nim zdążyła zareagować, chustka wzniosła się wysoko ponad trybunę królewską. Wpierw z zaskoczeniem, potem wręcz z przerażeniem obserwowała, jak tańczy w podrygach wiatru. Lorelei rozejrzała się po trybunach, wzrokiem niemo wzywając pomocy. Nikt nie zwrócił uwagi na jej tragedię; wszyscy wpatrzeni byli w paradę rycerzy, wsłuchani w słowa herolda.
Wiadomo że dramat dotyczy księżniczki, wiec może nie używaj w jednym zdaniu imienia i tytułu naraz. Prędzej użyj ich zamiennie. Tak jak w wypadku króla, paru in. wyrazów i, poniżej chusteczki.

Nagle wiatr cisnął chustkę w dół. Serce księżniczki zamarło. Zguba leciała wprost w błoto, między trybuny. Gdy już miała w nim zatonąć, poderwał ją znów nagły podmuch. Chustka wykonała zwrot niczym jaskółka opadająca nad ziemię, by chwile potem, znienacka wzbić się w przestworza, tak jak to zwykła czynić przed burzą.
Tu następuje jakiś zwrot akcji, więc może warto by wstawić akapit. Jaskółka i jej zwyczaje przed burzą wydają się być bardziej adekwatne wobec lotu chusty i sytuacji włascicielki niż jastrząb. Tutaj też, choć mamy w sumie przyspieszenie akcji akurat nie skróciłem zdania. Być może są tu pewne reguły, ale to nie znaczy że zawsze da się je sztywno przyłożyć do danej sytuacji.

Księżniczka odetchnęła, ale niestety, nadal nie miała nadziei że chustka do niej powróci. Wciąż, w nie mniejszym napięciu obserwowała jej taniec, zdany na kaprys wiatru.
To chyba jakoś lepiej oddaje wewn. stan Lorelei?

Ta pofrunęła pomiędzy mieszczan aby po kilku zwrotach wylądować na czyimś kolanie. I już miała się znowu się wymknąć gdy chłopak ją złapał.
Powoli obejrzał zdobycz. Spojrzał na trybuny szlacheckie. Tylko jedna osoba nie spoglądała na rycerzy.
I to także, jej dramat gdy nie wie co Christian z nią zrobi.

W ułamku chwili spojrzenia chłopaka, dziewczyny spotkały się. Lorelei szybko odwróciła wzrok. Stracona – pomyślała. A niech to! Co za fatalny dzień!... Ach! Co za strata!
A tutaj i powyżej znów w sposób "klasyczny" wyrażam szybkość akcji.

Naprzeciwko stał ten chłopiec, ręce miał przyciśnięte do piersi, a w dłoniach trzymał... jej skarb.
Podsumowując: potrafisz tworzyć barwne opisy, tylko szlifuj za każdym razem formę.

Christian nie potrafił odnaleźć już żadnych słów. Skłonił się tylko uprzejmie. Zapomniał nawet podziękować (Nie był nawet w stanie podziękować księżniczce).
A tak można oddać nieśmiałość. Arkus winien zauważyć i odpowiednio dla swego temperamentu wyrazić to że Christianowi coś jakby rosną skrzydła u nóg!
Podobnie jak i to, kiedy obaj chcą odprowadzić Sonię a tu przychodzi służąca. Jakoś może określ, zasugeruj ciut bliżej płaszczyznę "tych" układów? I to czy obie strony chcą tego samego.
Wink
Pozdrawiam serdecznie.
#44
Czyli do 7 rozdziału (Łzy Nemerii) nie było większych zastrzeżeń? Wink
Tam troskałem się szczególnie o scenę na Promenadzie Słońca w której Sędzia Rollin zbija kupca. Po całości przerabiam ją przynajmniej trzy razy, bo za każdym razem nie byłem zadowolony z efektu. Chciałem uzyskać mocne wprowadzenie postaci o której dotąd krążyły tylko pogłoski i która była obecna jedynie w rozmowach. Aby jej kwestie brzmiały groźnie ale nie sztucznie. Sam oceń jak wyszło.

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Pomyślałem że jeśli z czasem osoby ze świata nadprzyrodzonego miałyby brać udział w akcji to tęcza byłaby czymś w rodzaju bramy do królestwa Pana Światła. Albo "komunikatorem" do porozumienia się z nim ze str. ludzi.
Nie przewiduje w dalszej części boskich "emanacji" czy "interwencji". Relacje świata duchowego do realnego chcę poprowadzić na wzór naszego świata. Pewne zdarzenia bohaterowie mogą sobie zinterpretować jako boskie interwencje, choć spokojnie można to inaczej wytłumaczyć Wink
Dzięki takiemu niedopowiedzeniu czytelnik sam będzie mógł sobie zinterpretować czy bohaterowi dopomogła siła nadprzyrodzona czy to zbieg okoliczności Smile


(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Jak uprzednio tak i w kolejnych rozdziałach mamy i chyba mieć będziemy tę samą sprawę odnośnie formy o której była już mowa. Czyli niekiedy: zbędne przymiotniki, względnie inne wyrazy; wyrazy, które warto by zmienić, zdania do podzielenia, zbędne opisy, brak przecinków, "zjedzone" litery w słowach.

2. Poranek pierwszego dnia turnieju był pogodny i ciepły. Tłumy podążały na plac turniejowy... Była to spora połać układającego się w kwadrat, płaskiego terenu porośniętego trawą, którego jedna krawędź dotykała muru, a trzy pozostałe były ograniczone kamiennymi uliczkami.

Może opis samego placu pozostaw wyobraźni czytelnika, a przynajmniej co do jego kształtu?

Do uliczek przylegały wysokie drewniane trybuny, umożliwiające obserwowanie tego co działo się na placu. Na uboczu stały barwne namioty, nad którymi powiewały sztandary wielu państw i znamienitych rodów. Ich przedstawiciele mieli wziąść udział w turniejowych potyczkach.

Opis placu chyba rzeczywiście zbyt szczegółowy. Skróciłem zgodnie z sugestią. Podział powyższego zdania jak najbardziej uzasadniony, z tym, że "wziąć" nie "wziąść" Wink

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Co to jest illit? Dobrze że stosujesz przypisy.
Słusznie. Już uzupełniłem przypis. Illit nie jest tak znanym metalem fantasy jak mithrill. To rzadszy i cenniejszy od złota metal szlachetny o jaśniejszym, wpadającym w biel żółtym odcieniu.

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Ramiona okrywał purpura płaszcza oblamowana pasem białego futra z wilka śnieżnego.
Takim drobnym zabiegiem chyba jeszcze bardziej przydasz "mu" majestatu i dostojeństwa.
No podoba mi się taka korekta Smile

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Spoglądał gdzieś w niebo ponad trybunami ściskając prawicą rękojeść przypasanego miecza.
A dlaczego nie mógłby byc lewo, lub oburęcznym jeśli czytelnik zechce? Ale jeżeli już to napisz prawą dłonią, skoro tuz wcześniej pisałeś o prawicy. Prawica, lewica, ach znowu te skojarzeniaWink
Właśnie nad tym się jeszcze zastanawiam czy nie uczynić któregoś bohatera praworęcznym. Choć nie chciałbym by była to jedynie ciekawostka lecz by miało to jakieś znaczenie dla fabuły. Choć z drugiej strony jak się pomyśli jak spoczywa rękojeść przypasanego miecza to praworęczni mają go przy lewym boku by go szybko dobyć. Ale już siedzenie z prawą ręką na rękojeści byłoby niewygodne - dłoń by była nienaturalnie wygięta. Praworęczny trzymałby więc lewą rękę na rękojeści miecza przypasanego do lewego boku. Więc analizując ten opis wyglądałoby, że książę jest leworęczny! Na co wcześniej sam nie wpadłem Big Grin

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Towarzyszył mu hrabia Gunnar, który posyłał promienne uśmiechy siedzącym w pobliżu damom.
Twoje alter - ego? A okolica pasuje raczej do odległości względem domów, miejscowości, niż wobec osób.
Big Grin Imię Gunnar mi się podoba dlatego obdarzyłem nim tego bohatera. Zaś hrabia Gunnar to bardziej moje przeciwieństwo - bawidamek lubiący hulanki i swawole, bez ideałów, lojalny wobec tego kto dobrze płaci.
"Pobliże" popieram Smile

(28-08-2016, 15:55)Kotkovsky napisał(a): Te zaś udając zawstydzenie skrywały usta wachlarzami mieniącymi się jak pawie pióra.

Wszyscy podziwiali lśniące zbroje, wielkie bogato zdobione paradne tarcze i barwne proporce łopoczące na jesiennym wietrze, który jakby specjalnie przybrał na sile, niosąc ze sobą jesienne liście.
Widzisz że tu akurat zasugerowałem coś przeciwnego niż podział zdania? Podobnie chyba zasugerowałbym w paru innych zdaniach w opisie widowiska. A przynajmniej to aby nie skracać zdań. Jest to chyba dobre rozwiązanie jeśli chcesz przekonująco oddać scenę o wolnym tempie akcji. I do tego zaprezentować też barwnie jakiś opis - wydarzenia, przyrody, fragm. życia codziennych czynności bohaterki, jej zadumy itp. Oczywiście nie należy przesadzać z ilością. A gdy chcesz akcję przyspieszyć to chyba skracasz zdania, starasz się używać nawet i tych złożonych z dwóch, trzech zdań - w bitwie, pojedynku, pościgu.

Ok, jestem za Smile Poprawki wprowadzone.


Wprowadziłem trochę zmian do opisu Lorelei i historii z chustką, ale w pewnych momentach zaczęła mi zgrzytać płynność narracji. Już mi mózg paruje Smile
Na razie to zostawię i wrócę do tego później.

Dzięki i pozdrawiam Smile
#45
ROZDZIAŁ X – STARCIE TYTANÓW

Nową wersję powieści znajdziecie pod tym linkiem:
"Szept Gromu" 

Edit 3.12.2016 - poprawki i skróty


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości