Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Szept Gromu - Rozdziały 1-15
#61
(10-10-2016, 17:02)Kotkovsky napisał(a): Cześć Gunnar, cześć Gorzki. Wybacz Gunnar, byłem nieobecny, także dlatego że mój mózg też potrzebował czasu aby się znów skondensować.
Cytat:Czyli do 7 rozdziału (Łzy Nemerii) nie było większych zastrzeżeń?
Ten rozdział czytałem i o ile dobrze pamiętam to tam również są te same rzeczy, na które zwracałem już uwagę. Nie zdecydowałem się go recenzować, bo po prostu jak zauważyłeś wolniej recenzuję niż ty publikujesz kolejne rozdziały. Byłeś już wówczas daleko przede mną. Nie chciałem by powstał przez to zbytni bałagan. Ale jeśli sprawa tamtej recenzji jest wciąż aktualna to zerknę jeszcze raz.


Hey

Twoje szczegółowe recenzje są dla mnie bardzo cenne Wink
Chętnie spowolnię dodawanie nowych rozdziałów, jeśli tylko masz ochotę czytać i dzielić się swoimi uwagami.

Pozdrawiam Serdecznie Smile
#62
Cytat:Twoje szczegółowe recenzje są dla mnie bardzo cenne Wink
Chętnie spowolnię dodawanie nowych rozdziałów, jeśli tylko masz ochotę czytać i dzielić się swoimi uwagami.
Dzięki, Gunnar. Nie wypada abym nalegał na dostosowywanie tempa prezentacji kolejnych rozdziałów tylko z uwagi na mnie. Dla nieco większego porządku będę wklejał numery rozdziałów. Mogę też podzielić się recenzowaniem z Gorzkim, lub innymi współużytkownikami, o ile mają siły, ochotę i czas. Co dwie głowy to nie jedna i mogą oni spostrzedz to, co umknęło by mnie.
W tym rozdziale, zauważyłem sporadycznie te same rzeczy do poprawki, jak w in. rozdziałach. Są to na pewno przymiotniki w niektórych wypadkach. Recenzowanie utworu sprawia mi frajdę, ale nie ukrywam że jest czasochłonne. Poza tym uważam że jako autor też powinieneś sam nad tym się wysilić. To nie żaden zarzut pod twoim adresem. Przeanalizuj może, w miarę możliwości raz jeszcze wszystko to, co od samego początku ci napisałem i wyciągnij wnioski dla kolejnych rozdziałów. O tym więc, o czym dotąd mówiłem co do mocniejszych i słabszych stron już raczej od tej pory pisać nie będę. No, chyba że subiektywnie uznam to za coś wyjątkowo interesującego. Zwrócę natomiast uwagę na to, o czym wg. odczuć jeszcze nie pisałem. Dobrze?Smile


[/i]ROZDZIAŁ VII – ŁZY NEMERII
Po pierwsze: rób akapity na początkach "podrozdziałów".

Zmierzchało już gdy wybrali się na poszukiwanie jakiejś karczmy.
Skoro nie podałeś konkretnej nazwy konkretnej karczmy łatwo o domysł że bohaterowie postanowili "Poszukajmy jakiejś karczmy".

Niedaleko znaleźli jedną, do której zwabiła ich muzyka i śmiechy dobiegające ze środka.
Niedaleko kogo, czego? Dopisz że niedaleko "stancji". Lub napisz:
Szczęśliwie nie musieli szukać daleko, bo już po chwili doszły ich dźwięk skocznej muzyki i śmiech dobiegające ze środka.
Ponoć użycie liczby poj. zamiast mnogiej nawet jeśli dane osoby, rzeczy, zjawiska występują w tej drugiej wzmacnia siłę wyrazu słów i zdań.

Śpiewaczka, elfka o cudownej figurze ubrana we wrzosową suknię podkreślającą jej sylwetkę, śpiewała popularną wśród mieszczan piosenkę Wspaniały Taniec:
A może napisz to tak: Śpiewaczka, elfina smukłej figury śpiewała popularną wśród mieszczan piosnkę.
Nie wiem czy aby słowo "elfka" nie jest współczesnym wyrażeniem potocznym? Nie wiem czy "elfina" też nie, ale widziałem je w tekście, bodajże w tzw. "Małej Fantastyce". Ponieważ to pismo zdawało się być poważne to chyba można mieć do tego sł. większe zaufanie.
Nie byłem pewien jak sobie poradzić z tym zdaniem, ale chyba niepotrzebnie dwakroć piszesz o jej ciele: raz o "figurze", potem o "sylwetce". Podobnie jest chyba gdy piszesz za pierwszym razem o "cudnej figurze". Taki przymiotnik brzmi za ogólnie, nawet gdy wg. współczesnego kanonu urody chodzi o wysmukłość. Warto chyba ukonkretnić czemu jej figura była "cudną".

Niechęć do szarpiących lojalności więzy
Złączy nas w kolejnym wspaniałym tańcu
Choć za zasłoną żyjemy w ciemności
Nieraz musimy stanąć na światłości krańcu

Nie pochodzę z książęcego rodu
W żyłach twych błękitu krew nie płynie
W ogrodzie naszym słuchamy ptaków śpiewu
Unieruchomieni w miłości pajęczynie

[/b]Wrzosowy kolor sukni kobiety podkreślałjej urodę, zaś utwór nosił tytuł Wspaniały Taniec.
W poezji, także śpiewanej jest większa swoboda co do zasad gramatyki. Zadbałem o rymy, ale ogólniej co do budowy wersów mógłbyś też poprosić tych użytkowników, którzy są dobrzy w poezji. WinkIdea

Stanęli z boku, z kuflem piwa u dłoni zrazu spoglądając na przybyłych[/b] (gości, współgości).
Wiadomo że tego piwa nie przynieśli ze sobą ani nie ukradli zza lady, za dobre z nich chłopaki.Wink A "obserwacja" subiektywnie kojarzy się raczej z badaniami, lub złym zamiarem.
Może wykorzystaj też opisy raczej w jakimś innym celu, poza opisem samym w sobie. W wypadku opisu tęczy, krajobrazów mogłem jeszcze to zrozumieć: piękno krajobrazu, epickie opisy same w sobie do fantastyki chyba też mogą pasować. No, może podobnie mogłoby być i tutaj z opisem ubrań, przynajmniej odnośnie sukni śpiewaczki. Ale może lepiej podać opis ubrań, w tym opis pochodzenia i wartości kurtki Christiana w innej formie? Na przykład: obaj komentują wygląd w/w sukni; któryś z nich prawi komplement dziewczynom, z którymi tańczą
(Ładna suknia; Piękne włosy); jedna z dziewczyn, próbuje się dowiedzieć skąd Christian ma swoją kurtkę. Bo ma niejasne zamiary i może współpracuje ze zbójami, trzeci z tamtych napastujących mógł dać jej "cynk". Lub ona może być po prostu ciekawska. Kurtka to niezwykle cenny dar od matki, bo np. jest darem jej błogosławieństwa, miłości, w jakiś sposób chroniącym od zła. Arkus patrzy wciąż na suknię, co zauważa tańcząca. Wtedy zwraca bezczelnie uwagę że jej oczy przypominają nadmorską plażę Dziewczyna reaguje kokieterią, dezaprobatą, albo udaje chłodną, po czym nawiązują rozmowę, z której coś od razu, lub po kilku rozdziałach może wyniknąć dla fabuły.
Z powyższych rzeczy można rozbudować jakieś ciekawe dialogi, pełne sympatii, antypatii, niedomówień, życzliwości, podejrzeń, uszczypliwości, intrygi... Słowem, całego wachlarza ludzkich relacji w obydwu parach tańczących.
Można dać czytelnikowi tym samym różne domysły. Możesz te dialogi "przekładać" z wewn. monologami i słowami dalszych zwrotek piosenki - opis zabawy stanie się chyba wtedy bardziej realny. Sam dialog chłopaków urwany wpół zdania, gdy jeden z nich został wyrwany do tańca już trochę urozmaica dialog. Sam opis tańca też jest już tu dobrą podstawą, którą zarysowałeś.
Te wszystkie opisy, same w sobie podobają mi się, są dość plastyczne, może zwł. dlatego że piszesz w nich o kolorach.[i]


Arkus z Christianem zwrócili uwagę na inną rozrywkę, której oddawali się goście karczmy – grę w kości.
Forma początku tego "podrozdziału" wydaje się zbędna, na tej samej zasadzie jak poprzednio.

Wokół drewnianego stołu skupiło się kilka grających osób i kibice.
Zastąp "kibiców" in. synonimem. Nie wiem na razie jakim, choć "gapie" też nie wydają się tu odpowiedni.

Gracze rzucali na środek miedziane grosze, potem zaś po kolei drewnianymi kośćmi. Ten, kto wyrzucił najwięcej zagarniał wszystko.
Wyrażenie "zagarniał wszystko" chyba lepiej oddaje atmosferę gry - gorączkę, zachłanność grających?

Przy stoliku brylowała pewna niewiasta. Z Jej szerokiego uśmiechu perłowych zębów można było wnioskować, że to jej dzisiaj sprzyjało szczęście. Spod burzy złotych loków świeciło jak dwa szmaragdy dwoje oczu, z których bił jeszcze większy blask, niż z szerokiego uśmiechu.

Ich spojrzenia na chwilę spotkały się, wnet jednak pomknęły ku kościom (spoczęły na stole; na planszy).
Może to lepiej ukazuje to, co może zaistnieć między Arkusem a Sonią? Choć nad drugim członem zdania (precyzja ulotności spojrzeń) można by chyba jeszcze popracować?
Pierwsza seria: wszyscy rzucili miedziaki na środek. Christian przebił niespodziewanie złotowłosą o dwa oczka.
Słowa "brylowała", "rewanż", "wyszedł na plus"? Chyba podobnie jak w wypadku "elfki" i "kibiców".

3. Trochę się spóźnili. Spotkanie w sali wykładów jeszcze się nie rozpoczęło, usiedli zatem w ostatnich ławkach wypełnionej przyszłymi studentami. W większości byli to chłopcy, choć jak doliczył się Arkus były wśród nich co najmniej trzy białogłowy.
"Białogłowy". Tutaj z kolei archaizm, ale jeśli fabuła ma być także z lekka humorystyczna to może to sł. jest dobre?

- Nazywam się profesor Birion Tallescu - głos starszego mężczyzny przerwał dalsze poszukiwania. Odziany w jasne szaty wykładowca stanął na podwyższeniu, naprzeciw studentów.
- Chciałbym was powitać w imieniu władz Uniwersytetu Beresteckiego - kontynuował - spotkanie to miał poprowadzić nasz rektor, profesor Rotoi. Niestety nie wrócił jeszcze z(...)
A konkretna barwa tej "jasnej" szaty?
Dalszą częścią zajmę się wkrótce. Pozdrawiam serdecznie.
Smile
#63
(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): Dzięki, Gunnar. Nie wypada abym nalegał na dostosowywanie tempa prezentacji kolejnych rozdziałów tylko z uwagi na mnie. Dla nieco większego porządku będę wklejał
Nie musisz nalegać Wink Jak teksty poleżą dłużej to im nie zaszkodzi, a może wręcz pomóc. Każde kolejne czytanie przed publikacją to kilka błędów mniej.

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): Poza tym uważam że jako autor też powinieneś sam nad tym się wysilić. To nie żaden zarzut pod twoim adresem. Przeanalizuj może, w miarę możliwości raz jeszcze wszystko to, co od samego początku ci napisałem i wyciągnij wnioski dla kolejnych rozdziałów.

Wysilam się wysilam, tylko tych wysiłków nie widać Tongue Czytam tekst kilkanaście razy, za każdym wprowadzając poprawki. Czytelnicy widzą więc pewien efekt ale po tekście nie widać ile razy był poprawiany.
Analizuje, analizuje...

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): O tym więc, o czym dotąd mówiłem co do mocniejszych i słabszych stron już raczej od tej pory pisać nie będę. No, chyba że subiektywnie uznam to za coś wyjątkowo interesującego. Zwrócę natomiast uwagę na to, o czym wg. odczuć jeszcze nie pisałem. Dobrze?
ok :-)

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): [i]Po pierwsze: rób akapity na początkach "podrozdziałów".
Tak, nie ma takiej opcji w edytorze. Trzeba "przeklikać" spacją Smile

EDIT: Ok, przyznaję, nie wiem jak robić akapit. W edycji jest, a w poście znika.

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a):
Zmierzchało już gdy wybrali się na poszukiwanie jakiejś karczmy.
Skoro nie podałeś konkretnej nazwy konkretnej karczmy łatwo o domysł że bohaterowie postanowili "Poszukajmy jakiejś karczmy".
Tak, moja nieszczęsna "jakaś". Staram się ją wyrzucać, ale zawsze się jakaś uchowa Big Grin Zmieniłem na "dobrej".

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): Szczęśliwie nie musieli szukać daleko, bo już po chwili doszły ich dźwięk skocznej muzyki i śmiech dobiegające ze środka.
Ponoć użycie liczby poj. zamiast mnogiej nawet jeśli dane osoby, rzeczy, zjawiska występują w tej drugiej wzmacnia siłę wyrazu słów i zdań.

Dobre, popieram :-)

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): Śpiewaczka, elfka o cudownej figurze ubrana we wrzosową suknię podkreślającą jej sylwetkę, śpiewała popularną wśród mieszczan piosenkę Wspaniały Taniec:
A może napisz to tak: Śpiewaczka, elfina smukłej figury śpiewała popularną wśród mieszczan piosnkę.
Nie wiem czy aby słowo "elfka" nie jest współczesnym wyrażeniem potocznym? Nie wiem czy "elfina" też nie, ale widziałem je w tekście, bodajże w tzw. "Małej Fantastyce". Ponieważ to pismo zdawało się być poważne to chyba można mieć do tego sł. większe zaufanie.
Nie byłem pewien jak sobie poradzić z tym zdaniem, ale chyba niepotrzebnie dwakroć piszesz o jej ciele: raz o "figurze", potem o "sylwetce". Podobnie jest chyba gdy piszesz za pierwszym razem o "cudnej figurze". Taki przymiotnik brzmi za ogólnie, nawet gdy wg. współczesnego kanonu urody chodzi o wysmukłość. Warto chyba ukonkretnić czemu jej figura była "cudną".

Ta "cudna figura" właśnie mi coś zgrzytała. Może tak?:
Elficka solistka (artystka?), odziana w podkreślająca sylwetkę wrzosową suknię, śpiewała popularną wśród mieszczan piosenkę Wspaniały Taniec.

"elfina" - pierwszy raz spotykam się z taką formą. Chyba jednak "elfka" by do mnie bardziej przemawiało.

Treść piosenki na razie zostawię, bo to wymaga dobrego nastroju by brać się za poezję, choć akurat ten fragment nie wydaje mi się tragiczny Wink
A za nieuzasadnione inwersje w poezji można na forum dostać po głowie Tongue

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): Może wykorzystaj też opisy raczej w jakimś innym celu, poza opisem samym w sobie. W wypadku opisu tęczy, krajobrazów mogłem jeszcze to zrozumieć: piękno krajobrazu, epickie opisy same w sobie do fantastyki chyba też mogą pasować. No, może podobnie mogłoby być i tutaj z opisem ubrań, przynajmniej odnośnie sukni śpiewaczki. Ale może lepiej podać opis ubrań, w tym opis pochodzenia i wartości kurtki Christiana w innej formie? Na przykład: obaj komentują wygląd w/w sukni; któryś z nich prawi komplement dziewczynom, z którymi tańczą[/i] (Ładna suknia; Piękne włosy); jedna z dziewczyn, próbuje się dowiedzieć skąd Christian ma swoją kurtkę. Bo ma niejasne zamiary i może współpracuje ze zbójami, trzeci z tamtych napastujących mógł dać jej "cynk". Lub ona może być po prostu ciekawska. Kurtka to niezwykle cenny dar od matki, bo np. jest darem jej błogosławieństwa, miłości, w jakiś sposób chroniącym od zła. Arkus patrzy wciąż na suknię, co zauważa tańcząca. Wtedy zwraca bezczelnie uwagę że jej oczy przypominają nadmorską plażę Dziewczyna reaguje kokieterią, dezaprobatą, albo udaje chłodną, po czym nawiązują rozmowę, z której coś od razu, lub po kilku rozdziałach może wyniknąć dla fabuły.
Z powyższych rzeczy można rozbudować jakieś ciekawe dialogi, pełne sympatii, antypatii, niedomówień, życzliwości, podejrzeń, uszczypliwości, intrygi... Słowem, całego wachlarza ludzkich relacji w obydwu parach tańczących.
Można dać czytelnikowi tym samym różne domysły. Możesz te dialogi "przekładać" z wewn. monologami i słowami dalszych zwrotek piosenki - opis zabawy stanie się chyba wtedy bardziej realny. Sam dialog chłopaków urwany wpół zdania, gdy jeden z nich został wyrwany do tańca już trochę urozmaica dialog. Sam opis tańca też jest już tu dobrą podstawą, którą zarysowałeś.
Te wszystkie opisy, same w sobie podobają mi się, są dość plastyczne, może zwł. dlatego że piszesz w nich o kolorach.

W zasadzie mnie przejrzałeś Smile "Odbębniłem" (fabularnie) opis tych tańców, gdyż to zdarzenie nie mające wpływu na fabułę. Miało jedynie ukazać spontaniczność mieszczan (jak stanu społecznego) - dziewczyny! porywające do tańca chłopaków widzianych pierwszy raz w życiu! Wstyd i zgorszenie dla szlachciców Big Grin Celem chłopaków nie jest kogoś poznać, ale się dobrze bawić, nawet z przypadkowymi osobami. Nie są tu na podryw, nie te czasy. Na amory jeszcze przyjdzie pora Tongue
Te dziewczyny są nieistotne Tongue Istotna jest ta, która spotykają przy grze w kości, bo to z nią niedługo los powtórnie skrzyżuje ich ścieżki.

Pisząc o "cennej kurtce" miałem na myśli jedynie jej wartość materialną Tongue

Pomysł z przekładaniem akcji fragmentami piosenki przedni Smile Mam zamiar go wykorzystać, ale jeszcze nie tutaj.


(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): [i]Słowa "brylowała", "rewanż", "wyszedł na plus"? Chyba podobnie jak w wypadku "elfki" i "kibiców".

Poprawki do gry w kości wprowadzone. Nad synonimem dla "kibiców" muszę pomyśleć. Fan, entuzjasta, miłośnik, zwolennik, obserwator, pasjonat? Jakoś żadne mi nie pasuje.
Trzy pierwsze jakoś, przynajmniej mnie, nie walą po oczach "nowoczesnością". Dla "brylowania" najpopularniejszy synonim to "błyszczała". Ale to mi się kojarzy jakby Sonia miała na sobie odblaskową kieckę Tongue

(16-10-2016, 18:04)Kotkovsky napisał(a): A konkretna barwa tej "jasnej" szaty?

Może być kremowa Smile

Dzięki, pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy Wink
#64
Znaczy co do zwrotów "elfich"... No cóż jest trochę kłopotu. Zazwyczaj pisze się Elfy, jako nazwa gatunku. W którymś tłumaczeniu "Władcy pierścieni" nazewnictwo było takie, jakby plemion "Elfowie". Nie bardzo mi podchodziło. "Elfka" na elfią dziewuszkę też się jakoś przyjęło. Zresztą prawidłowo, jeśli przyjąć, że Elfy to gatunek. Właściwie nawet można by pisać małą literą tak jak nazwę naszego - ludzie.
Natomiast "Elfina" kojarzy się mi raczej z "kiepskim elfem", tak jak kiepski malarz - malarzyna Wink. Pozostałbym przy elfce. W końcu to gatunek kot - kotka, elf -elfka, bo "elfica" byłoby jakoś tak nie bardzo. Tak se myślę Wink
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
#65
Dzięki za opinię Gorzki Smile
Trzymamy się formy "elf" i "elfka" Smile

Pozdrawiam
#66
Mój korektor znowu na wakacjach Smile
Postanowiłem dołożyć mu roboty Smile
Giermek Sędziego - Thovri wrócił i może zastanawiacie co się z nim działo?
Oto XIII rozdział. Miłej lektury.

______________________________________________________________________________________

ROZDZIAŁ XIII – SPOWIEDŹ GIERMKA

Nową wersję powieści znajdziecie pod tym linkiem:
"Szept Gromu" 

Edit 04.12.2016 - skróty i poprawki
#67
Ten fragment był znacznie lepszy od poprzedniego, gdzie narzekałem na nadmiar gadaniny. Zmieniłeś coś subtelnie i całość zrobiła się przyjemna. Nadal opowieść toczy się powoli, ale nie odczuwa się chęci przelatywania nad tekstem.

Jedynie fragment poświęcony Lorelej i Rolandowi wydaje się cokolwiek słabszy. No, po prostu jest nieco wodnisty.

Proszę, przejrzyj tekst pod kątem powtórzeń. Jest ich niestety kilka. Szczególnie na początku.

Reasumując: Wyszedł Ci całkiem dobry fragment. Mimo, że nie ma tu fajerwerków akcji, to jednak tempo rozwoju opowieści wydaje się odpowiednie. Dialogi tym razem czytało mi się dobrze, tak samo jak i opowieść Thovriego.

Czekam na ciąg dalszy.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
#68
Oto i ciąg dalszy Wink

ROZDZIAŁ XIV – SOBÓR W BERESTECZKU
 
Nową wersję powieści znajdziecie pod tym linkiem:
"Szept Gromu" 

Edit 04.12.2016 - skróty i poprawki
#69
Cytat:Mój korektor znowu na wakacjach Smile
Postanowiłem dołożyć mu roboty Smile
A co? Jest czas pracy i czas odpoczynku. Post i karnawał.Wink
A tak poważnie: miałem ostatnio kłopoty z łączem.
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a): Dzięki, Gunnar. Nie wypada abym nalegał na dostosowywanie tempa prezentacji kolejnych rozdziałów tylko z uwagi na mnie. Dla nieco większego porządku będę wklejał
Nie musisz nalegać Wink Jak teksty poleżą dłużej to im nie zaszkodzi, a może wręcz pomóc. Każde kolejne czytanie przed publikacją to kilka błędów mniej.
To trochę jak z winem - ponoć im starsze tym lepsze.Wink
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a): Poza tym uważam że jako autor też powinieneś sam nad tym się wysilić.
Wysilam się wysilam, tylko tych wysiłków nie widać... Tongue Czytam tekst kilkanaście razy, za każdym wprowadzając poprawki. Czytelnicy widzą więc pewien efekt ale po tekście nie widać ile razy był poprawiany.
Analizuje, analizuje...
Zgadza się. I czasem pisanie przychodzi lekko a czasem jak tłuczenie kamieni, tj. nie widać szczególnie efektów.
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a): Może wykorzystaj też opisy raczej w jakimś innym celu, poza opisem samym w sobie.
W zasadzie mnie przejrzałeś Smile "Odbębniłem" (fabularnie) opis tych tańców, gdyż to zdarzenie nie mające wpływu na fabułę. Miało jedynie ukazać spontaniczność mieszczan (jak stanu społecznego) - dziewczyny! porywające do tańca chłopaków widzianych pierwszy raz w życiu! Wstyd i zgorszenie dla szlachciców Big Grin Celem chłopaków nie jest kogoś poznać, ale się dobrze bawić, nawet z przypadkowymi osobami. Nie są tu na podryw, nie te czasy. Na amory jeszcze przyjdzie pora Tongue
Te dziewczyny są nieistotne Tongue Istotna jest ta, która spotykają przy grze w kości, bo to z nią niedługo los powtórnie skrzyżuje ich ścieżki.
(...)Pomysł z przekładaniem akcji fragmentami piosenki przedni Smile Mam zamiar go wykorzystać, ale jeszcze nie tutaj.
Może jeszcze popracuj nad tą spontanicznością mieszczan? Także nad wstydem i zgorszeniem bohaterów, o ile nie napisałeś o tym wyłącznie w żartach? Nawet gdy to wszystko miało na celu wyłącznie opis to i tak widać trochę że w jakimś stopniu sprawia on wrażenie "wypełniacza" fabuły. Dlatego byłbym za wprowadzeniem sugerowanych poprawek, choćby w pewnej, nawet niewielkiej części. Dodałoby to może fabule jakiejś większej intrygi, tajemnicy. Nawet gdyby potem okazało się że to był tylko celowo fałszywy trop, mylący domysły czytelnika - tylko opis. Zwłaszcza że na tego typu zabawach kręcą się "różni ludzie". Ale oczywiście to ty jesteś autorem.
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a): [i]Słowa "brylowała", "rewanż", "wyszedł na plus"? Chyba podobnie jak w wypadku "elfki" i "kibiców".
Nad synonimem dla "kibiców" muszę pomyśleć. Fan, entuzjasta, miłośnik, zwolennik, obserwator, pasjonat? Jakoś żadne mi nie pasuje.
Trzy pierwsze jakoś, przynajmniej mnie, nie walą po oczach "nowoczesnością". Dla "brylowania" najpopularniejszy synonim to "błyszczała". Ale to mi się kojarzy jakby Sonia miała na sobie odblaskową kieckę Tongue
brylowała= popisywała się, przemawiała, mówiła nieustannie, żywo, z zapałem, z entuzjazmem? Szukaj dalej.
Odblaskowa kiecka? Dopiero by zapachniało nowoczesnością. Chyba że byłby to jakiś artefakt z innego świata. Big Grin
#70
ROZDZIAŁ VII - cd.
Na inauguracji roku zabrakło wspomnienia o przysiędze nw. studentów.

Cytat:– Blask jej uśmiechu był równie piękny jak poprzedniego dnia, lecz w oczach brakowało tego płomienia wyzwalanego przez grę w kości.
Zapowiedź amorów?Wink

Cytat:- Mogłabyś nam ją pokazać. Byłaby okazja do rewanżu w kości. – Arkus uśmiechnął się szelmowsko. Uczuł nagły przypływ sympatii do złotowłosej dziewczyny.
Rewanż też jakoś mi zgrzyta w twoim świecie.

Cytat:– Mój ojciec nie byłby zadowolony gdyby się dowiedział co robię.
- Tak jak i mój – Ta wspólna cecha wyzwoliła na twarzy Arkusa szeroki uśmiech.
Domyślam się że to dezaprobata dla gry. Nie jestem pewien ale może lepiej uściślić to?

Cytat:– Nie musisz się ukrywać, ani znosić tych zakazów. „Nie wolno”, „nie wypada”…
– Sonia nieraz patrzyła z zazdrością na młode mieszczanki nie skrępowane gorsetem dworskiej etykiety.
Może warto podzielić zdanie a drugą część przenieść do nast. wersu?

4.
Cytat:U zbiegu obu rzek opływających miasto znajdowało się miejsce wyznaczone dla praczek. Od świtu do zachodu słońca uwijały się one piorąc odzież na wielkich tarach lub na płaskich kamieniach. Przychodziły tu także służące ze szlacheckich dworów z obrusem, fartuchem służby i mniej delikatnym materiałem.
praczki= piorąc Może znajdź synonim dla jednego z wyrazów bo chyba znów mamy "masło maślane". Lub inaczej zbuduj któreś ze zdań. Na przykład:
...uwijały się one z odzieżą przy wielkich tarach..., choć dla narratora może to brzmi zbyt potocznie? Samo słowo tara sugeruje coś wielkiego, choć w twojej propozycji brzmi lepiej ze słowem "wielkich".
To że kamienie musiały być płaskie może wyjaśnij to w przypisie?

Cytat:Starsza, postawna kobieta w towarzystwie trzech młodych służących obstawiona była wielkimi koszami. Korzystając z drewnianych tar prały na uboczu w pobliżu wielkich krzewów czeremchy. Wśród ich liści błyskały właśnie dojrzewające czarne owoce.
Lamberth odziany w mieszczański strój ukrył się między haszczami niedaleko starszej kobiety (staruszki?). Spostrzegł parę strażników. Taaak - była to osobista straż Sędziego Rollina. Siedzieli X metrów stąd, jakby śmiertelnie znużeni - nie zwracali uwagi na praczki, tępo wpatrzeni w krzątający się dalej tłum. (...)Lamberth wychynął nieco z zarośli - tak by go nie spostrzegli ci dwaj. Upewniwszy się, że dojrzała go kątem oka rzekł półgłosem:
O rzut kamieniem - to chyba zbyt potoczne?
Wyszedł nieco - domyślam się o co chodzi, ale brzmi chyba niezgrabnie?
Zostaw podkreślone słowa domysłom i dopowiedzeniom.
Wstawiłem myślniki - pamiętasz ich rolę w scenie z wilkami? Nawet gdy ta scena to nieco in. sytuacja.

Cytat:Praczka powoli wyprostowała się, poczym zbliżyła się niepewnym krokiem.
- Wiesz kim jestem? – rzekł wpatrując się w jej oczy. Zdradzały tkwiącą w sercu niepewność.
- Tak Panie. Jesteście bratem Sędziego Rollina.
- Powiedz mi dobra kobieto, czy twoja pani jest w domu?
Praczka z wyraźną obawą, widoczną na twarzy obejrzała się - (,) jakby upewniała się, że nikt jej nie podsłuchuje.
- Nie bój się. Mów – powiedział spokojnie Czarny Rycerz.
- Mój pan, Sędzia Rollin odesłał panią z dziećmi na prowincję... jakieś dwa miesiące temu.
- Czego się obawiasz dobra kobieto? – łagodnie spytał rycerz wyraźnie słysząc drżenie w jej głosie.
- Od pewnego… od pewnego czasu w rezydencji dzieją się rzeczy, które przerażają mnie mój Panie...– Kobietę jakby przeraziły własne myśli aż ciarki przeszły jej po plecach -
- Cóż takiego?? - usiłował uspokoić (zachęcić; dodać otuchy) Lambert.
- Ale nie potrafię ich opisać słowami.
- Nie obawiaj się, wkrótce położę temu kres. Zachowaj milczenie o naszej rozmowie.
- Oczywiście Panie. – Praczka skłoniła się lekko i pośpiesznie wróciła do tary.
Lamberth musiał odłożyć wizytę w wiejskiej posiadłości Rollinów. Nazajutrz rozpoczynał się Wielki Turniej Rycerski.

Cytat:...wkrótce położę temu kres...

Albo Lambert jest zbyt pewny siebie, albo ma godną pozazdroszczenia wiarę w swe czyny i silny charakter.
Jedną z tych "db. kobiet" wyrzuciłbym. Za to pozostawiłbym może wszystkich "Panów" w ustach praczki, jako os. bojącej się. I z niższej sfery, rozmawiającą ze szlachcicem.
Może warto zasugerować też że Lambert świadomie usiłował "udzielić" swego spokoju kobiecie?

"Tu bi continju"
#71
(13-11-2016, 11:57)Kotkovsky napisał(a): A tak poważnie: miałem ostatnio kłopoty z łączem.
Zdarza się.

Zacząłem przeglądać wszystkie rozdziały pod kątem skracania zbędnych słów/zdań. Okazuje się, że można zredukować tekst nawet o 10%. Zaktualizowałem kilka początkowych rozdziałów.
Wkrótce zamierzam dodać tu 15 rozdział (gdzie będzie się działooo Smile )a potem skupić się na robieniu skrótów.
16 rozdział może pojawi się na przełomie roku, ale już w nowym wątku, gdzie zamieszczę streszczenie pierwszych piętnastu rozdziałów. A ten temat zostanie do naszej "poprawkowej" dyskusji co do pierwszych piętnastu rozdziałów.

(13-11-2016, 11:57)Kotkovsky napisał(a): Może jeszcze popracuj nad tą spontanicznością mieszczan? Także nad wstydem i zgorszeniem bohaterów, o ile nie napisałeś o tym wyłącznie w żartach?
To tylko taka ciekawostka co do różnic w stanowej mentalności. Chyba w 2 albo 3 rozdziale o tym wspominałem. Młodzi szlachcice wymykający się z domu by pobawić się z mieszczanami czy na wiejskich festynach.

(13-11-2016, 11:57)Kotkovsky napisał(a): Dodałoby to może fabule jakiejś większej intrygi, tajemnicy. Nawet gdyby potem okazało się że to był tylko celowo fałszywy trop, mylący domysły czytelnika - tylko opis. Zwłaszcza że na tego typu zabawach kręcą się "różni ludzie". Ale oczywiście to ty jesteś autorem.
Problem w tym, że mam zbyt dużo pomysłów na nowe wątki, nowych bohaterów. Obawiam się ich mnożenia by czytelnik się w tym wszystkim nie zatracił.
Wszystkie pomysły zapisuję, ale wiele z nich w tej książce się nie znajdzie bo jej objętość przekroczyłaby dzieło Tolkiena.

(13-11-2016, 18:09)Kotkovsky napisał(a): Na inauguracji roku zabrakło wspomnienia o przysiędze nw. studentów.
To było tylko spotkanie organizacyjne dla pierwszego rocznika. Pierwszy dzień studiów będzie 1 Arahsamna (Października), a to dopiero 14 Maskaram (Wrzesień)

(13-11-2016, 18:09)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:– Blask jej uśmiechu był równie piękny jak poprzedniego dnia, lecz w oczach brakowało tego płomienia wyzwalanego przez grę w kości.
Zapowiedź amorów?Wink
Ano Wink

(13-11-2016, 18:09)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:– Mój ojciec nie byłby zadowolony gdyby się dowiedział co robię.
- Tak jak i mój – Ta wspólna cecha wyzwoliła na twarzy Arkusa szeroki uśmiech.
Domyślam się że to dezaprobata dla gry. Nie jestem pewien ale może lepiej uściślić to?
W zasadzie w poprzednim zdaniu mówi o wymykaniu się z domu (a więc poza wiedzą ojca).

(13-11-2016, 18:09)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:– Nie musisz się ukrywać, ani znosić tych zakazów. „Nie wolno”, „nie wypada”…
– Sonia nieraz patrzyła z zazdrością na młode mieszczanki nie skrępowane gorsetem dworskiej etykiety.
Może warto podzielić zdanie a drugą część przenieść do nast. wersu?
W sensie zdanie od "Sonia nieraz patrzyała(...)" do następnego wersu? Czy jakoś inaczej?

- Ostatnie zdanie o praczkach przemodelowałem by zlikwidować słowo "pranie" Big Grin tylko użyłem liczby mnogiej obrusów, fartuchów etc.
Wprowadziłem część sugestii do wymiany zdań między praczką a rycerzem.

(13-11-2016, 18:09)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:...wkrótce położę temu kres...

Albo Lambert jest zbyt pewny siebie, albo ma godną pozazdroszczenia wiarę w swe czyny i silny charakter.
Jedną z tych "db. kobiet" wyrzuciłbym. Za to pozostawiłbym może wszystkich "Panów" w ustach praczki, jako os. bojącej się. I z niższej sfery, rozmawiającą ze szlachcicem.
Może warto zasugerować też że Lambert świadomie usiłował "udzielić" swego spokoju kobiecie?
Rycerz łagodnie rozmawia z przerażoną kobietą bo chce od niej wyciągnąć konkretne informację. "Położę temu kres" to takie zapewnienie typu "Nie martw się, wszystko będzie dobrze". Myślę, że nie ma potrzeby wprost zaznaczać, że uspokaja ją świadomie. Wynika to z okoliczności, przebiegu rozmowy jak i "nienaturalnej" uprzejmości rycerza wobec służącej.

Dzięki i cieszę się z Twojego (łącza) powrotu Wink
Pozdrawiam Smile
#72
ROZDZIAŁ VII - ŁZY NEMERII - cd.2
Cytat:
Cytat:Kotkovsky napisał(a): Dodałoby to może fabule jakiejś większej intrygi, tajemnicy. Nawet gdyby potem okazało się że to był tylko celowo fałszywy trop, mylący domysły czytelnika - tylko opis. Zwłaszcza że na tego typu zabawach kręcą się "różni ludzie". Ale oczywiście to ty jesteś autorem.
Problem w tym, że mam zbyt dużo pomysłów na nowe wątki, nowych bohaterów. Obawiam się ich mnożenia by czytelnik się w tym wszystkim nie zatracił.
Wszystkie pomysły zapisuję, ale wiele z nich w tej książce się nie znajdzie bo jej objętość przekroczyłaby dzieło Tolkiena.
Odsyłam do fragmentu postu w wątku " Dlaczego nie piszecie".

Cytat:W sensie zdanie od "Sonia nieraz patrzyała(...)" do następnego wersu? Czy jakoś inaczej?
Tak.

5. Fontanna Peruna, Ojca Sztormów stała na głównym placu miasta przed ratuszem. Jego dwaj synowie Neressus i Pontossus siłowali się u stóp ich własnego ojca w walce o dominację nad wszechoceanem. Jeszcze niżej otaczał ich pełen korowód rusałek, trytonów, syren oraz wodników a woda spływała liczną kaskadą od tronu ich władcy wieńcząc całą tę marmurową scenerię.
Wiadomo że fontanna jest w mieście, zwłaszcza że zaraz podajesz imiona gł. postaci. Co innego gdyby była w innym[/b]. Postacie są rzeźbione więc siłą rzeczy ich walka jest "wyobrażona". Przekształciłem te zdania tak by bardziej wyobrażały fontannę jako żywą scenę; pamiętasz o dodawaniu "dramatyzmu" do opisów dekoracyjnych? Wink

Sonia spóźniła się z lekka. Ubrana była w prostą sukienkę w kolorze kwitnących nagietków, podkreślającym słoneczny blask jej włosów. Nieraz Arkus widział w nim światło słońca.
W drodze do gospody mieli jeszcze odwiedzić Promenadę Słońca – drugie co do wielkości po rynku głównym miejskie targowisko.
A do przypisu mi z tym!Wink
Był to przebudowany stary hipodrom. Niegdyś odbywały się tu wyścigi rydwanów. Od płyty głównej wzrastało siedem poziomów szerokich tarasów prowadzących do sklepów znajdujących się natrybunach. Handlowano tu wszystkim od żywności, przypraw i tkanin po księgi, orientalne zwierzęta i najprzeróżniejszą broń.
Zatrzymali się przed jednym ze sklepów na trzecim poziomie.
- Zaczekajcie tu - poleciła stanowczo Sonia, po czym zniknęła we wnętrzu.
Po chwili wróciła z buteleczką z cienkiego szkła wypełnioną ciemnoczerwonym proszkiem (czymś ciemnym). Dziewczyna delikatnie schowała ją do skórzanej torby przewieszonej przez ramię.
Raz jeszcze: "dramatyzmu" sceny! Wink

- Co to za proszek? – Christian zmarszczył czoło - ciemnoczerwony (wiśniowy)... (...)
Precision, jak mawiała bohaterka "Dawcy".Wink

- Koszenila – powtórzyła uśmiechając się, nie zaskoczona bynajmniej zdziwieniem chłopców. – Wysuszone i sproszkowane larwy czerwca.
- Na cóż ci one?? – zaintrygował się Arkus.
- Na przykład do barwienia tkanin. – Sonia, choć wiedziała, że nie na to pytanie najbardziej ich interesuje ich odpowiedź (lub po prostu: że nie to ich najbardziej interesuje) postanowiła nie ułatwiać im sprawy. Mrużąc oczy od słońca, z tajemniczym uśmiechem ruszyła przed siebie. Arkus chciał znów zapytać "Ale do czego tobie jest to potrzebne???" - nie wyglądała na osobę zajmująca się tym (farbowaniem). Wtedy to ich uwagę zwróciło zamieszanie o dwa poziomy powyżej.
Sonia coś knuje??? Syntetyczny odpowiednik proszku zaś barwi desery. Wink

Sprzeczka kupców. Jeden oskarżał drugiego o oszustwo. Zaczęli się wokół nich zbierać zarówno inni handlarze, jak i klienci. Po ich wypowiedziach słychać było, że biorą stronę poszkodowanego. Zapewne (Najwyraźniej) nie było to pierwsze przewinienie kupca (oszusta) i nie miał on tu najlepszej renomy (opinii). Oskarżony bronił się zażarcie choć głosów oburzenia przeciwko niemu wciąż przybywało.
Zażarcie brzmi tu nie najlepiej. Może stanowczo?

(Głosów wzburzenia przeciw oskarżonemu wciąż przybywało. Mimo to bronił się rozpaczliwie/ gorączkowo) Wrzawa kłótni wzbiła się ponad melodię jarmarcznych muzyków.
Gdyby wczytać się bardziej w w/w wersy można by pomyśleć że nie bardzo wiesz któremu z kupców dać daną rolę. Dlatego zaproponowałem w nawiasie synonim.
Nowy akapit też byłby chyba przydatny, bo teraz jakby, wspominając trójkę bohaterów zaczynasz opisywać "przełom" w tej scence.
Arkus, Christian i Sonia przystanęli by zobaczyć rozwój wypadków.
Niewielu zauważyło jak z jednego ze sklepów na tym poziomie wyszedł wysoki mężczyzna w asyście straży. Czarna szata spływała do ziemi, oblamowana złotem - małymi, haftowanymi smokami. Podpierał się drewnianą laską wykonaną z ciemnego drewna, której górna część przedstawiająca głowę gryfa okuta była srebrem.
(Z jednego ze sklepów wyszedł niemal niezauważony/ prawie niepostrzeżenie wysoki mężczyzna w czarnej szacie do ziemi, oblamowanej wyszywanymi złotem smoczkami. Górną część jego laski z ciemnego drewna stanowiła srebrna głowa gryfa.)
I znów pewną część słów, określeń zostawiłbym wyobraźni czytelnikowi - niech sam sobie łatwo dopowie. Tudzież, w ramach tego sam zdecyduje, czy np. smoki były małe, czy srebro było lite, czy okuwało drewno itp. Szata do ziemi wiadomo, jest długa.
I co to konkretnie było za drewno? Heban?


(Widać), kłótnia kupców zwróciła jego uwagę. W miarę jak zbliżał się do kotłującej się grupy ludzi (zbiegowiska), ich głosy milkły. Kto go dostrzegł w jednej chwili zawieszał głos. Tłum rozstępował się przed nim. Mężczyzna stanął pośrodku sporu. W końcu dostrzegli go sami skłóceni handlarze. Zgodnie zamilkli w jednej chwili, poszkodowany uchylił czapki. Tę cześć promenady znów zdominowała muzyka grajków.
O muzyce warto może wspomnieć już na samym wstępie podrozdziału; a teraz oczywiście nawiązać do niej?

- Ktoś mi wytłumaczy o co tu chodzi (w tym zbiorowisku)??? – odezwał się przybysz (dostojnik) spokojnie, nieco chrapliwie.
Przybysz kojarzy się bardziej z podróżnym.

- O czcigodny Panie – oszukany zwrócił się doń (lub tylko, po prostu powiedział; odezwał się) drżącym głosem, międląc w rękach czapkę. (...)
Mężczyzna rozejrzał się wśród stojących tam ludziach (pośród gapiów). Wszyscy milczeli wbijając wzrok w ziemię.
- Czy to prawda? – rzekł po chwili zniecierpliwionym głosem przybysz.
Większość przytaknęła (skinęła) milcząco głową bojąc się podnieść wzrok.
- A więc jesteś oszustem – zwrócił się nagle do winowajcy.
Pod tym natychmiast ugięły się nogi. Ludzie wręcz odskoczyli od niego jakby iskry od ognia.
Dla zobrazowania niechęci starczy chyba "od ognia".

- Ja… Panie…. Tylko… błagam o litość…to pomyłka... – głos jego drżał (zająkał się; jęknął), a oczy robiły się czerwone (zaszkliły się) od łez.
(...)
Człowiek w czarnej szacie z nagła podrzucił w górę laskę na której dotąd się opierał, złapał ją w pół i zdzielił go w głowę[/b]. Ten upadł na kolana.
- Kto to jest? – szepnął Christian.
- Rollin – odpowiedziała Sonia nie odrywając wzroku od dostojnika - sędzia Rollin...
Respekt wymaga choć cienia trwogi!Wink Nawet gdy Sonia jest dzielna.

Gdy winowajca ochłonął z szoku począł cicho błagać o litość. Sędzia wyciągnął dłoń w górę.
- Handel to zaufanie! Zaufanie między sprzedającym a kupującym! – Sędzia przemawiał podniośle, wykonując rękami gesty aby podkreślić wagę każdego ze słów. – Oszuści, złodzieje tacy tak jak ten tutaj niszczą je!Mówiąc to wskazał na klęczącego kupca. Otaczający wokół niego jeszcze bardziej się rozstąpili. – Rozdzierają siłę spajającą nasz lud! Ściągają na niego gniew bogów!
Może podać tu konkretne imię danej osoby?

Rollin zwrócił się do klęczącego.
- Nemeria domaga się sprawiedliwości!
Wargi kupca drżały niemo błagając o litość.
- Nemeria domaga się krwi niegodziwych! – Sędzia zwrócił się ku trybunom (tarasom) wznosząc ku górze dłoń. – Teraz zaspokoimy jej pragnienie – to mówiąc nagle obrócił się. Drzewce w jego dłoni zatoczyło krąg (zakołowało) uderzając z precyzja kupca w skroń.
Winny upadł bezwładnie w proch na kamiennym tarasie czwartego poziomu. Wykonawca wyroku (Egzekutor; Prawodawca), po tym nagłym zwrocie znów stał ku promenadzie z rozpostartym ramieniem.
Zmieniłem szyk dwóch zdań. A zamiast pisać o ciele może lepiej napisz jeszcze w tej chwili o osobie. Zamiast "kupiec" lepiej może scharakteryzuj negatywnie tę postać.
Sam nie jestem pewien, ale może wykrzykniki lepiej oddały by charakter przemowy? Podobnie gdyby zostawić drugie "zaufanie" i zmienić "unosząc wysoko ręce"? A w in. miejscu zamiast "i" wstawić ","?


- To czeka każdego występcę (przestępcę; każdego, kto dopuszcza się takich niegodziwości). Na chwałę Likarii! – zakończył doniośle (dobitnie) Sędzia.
Może nawet usunąć sugerowane synonimy?

Rollin (Poczym) opuścił ręce, wsparł się na lasce, poprawił okrycie i odszedł w towarzystwie strażników. Jeszcze przez chwilę, na promenadzie panowało milczenie. Wszyscy wpatrywali się w ciało martwego kupca.
Cisza, gdy wokół grała muzyka? Wiem o że postronni byli cicho, ale tu może jest to nie najlepsze słowo.
Podsumowując, te fragmenty są interesujące. Ciekaw jestem czy pierwszy wyraża coś symbolicznie w związku z drugim? Z tym że Sędzia walczy z rywalami o władzę? Widać że jego osoba budzi respekt, ale oczywiście są miejsca do poprawki. Co do sceny drugiej: pamiętasz, co pisałem o związku formy zdań z treścią w scenie z chusteczką?
Może gdyby też scena rozgrywała się poniżej trójki bohaterów byłaby bardziej wiarygodna, zwłaszcza z uwagi na końcowe szczegóły opisu? A oni mieliby większe pole do obserwacji, więc może scena wywarłaby na nich większe wrażenie? [i]


Cytat:Dzięki i cieszę się z Twojego (łącza) powrotu
Miło słyszeć, dzięki. Pozdrawiam. Smile
#73
(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): Odsyłam do fragmentu postu w wątku " Dlaczego nie piszecie".

Czytałem, czytałem. Mądrze tam prawisz Wink
Opis fontanny skróciłem i przemodelowałem.

Wprowadziłem wiele sugestii, skrótów i poprawek.

(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): Pod tym natychmiast ugięły się nogi. Ludzie wręcz odskoczyli od niego jakby iskry od ognia.
Dla zobrazowania niechęci starczy chyba "od ognia".
Może tak, ale wtedy przenośnia traci na mocy Wink

(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): - Rollin – odpowiedziała Sonia nie odrywając wzroku od dostojnika - sędzia Rollin...
Respekt wymaga choć cienia trwogi!Wink Nawet gdy Sonia jest dzielna.

Brzmi jak: Bond, James Bond Big Grin

(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): Może podać tu konkretne imię danej osoby?
Zmieniłem szyk dwóch zdań. A zamiast pisać o ciele może lepiej napisz jeszcze w tej chwili o osobie. Zamiast "kupiec" lepiej może scharakteryzuj negatywnie tę postać.

No tego właśnie chciałem uniknąć. Nie przesądzam o winie kupca. To przypadkowa ofiara zlikwidowana za drobne przewinienie. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie.

(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): Ciekaw jestem czy pierwszy wyraża coś symbolicznie w związku z drugim? Z tym że Sędzia walczy z rywalami o władzę? Widać że jego osoba budzi respekt, ale oczywiście są miejsca do poprawki.
Nie miałem takich intencji opisując fontannę. Wzorowałem się na di Trevi Wink
To pierwsza scena od pierwszego rozdziału, w której pojawia się Sędzia. Jest osobą siejąca postrach, nieco nieobliczalną. To miała ukazać scena z kupcem, przy okazji wprowadzając młodych bohaterów w tematykę głównej intrygi.


(21-11-2016, 18:58)Kotkovsky napisał(a): Może gdyby też scena rozgrywała się poniżej trójki bohaterów byłaby bardziej wiarygodna, zwłaszcza z uwagi na końcowe szczegóły opisu? A oni mieliby większe pole do obserwacji, więc może scena wywarłaby na nich większe wrażenie? [i]

Z jednej strony tak. Z drugiej kamera ukazująca wznoszącego dłonie Sędziego i przemawiającego do tłumów robi większe wrażenie Wink

Serdecznie Pozdrawiam Smile
#74
Cytat:Może tak, ale wtedy przenośnia traci na mocy Wink
Może masz rację? Chodziło o skrót myślowy. Może zatem: odskoczyli jak oparzeni?

Cytat:No tego właśnie chciałem uniknąć. Nie przesądzam o winie kupca. To przypadkowa ofiara zlikwidowana za drobne przewinienie. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie.
Może więc dałoby się pogodzić nie przesądzanie o wielkiej winie z taką charakteryzacją? Może napisz: podejrzany, domniemany (rzekomy) winowajca?
Mówiąc o imieniu myślałem o imieniu boga.

Cytat:Z jednej strony tak. Z drugiej kamera ukazująca wznoszącego dłonie Sędziego i przemawiającego do tłumów robi większe wrażenie Wink
Można by chyba większą wiarygodność sceny i wrażenie ze str. sędziego jakoś pogodzić. Wysłać Sonię po zakup na kondygnację ze sceną. Wrażenie, szok z powodu zachowania sędziego, widok jego, gdy wznosi dłoń zasugerować niejako bardziej z pkt. widzenia chłopców niż jej. A pytanie o osobę dostojnika, skierowane do Soni wstawić nieco później, w tym samym rozdziale.
#75
(26-11-2016, 14:44)Kotkovsky napisał(a):
Cytat:Może tak, ale wtedy przenośnia traci na mocy Wink
Może masz rację? Chodziło o skrót myślowy. Może zatem: odskoczyli jak oparzeni?
Można by, aczkolwiek to dosyć "oklepany" związek frazeologiczny. Natomiast pierwotna wersja to koncept autorski Wink

(26-11-2016, 14:44)Kotkovsky napisał(a): Może więc dałoby się pogodzić nie przesądzanie o wielkiej winie z taką charakteryzacją? Może napisz: podejrzany, domniemany (rzekomy) winowajca?
Mówiąc o imieniu myślałem o imieniu boga.

Tak, tylko, każde to określenie kierowałoby uwagę cały czas na sprawę między kupcami, co tak naprawdę nie ma znaczenia.
CO do imienia, to bohaterowie są politeistami, dlatego są tam "bogowie" w liczbie mnogiej" Później Rollin używa imienia bogini sprawiedliwości - "Nemeria".

(26-11-2016, 14:44)Kotkovsky napisał(a): Można by chyba większą wiarygodność sceny i wrażenie ze str. sędziego jakoś pogodzić. Wysłać Sonię po zakup na kondygnację ze sceną. Wrażenie, szok z powodu zachowania sędziego, widok jego, gdy wznosi dłoń zasugerować niejako bardziej z pkt. widzenia chłopców niż jej. A pytanie o osobę dostojnika, skierowane do Soni wstawić nieco później, w tym samym rozdziale.
Chociaż czy trzeba? Mamy tu narratora wszechwiedzącego. Śledząc bohaterów może dojść do jakiegoś zdarzenia, które następnie może opisywać z przeróżnych stron. W przełożeniu na film: kamera nie jest uwięziona dwa poziomy niżej.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości